TT Defence of Ukraine
Wojna w Ukrainie

Ks. Siepsiak: Wszyscy jesteśmy winni. Odpowiadamy moralnie za polityków flirtujących z dyktatorami

Ks. Siepsiak: Wszyscy jesteśmy winni. Odpowiadamy moralnie za polityków flirtujących z dyktatorami

autor artykułu

Jacek Siepsiak

„Krew jego na nas i na syny nasze” – te słowa od wieków wzbudzały spory na temat odpowiedzialności, a więc i winy. Czy winni są tylko bezpośredni wykonawcy, czy też i ci, którzy tworzyli sprzyjającą zbrodni atmosferę, poczucie bezkarności lub nawet usprawiedliwiali ją np. koniecznością dziejową? A tak bywało, gdy armia przekraczała przedwojenną granicę...

Papież Franciszek nikomu nie odmawia prawa do obrony koniecznej, czyli do zabijania agresorów. Lecz napisał również: Wszyscy jesteśmy winni. Niektórzy oburzyli się twierdząc, że oni są niewinni. Ale wojna w Ukrainie to nie tylko wina Putina.

"Wszyscy", czyli ci, których głos się liczy

Franciszkowi, gdy mówi o wszystkich, najczęściej chodzi nie o każdego człowieka, lecz o tych, których głos się liczy, bo są w centrum, a nie na peryferiach. Oni mogą realnie wybierać rządzących, bo ich demokracja nie jest ludowa (jak w PRL), narodowa (jak w III Rzeszy) czy taka jak w republikach islamskich. Mają dostęp do wolnych mediów. Stopień odpowiedzialności zależy od zakresu wolności. To ludzie wolni mogą niestety wybierać polityków uważających (jak Bismarck), że wojna to przedłużenie dyplomacji. Tacy wyborcy są winni dążenia do wojny. Odpowiadamy moralnie za niepowstrzymywanie polityków flirtujących z dyktatorami zdolnymi do posługiwania się masakrą.

Papież dostrzega dysproporcję między reakcją świata na zbrodnie Putina w Ukrainie, a podobnymi w Syrii. Ta dysproporcja to też wina, bo ona ośmieliła zbrodniarza.

Franciszek bije się we własne piersi

Myślę, że Franciszek pisząc „wszyscy” zaczyna od bicia się we własne piersi, bo przecież współpracował z Cyrylem (teraz popierającym napaść Rosji na Ukrainę) w doprowadzeniu do porozumienia między USA a Kubą. W ten sposób budował jego autorytet, choć wiedział o jego agenturalnej przeszłości. Mówiło się nawet o przygotowaniach do wizyty papieskiej w Moskwie.

Perspektywa ucywilizowania Rosji okazała się „pokusą” nie tylko dla Kościoła, ale i dla wielu polityków. Dlaczego pokusą? Bo liczyli na nawrócenie jedynowładcy, a nie na zmianę systemu politycznego. Chcieli obłaskawić cara, a nie domagać się praw obywatelskich. Winni są naiwności, że zmiana dokona się, bo władca będzie lepszy. Przez wieki tak myśleliśmy. A historia uczy nas, że nie można polegać na cnotach jednostki (autokraty), lecz trzeba budować system, gdzie władza podlega kontroli.

"Pożyteczni idioci" i podsycający uprzedzenia

Gdy słyszymy, że jesteśmy winni tej wojny, to niekoniecznie chodzi o nasze złe intencje. Można być winnym, bo jest się „pożytecznym idiotą” realizując nieświadomie politykę, której przedłużeniem jest wojna, np. podsycając uprzedzenia.

Można być też winnym naiwności. Nawet Boga o nią oskarżają, skoro zaufał Saulowi i Dawidowi – dobrym królom, którzy jednak zbyt długo mieli władzę absolutną i zaczęli krzywdzić (zabijać) w imię utrzymania tej władzy. A my, widząc przepych dworu pochlebców nadskakujących satrapie, nie jesteśmy naiwni, gdy sądzimy, że pycha nie popchnie go do zbrodni? Taka naiwność też jest zawiniona, bo najwyraźniej Historia niczego nas nie nauczyła.

Procesja konna w Ostropie, ciężko doświadczonej po przekroczeniu granicy przez Armię Czerwoną, jest radością ze Zmartwychwstania a nie wyrzutem za gwałty. Jest to możliwe, bo te zbrodnie już dawno ustały. W Ukrainie mordują teraz, więc to nie czas na niuanse o tym, kto więcej krwi rozlał, lecz na działanie. Ale przyjdzie czas i na pracę sumienia. Oby też naszego, jeśli nie chcemy powtórki.

CZYTAJ TEŻ:

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon