Śląska Organizacja Turystyczna
Kościół Katowice

Ks. Siepsiak: Śląskie zabytkowe kościoły są zamknięte. Dla mnie to szok. Po co tyle pieniędzy przeznaczać na renowację, a potem zamykać zabytki sakralne?

Ks. Siepsiak: Śląskie zabytkowe kościoły są zamknięte. Dla mnie to szok. Po co tyle pieniędzy przeznaczać na renowację, a potem zamykać zabytki sakralne?

autor artykułu

Jacek Siepsiak

Zwiedzając Górny Śląsk, sam lub z przyjaciółmi, natrafiam raz po raz na szlak architektury drewnianej. Najczęściej możemy podziwiać zabytkowe kościoły, naprawdę stare. Daty i opisy są w trzech językach, więc czegoś tam można się dowiedzieć. Ale zobaczyć wnętrza - raczej nie.

Jeśli nie trafi się np. na przygotowania do ślubu, to najczęściej można tylko „pocałować klamkę” i popatrzeć z zewnątrz. No chyba, że jest to kaplica św. Marii Magdaleny koło Goszyc obudowana „wiatą”, która siłą rzeczy nie może być zamknięta, a urokliwa jest o każdej porze roku.

Dlaczego śląskie zabytkowe kościoły drewniane są zamknięte?

To dla mnie szok, bo w Małopolsce, na tym samym szlaku, większe i znaczniejsze obiekty są otwarte dla zwiedzających, a gdy podjedzie się pod mniejsze, najczęściej kościółki i cerkwie, to jest tam widoczny numer telefonu. Dzwonisz i za chwilę przychodzi ktoś, kto nie tylko otwiera świątynię, ale także oprowadza po niej i nie chce za to ani grosza, gdyż jest opłacany przez Urząd Marszałkowski oraz Małopolską Organizację Turystyczną.

Sposób oprowadzania bywa dość zróżnicowany. Można trafić na fachowców i pasjonatów, można również mieć do czynienia z zażywną gospodynią, barwnie opisującą lokalne koloryty. Ważne, że wchodzisz do środka i możesz dopytywać. Spotykasz się z budynkiem oraz z reprezentantem wspólnoty, która z niego korzysta, w nim żyje.

Były pieniądze na renowację, powinny być też na udostępnianie wnętrz świątyń

Żeby to osiągnąć, potrzeba współpracy państwa i samorządu z władzami kościelnymi. A w zasadzie, gdy się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B. Bo renowacja wskazuje na to, że taka współpraca była. I często przyniosła wspaniałe rezultaty. Ale skoro tyle środków uruchomiono na konserwację, to dlaczego podobne nie idą na udostępnienie? Czy chodzi tylko o korzystanie w czasie nabożeństw? Skoro państwo tyle łoży, to wszyscy powinni mieć możliwość zwiedzania i uczenia się. Zabytek to nie tylko miejsce kultu.

W Małopolsce ostatnio oprowadzający po kościółkach przeszli na zatrudnienie u proboszczów. Finanse są państwowe, ale zatrudnienie kościelne. Wielu księżom to się nie podoba, bo mają więcej biurokracji. Nie wszyscy też lubią zwiększony ruch turystyczny w „ich” kościele, który trzeba utrzymać w czystości. Ale coś za coś. Współpraca z państwem przy renowacji ma swoje naturalne konsekwencje, czyli dalszą współpracę przy użyczaniu zabytkowej świątyni.

Również dla urzędników powiedzenie B oznacza dodatkowe zajęcia, zorganizowanie sieci oprowadzających itp. Gdy w grę wchodzi współpraca księżowsko-urzędnicza, dość łatwo przerzucać się odpowiedzialnością za zbyt ograniczoną dostępność obiektów.

Znacząca część kultury jest związana z religią

Obecnie dyskusja o relacjach ołtarza z tronem jest dość burzliwa. Trafiła do programów politycznych. Kwestionuje się też sensowność prowadzenia katechezy w szkołach i finansowania jej przez państwo. Takie wątpliwości występują także w kręgach kościelnych, bo religia traktowana przez młodych jak jeden z przedmiotów szkolnych przynosi krótkotrwałe efekty, podobnie jak owe przedmioty. Ale w tych staraniach reformatorskich nie możemy zapominać o dostępie do kultury. Chcemy czy nie chcemy, znacząca część kultury jest u nas związana z religią. Odseparowywanie tej części od ogólnego dziedzictwa, to strata dla wszystkich i… marnowanie pieniędzy… nas wszystkich.

CZYTAJ TEŻ:

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon