Donald tusk na slasku

Marcin Zasada: Wiem, dlaczego Ślązacy nie ufają Tuskowi. Nie wiem, czemu mieliby zaufać Morawieckiemu

Marcin Zasada: Wiem, dlaczego Ślązacy nie ufają Tuskowi. Nie wiem, czemu mieliby zaufać Morawieckiemu

autor artykułu

Marcin Zasada

Tournée Tuska po Śląsku i okolicach. Trwa. W miniony weekend szef PO powiedział (prawie) wszystko to, co chcielibyśmy usłyszeć z punktu widzenia regionalnego interesu: rewitalizacja, transformacja (majątek SRK do samorządów!), deglomeracja, język śląski. Może to jego pokrętna natura i kolejne obietnice bez pokrycia. Może. Ale - wiecie, że to nie są złe pomysły, prawda?

To wszystko więcej niż obiecał nam w Katowicach poseł, potem premier Mateusz Morawiecki. Co więcej, większość z tego, co obiecał nam premier Morawiecki nigdy nie zostanie zrealizowane. Tak dla porównania. PiS wybory do Sejmu i sejmiku opędził wydmuszkowym "Programem dla Śląska".

O 10 mld zł na remonty pustostanów już pisałem. Z punktu widzenia specyfiki śląskich miast, przeoranych przez przemysł i skutki zwijania się tegoż, program „Śródmieście Plus” (sorry za nazwę) to coś, co dawno temu powinno być rządowym priorytetem. Polityka mieszkaniowa i rewitalizacja (każda) w jednym. Wspieranie procesów miastotwórczych (czy raczej „miastoodwtórczych”) we współpracy z samorządami. Wreszcie: przeprogramowanie myślenia o jakiejś mitycznej „Polsce B”, która wymaga nadrabiania zaległości. Dziura wykopana przez państwo na Śląsku to jest „Polska C”. Można hejterzyć, że Tusk, ale to jest słuszna koncepcja.

Język śląski. W końcu?

Z ministerstwem przemysłu, które trzeba przenieść na Śląsk, jest o tyle zabawnie, że takiego ministerstwa nie ma i trzeba by je najpierw stworzyć. Ale to akurat najmniejszy problem. Kluczowe pytanie brzmi, czy Tusk i PO faktycznie zamierzają wspierać procesy decentralizacji i deglomeracji? Najłatwiej powiedzieć, że chodzi o zło w zarządzaniu państwem przez PiS, ale Platforma, jak każda partia ogólnopolska uprawiała większy czy mniejszy centralizm. A teraz? Czy samorządowcy z Tak dla Polski będą podmiotem w kształtowaniu polityki regionalnej ewentualnego rządu Tuska?

A ministerstwo przemysłu? Jasne, w Gliwicach na przykład. Impuls dla rynku pracy, usług, prestiż, szansa dla nowych regionalnych elit. Nawet jeśli Tusk nie jest w połowie taki niemiecki, jak mówią w TVP, doskonale wie, że Niemcy wzorowo prowadzą zrównoważony model rozwoju kraju, w oparciu o policentryczną sieć funkcji administracyjnych najwyższego rzędu. Dlaczego nie w Polsce? Śląsk się nadaje, u nas legendy o funkcjonującym tu ministerstwie (górnictwa) opowiadane są jak w Częstochowie historie o własnym województwie.

Punkt trzeci: język śląski. „W sto dni od objęcia władzy będzie językiem regionalnym”. Co tu się właściwie stało, bo jeszcze kilkanaście miesięcy temu Tusk (Campus Polska, 2021) mówił na ten temat tak, że nie wiedziałem, czy jest tak nieprzekonujący, czy tak nieprzekonany. Po tym, co mówił w 2021, co wcześniej robił jako premier i co mówi dziś, zakładam nawet, że nadal nie w pełni rozumie to wszystko, o co zabiegają Ślązacy. Ale po raz pierwszy w historii taką deklarację składa przed wyborami szef partii, która ma realną szansę rządzić w kraju, nie lider planktonu na krawędzi progu. O uznaniu śląskiego języka nie mówili wcześniej ani liderzy SLD (w czasach świetności), ani PiS, ani PO. Więc można powiedzieć, że to samo w sobie jakiś przełom. I brawo burmistrz Radzionkowa!

Aha, 100 dni… Z obietnicami Donalda Tuska na Śląsku mam taki sam problem jak każdy, kto pamięta ustawę metropolitalną - w 100 dni właśnie! - czy mielenie ustaw o języku śląskim. Za Platformy tyle razy wciskano nam kit, że dziś trudno wierzyć, nawet gdy ktoś mówi dokładnie to, co chcemy usłyszeć. Tusk niewiarygodny, znowu kłamie… Rozumiem. Ale wiecie, że Mateusz Morawiecki jako premier z Katowic, okłamał Was bardziej?

Jeśli to my decydujemy...

Program dla Śląska firmowany przez premiera Morawieckiego to większe oszustwo niż cokolwiek, co zmajstrował na Śląsku rząd Tuska. W miliardy „zaangażowanych środków” już dawno przestali wierzyć nawet związkowcy z Solidarności, ale – żeby nie przedłużać – jeden tylko szczegół. 20 czerwca 2020 roku, gdy już wiadomo było, że program jest fikcją, premier w Katowicach obiecał „urealnienie” projektów. Dwa tygodnie później miało odbyć się nowe otwarcie i… są to najdłuższe dwa tygodnie w historii świata. Trwają do dziś i może nawet potrwają wiecznie.

Do Programu dla Śląska, który miał być wielką cywilizacyjną strategią dołóżmy obronę śląskiego górnictwa, inwestycje w nowe technologie, grad pieniędzy po przejęciu władzy w sejmiku… Centrum nauki i himalaizmu w Katowicach (tak, to dwie różne inwestycje)… Jeśli to Państwa pocieszy, za premiera Morawieckiego też nie byłoby żadnej metropolii, bo jeszcze jako minister nie był orędownikiem tej ustawy.

Nie symetryzuję, nie każę Wam wybierać, który był gorszym premierem dla Śląska. Chodzi o to, że w logice dużych partii ogólnopolskich zawsze jesteśmy skazani na prowincjalizację. Prędzej czy później. Ale jest też logika pod tytułem „wybory wygrywa się na Śląsku”. Platforma ten Śląsk straciła, bo traktowała go jak swoje włości. Dziś to PiS jest pod ścianą i szczerze – trudniej byłoby uwierzyć mi w kolejne cuda z prezentacji w Power Poincie premiera Morawieckiego, znacznie trudniej niż w „śląski redemption day” Tuska. Wiem, czemu nie ufać Tuskowi. Nie wiem, czemu miałbym zaufać Morawieckiemu. Różnica jest taka, że pierwszy wygląda jakby odrobił lekcje, drugi na razie głównie powtarza "Abozapeo" i "Tusk to albo tamto".

Przypominam, że zanim przyszły powerpointowe plagi, PiS też miał swoje 5 minut na Śląsku. Ta chwilowa mobilizacja przyniosła nam ustawę metropolitalną i reformę górnictwa, szybko dokumentnie zaprzepaszczoną, gdy PiS stawało się PiS-em, którym jest dziś. Teraz role się odwróciły, jak w ostatnich latach odwracają się w naszej inspirującej do szpiku kości polityce, w której władza pewnie samego Ennio Morricone zamieniłaby w Marka Suskiego. Może Platforma wcale nie jest taką świeżością, tylko PiS jest tak okrutnie zużyty i zmęczony sobą, ale jeśli to my decydujemy o wyniku wyborów, niech chociaż ktoś się wysili.

Ostatnia korzyść z obietnic Tuska: wprowadzenie kilku ważnych dla regionalnego interesu tematów do ogólnopolskiej agendy politycznej. W kolejce czeka np. nowelizacja ustawy metropolitalnej, dająca GZM kompetencje wykraczające poza wersję prestiż KZK GOP-u. Transformacja Śląska. Tusk mówi o terenach poprodukcyjnych, które tkwią w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Słusznie? A czy pomidorowa to zupa? Tu i teraz nie wiemy, gdzie są pieniądze i kiedy będą i tu i teraz to zadanie dla premiera Morawieckiego. Jeśli Tusk go do czegoś zmobilizuje, super. Jeśli nie, no cóż...

I jeszcze jedno: wiecie, kto lata temu postulował o każdy z tematów z weekendowego kosza obfitości szefa PO? Śląscy regionaliści. Ciekawe, prawda?

Donald Tusk w Bytomiu

Może Cię zainteresować:

Tusk wyjeżdżał z Bytomia zakochany, ale czy bytomianie zakochali się w nim? Dziś nie było nawet zauroczenia

Autor: Marcin Zasada

17/03/2023

Donald Tusk w Radzionkowie

Może Cię zainteresować:

Donald Tusk zadeklarował w Radzionkowie uznanie języka śląskiego za język regionalny

Autor: Patryk Osadnik

19/03/2023

Tusk Katowice 1

Może Cię zainteresować:

Tusk obiecuje, że po wygranych przez KO wyborach Ministerstwo Przemysłu zostanie przeniesione na Śląsk

Autor: Katarzyna Pachelska

18/03/2023