Maja Chwalińska, 20-latka z Dąbrowy Górniczej, zagra w turnieju głównym Wimbledonu. Wcześniej pokonała depresję

Maja Chwalińska to kolejny polski talent w tenisie. Do sukcesów Igi Świątek na razie jej daleko, ale w końcu spełniła swoje sportowe marzenie. Zawodniczka z Dąbrowy Górniczej po raz pierwszy awansowała do głównej drabinki turnieju wielkoszlemowego. W I rundzie na kortach Wimbledonu zagra z Czeszką Kateriną Siniakovą.

Facebook/ Maja Chwalińska
Maja Chwalińska

Kiedy kilka lat temu Agnieszka Radwańska ogłosiła, że kończy karierę, wydawało się, że czekają nas lata posuchy w polskim tenisie. Szybko jednak narodziła się nowa gwiazda, która już osiągnięciami przebiła słynną krakowiankę. „Isia” nigdy turnieju wielkoszlemowego nie wygrała, a Iga Świątek w krótkim czasie zrobiła to dwukrotnie. W dodatku dziś jest rakietą numer jeden na świecie, co jej poprzedniczce także się nie udało.

Początek w kwalifikacjach

Maja Chwalińska to 20-letnia tenisistka, która urodziła się w Dąbrowie Górniczej. Zawodowo związana jest z klubem BKT Advantage Bielsko-Biała, który reprezentuje w krajowych rozgrywkach. Chwalińska już od dwóch lat próbowała się dostać do głównej drabinki turniejów wielkoszlemowych. Z powodu odległego miejsca w rankingu WTA (172) za każdym razem musiała startować w kwalifikacjach. Do tej pory barierą nie do przejścia zawsze była pierwsza runda.

20-latka czterokrotnie odpadała po jednym meczu z kwalifikacji turniejów wielkoszlemowych. Dwa razy spotkało ją to w Australian Open i po jednym razie w Rolandzie Garrosie i Wimbledonie. Przełom jednak w końcu nastąpił i to w takim stylu, że o sukcesie Mai pisała cała Polska. Zawodniczka z Zagłębia awansowała do Wimbledonu. Trawiasta nawierzchnia kortów w Londynie tym razem jej służy. Sukces jednak trochę rodził się w bólach, a w kwalifikacjach były momenty, w których piękny sen mógł zostać szybko przerwany.

Groźny wróg: depresja

Od 2019 roku młoda tenisistka zmagała się z depresją, o czym mówiła w niedawnym wywiadzie zamieszczonym na stronie federacji ITF (International Tennis Federation). – W 2019 roku zaczęłam się źle czuć. Najpierw na korcie, potem także poza kortem. Doprowadziło mnie to do depresji – opowiada Maja. – Postanowiłam zrobić przerwę od tenisa i nie wiedziałam nawet czy wrócę, ponieważ nie było dobrze. Na początku trudno mi było nawet wychodzić z domu. Pomógł mi bardzo czas spędzony z rodzicami i przyjaciółmi.

Zaczęła biegać, potem zainteresowała się... boksem („Był naprawdę fajny”), aż w końcu wróciła do tenisa. Jak mówi, przestała być dla siebie taka surowa i podkreśla, że w trudnych chwilach pomogły jej, okazując wsparcie, Iga Świątek i Japonka Naomi Osaka. Powrót Chwalińskiej na kort okazał się świetną decyzją.

Trzysetowe pojedynki

Walkę o Wimbledon Chwalińska zaczęła od rywalizacji z Hiszpanką Alioną Bolsovą. Dąbrowianka wygrała pierwszego seta, ale po drugim zrobił się remis. Maja jednak zacisnęła zęby, otrząsnęła się i w trzeciej partii znowu była górą, co dało jej historyczny awans do II rundy kwalifikacji. W życiu sportowca często jest tak, że wystarczy jedna akcja, jeden mecz i w głowie coś przeskakuje, a potem zaczyna „iść”. W przypadku Chwalińskiej efekt był taki, że w drugim spotkaniu znowu stoczyła trzysetową bitwę na korcie, z której wyszła zwycięska. Alexandra Ignatik z Rumunii przegrała z nią 2:6, 7:5, 2:6.

Sprawy zatem tak się potoczyły, że 20-latka miała już awans do turnieju finałowego na wyciągnięcie ręki. Na drodze jednak stanęła zawodniczka, która m.in. dwa razy grała w półfinale Wimbledonu. Coco Vandeweghe z USA była faworytką starcia w III rundzie kwalifikacji i pierwszy set to potwierdził. Maja Chwalińska przegrała 3:6, ale to była tylko chwilowa niemoc. Potem to ona przejmowała inicjatywę w kluczowych momentach. Drugiego seta wygrała do trzech, a trzeciego do czterech i dzięki temu po raz pierwszy w karierze zagra w turnieju głównym.

Czas na pierwszą rundę

Lada moment przekonamy się, czy 20-latkę stać na przełamanie kolejnej bariery. W I rundzie Wimbledonu trafiła na Katerinę Siniakovą. Czeszka to aktualnie 63. rakieta świata, więc poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko.

Na koniec warto dodać, że w Wimbledonie zobaczymy jeszcze dwie inne Polki, które są związane z naszym regionem. W turnieju głównym zagra Magdalena Fręch, która jest zawodniczką Górnika Bytom. Przez kwalifikacje przeszła z kolei klubowa koleżanka Chwalińskiej z BKT Advantage Bielsko-Biała, czyli Katarzyna Kawa.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon