„Laboratorium” pojawiło się pierwszy raz na ekranach telewizorów we wtorkowy wieczór, 3 września 1985 roku. Sceptyków było wielu, a programowi wróżono, że zostanie zdjęty z anteny po kilku odcinkach. Tymczasem widzowie chętnie zasiadali przed telewizorami w czasie kolejnych wydań, których ostatecznie powstało aż 520 w ciągu kolejnego ćwierćwiecza!
„To zasługa moich znakomitych widzów, którzy oglądali kolejne premiery. Odwiedzaliśmy najciekawsze laboratoria i instytuty, a także ciekawe zakłady przemysłowe. (…) Spotkałem wspaniałych ludzi i poznałem najbardziej niezwykłe miejsca. Razem z Państwem przeżywałem wiele przygód. Czasem naprawdę niebezpiecznych.” — wspomina w mediach społecznościowych Wiktor Niedzicki.
Wiktor Niedzicki to nie tylko „Laboratorium”. 50 lat popularyzacji nauki
Urodzony w 1949 roku Wiktor Niedzicki jest absolwentem studiów na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1972 roku. Jak sam wspomina w wywiadach, przez około rok do dwóch lat od tego czasu rodził mu się w głowie pomysł, by zdobytą wiedzą dzielić się z innymi. Nieco przypadkowo, już jako pracownik Polskiej Akademii Nauk, został przez koleżankę z PAN poproszony o skontaktowanie się z redakcją w Polskim Radio, która poszukiwała współpracowników do tworzenia audycji o tematyce popularnonaukowej.

W środę, 15 października 1975 roku Wiktor Niedzicki debiutował na antenie radiowej. Początkowo potraktował to jako jednorazowy incydent i zignorował luźno rzuconą (jak mu się wydawało) propozycję, by przyszedł znów za dwa tygodnie. Tymczasem radio samo się o niego upomniało, odszukując go w PAN przez dyrekcję, co wywołało w akademii sporą sensację, jak wspomina jubilat. Dodaje, że prawdopodobnie pomogły mu zainteresowania szersze niż wykształcenie kierunkowe, gdyż, będąc fizykiem, pracował w Instytucie Chemii. Oraz to, że… jest absolwentem szkoły muzycznej i śpiewał, co w pracy także głosem – a tak jest w radiu – pomaga.

W ten sposób radio stało się głównym miejscem pracy Wiktora Niedzickiego na kolejne 10 lat. Najpierw tworzony właśnie Program IV, o profilu popularnonaukowym, a potem także inne anteny, w tym Programu I i jego najpopularniejsze audycje, jak „Cztery pory roku” i „Lato z radiem”. To, jak wspomina, pozwoliło mu poznać nowych ludzi, być w nowych miejscach, a niedługo potem zaowocowało propozycją współpracy z telewizją.

Tę Wiktor Niedzicki rozpoczął jeszcze zanim powstało „Laboratorium”. Debiut to współpraca przy programie o skamieniałościach autorstwa Andrzeja Kurka – jednego z autorów „Sondy”. Następnie prowadził autorski program „Śledztwo w sprawie nauki”, którego zrealizowano kilkanaście odcinków. W międzyczasie Andrzej Kurek, który był kierownikiem Działu Popularyzacji Nauki Telewizji Polskiej, zaproponował Wiktorowi Niedzickiemu objęcie swojego stanowiska, by samemu skoncentrować się na „Sondzie”, co niedługo potem nastąpiło.

Mimo obecności od 8 września 1977 roku na antenie telewizji cieszącej się olbrzymią popularnością i przywiązaniem widzów „Sondy”, nowy program popularyzujący naukę i technikę, czyli „Laboratorium”, zyskiwał coraz większe uznanie publiczności, które zaowocowało 25 latami na antenie telewizyjnej i łącznie 520 zrealizowanymi odcinkami.

Poza „Śledztwem w sprawie nauki” i „Laboratorium” (przez pewien czas pod tytułem „Laboratorium XXI wieku”) Wiktor Niedzicki zrealizował dla telewizji jeszcze cykle: „Klinika chorych maszyn”, „Nobel dla Polaka”, „Cyrk fizyków”, „Pulsar”, „Encyklopedia niewiedzy”, „W świecie nauki”, „Machina czasu”, „Kuchnia” oraz „Od kuchni” (z udziałem swoich synów).

Wiktor Niedzicki jest stale aktywny w swojej działalności popularyzatorskiej i mimo 50-letniego stażu pracy zdaje się nie zatrzymywać, nie stroniąc od nowych środków komunikacji. Od 2017 roku prowadzi w portalu Facebook profil „Wiktor Niedzicki o polskiej nauce”, a od lutego 2021 roku kanał popularnonaukowy „CiekaWizja” w serwisie YouTube. W 2020 roku prowadził w internetowym Halo.Radio autorską audycję „Dwie ciekawe godziny”, a od maja 2022 roku w Radiu Pogoda audycję „Technicznie proste”.

Od lat popularyzuje naukę także przez bezpośrednie spotkania z publicznością, jako gość licznych wydarzeń o charakterze popularnonaukowym. W naszym regionie to m. in.:
- Festiwal Pasji i Rozwoju Akademii WSB (Dąbrowa Górnicza i Będzin),
- Festiwal Nauki i Techniki w Żorach,
- Śląski Festiwal Nauki w Katowicach.
Wiktor Niedzicki jest też gościem wydarzeń o nieco luźniejszym charakterze, gdzie prezentuje proste doświadczenia, ciekawostki i sztuczki, takich jak:
- zajęcia Uniwersytetów Dziecięcych Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej,
- „Sztuczki dla każdego” w ramach festynu na Rynku w Czeladzi.

Rodzina autora „Laboratorium” wywodzi się z Czeladzi
Wiktor Niedzicki jest tak aktywną osobą, że udało nam się z nim porozmawiać telefonicznie, kiedy był w drodze z jednego wydarzenia na drugie.
Zainteresował pana nasz wpis na stronie 24Zagłębie. Bardzo nam jest miło z tego powodu. A czy to oznacza, że jest pan jakoś z naszym regionem związany osobiście?
Część moich bliskich jest z Zagłębia. Mam wielki sentyment do tej ziemi. Rodzina ze strony ojca wywodzi się z Czeladzi i wciąż mam tam krewnych. Dziadek pracował w kopalni „Saturn”, a stryjek, o ile pamięć mnie nie myli, chyba w kopalni „Milowice” w Sosnowcu, a następnie „Rozbark” na Śląsku. Mój tata także zaczynał jako pracownik czeladzkiej kopalni.

Ale pan nie urodził się w naszym regionie?
Urodziłem się w innej części Polski. Mój tata został oddelegowany do pracy na północy i tam poznał moją mamę. W Zagłębiu, u dziadków, bywaliśmy jednak często, kiedy byłem dzieckiem, a później także. Pamiętam, że dziadek przebierał się czasem w galowy mundur górniczy specjalnie na nasz przyjazd. Dziadkowie mieszkali w Piaskach, które bardzo dobrze zapamiętałem.
A czy ma pan jakieś ciekawe wspomnienia z tamtego czasu?
Bardzo dużo. Może jednak z punktu widzenia młodszych czytelników ciekawa będzie moja przygoda z mediami, kiedy miałem około sześciu lat. To był rok 1955, gdy telewizor wciąż był nowością. Byłem wtedy z bratem w świetlicy przy którejś kopalni. Nie pamiętam niestety, czy to kopalnia „Milowice”, „Czeladź”, czy „Saturn”, ale pamiętam, że stał tam na półce właśnie telewizor. Czarno-biały, z małym z dzisiejszego punktu widzenia kineskopem, w którym oglądaliśmy naukę pływania. Ale było to pływanie opowiadane i demonstrowane „na sucho”. Dla wielu pewnie to trudne do pojęcia, ale wówczas był to fascynujący program, podobnie jak sama telewizja w ogóle. Dziś pewnie każdy przełączyłby program na inny po kilku sekundach, ale wtedy to było naprawdę coś.

A w dorosłym życiu odwiedzał pan nasz region?
Cały czas odwiedzam i wciąż mam tu rodzinę, z którą się spotykam – najczęściej przy okazji wydarzeń, na które jestem zapraszany. Taką anegdotę mogę opowiedzieć, że kiedyś w bibliotece w Dąbrowie Górniczej miałem spotkanie, co do którego miałem wątpliwości, czy na pewno jest o dobrej porze, czy ktoś przyjdzie. Okazało się, że była pełna sala ludzi, i nawet nie dla wszystkich starczyło miejsc. Panie, dla których ich brakło, usiadły na podłodze tuż przede mną. Byłem pod dużym wrażeniem takiego zainteresowania, że wychodząc do przybyłych na spotkanie, aż upuściłem ciężki miecz (byłem wtedy przebrany za rycerza, miałem na sobie ciężką kolczugę). Spytałem następnie, jaka była motywacja miłych gości, by przyjść na spotkanie ze mną. Jedna ze starszych pań powiedziała, że wnuki jej ciągle opowiadają o jakichś nowinkach, a tym razem to ona im opowie, kiedy wróci do domu.
Często są organizowane takie spotkania?
W całym kraju jest sporo, natomiast w regionie Zagłębia Dąbrowskiego i Górnego Śląska bywam kilka razy w roku. To cykliczne spotkania, takie jak przeróżne festiwale nauki, w których często biorę udział. No i spotkania luźniejsze, ze starszą publicznością czy pokazy dla młodszych. Zapraszam także do moich kanałów w Internecie, gdzie staram się kontynuować popularyzację nauki, choć nie ma co ukrywać, że już w nie tak efektowny sposób, na jaki mogłem sobie pozwolić dysponując zapleczem zapewnianym przez telewizję.

Od autora
Kiedy zadzwonił telefon i w słuchawce zabrzmiał znajomy głos, był to ten sam głos, który jako dziecko autor tego artykułu usłyszał z telewizora pierwszy raz 40 lat temu i który w kolejnych, wyczekiwanych z niecierpliwością odcinkach. Głos człowieka pełnego tej samej charyzmy, ubranej w słowa nienagannej polszczyzny.

Bobek z Katowic urodził się 31 maja 1931 roku. Bogumił Kobiela i jego związki z Górnym Śląskiem – większe, niż się spodziewacie
Czy wystarczająco pamiętamy o Kobieli?
