Premier Mateusz Morawiecki w Jastrzębiu-Zdroju zapowiedział utworzenie Ministerstwa Transformacji Energetycznej. Sęk w tym, że sam w 2019 roku zlikwidował bliźniaczo podobne Ministerstwo Energetyki.
- Sypie się strategia Prawa i Sprawiedliwości na nadchodzące wybory. Pomysł, który zapowiedział Donald Tusk, czyli przywrócenie Ministerstwa Przemysłu, nieudolnie skopiował Mateusz Morawiecki, który jako premier zlikwidował Ministerstwo Energetyki. Dlaczego teraz? Dlaczego przed wyborami? Jeśli tak ma wyglądać transformacja regionu, w oparciu o słupki poparcia politycznego, w kampanii wyborczej, to nie o to chodzi - ocenił Marek Gzik, przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego w Radiu Piekary.
Ministerstwo Energii zakończyło swoje istnienie po wygranych przez partię wyborach parlamentarnych w roku 2018 i od tego czasu trudno powiedzieć, kto ponad wszelką wątpliwość odpowiada za sektor energetyki. Spółki energetyczne formalnie podlegają Ministerstwu Aktywów Państwowych, ale już aktualizację Polityki Energetycznej Państwa opracowywało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które generalnie ma wiele do powiedzenia na temat warunków, w których funkcjonuje polskie górnictwo i energetyka (swoje "pięć groszy" czasem dorzuca również Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, o czym można się było przekonać przy okazji dyskusji, czy nowe inwestycje w górnictwo pozbawią śląskie gminy pieniędzy z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji).
Na to rozproszenie kompetencji wiele razy zżymali się eksperci z branży, ale też śląscy związkowcy sarkając, że często w praktyce nie ma z kim rozmawiać. Zwłaszcza, że w ramach MAP potencjalni rozmówcy zmieniali się bardzo często. Dość powiedzieć, że za górnictwo w ramach tego resortu odpowiadali kolejno: Adam Gawęda, Artur Soboń, Piotr Pyzik, a obecnie Marek Wesoły.
Przed ministerstwem, Mateusz Morawiecki zapowiedział Fundusz Transformacji Śląska. Niezbyt duży, bo zaledwie 800 mln złotych na 10 lat. Tymczasem - z powodu polityki PiS - zamrożone są wciąż pieniądze z Unii Europejskiej, czyli 5,1 mld euro dla województwa śląskiego.
"Ministerstwo to przede wszystkim ludzie"
Gzik podkreśla, że zapowiadane przez Donalda Tuska Ministerstwo Przemysłu miałoby mieć swoją siedzibę w województwie śląskim, a nie w Warszawie. Pomysł zdecydowanie krytykowali eksperci (m.in. Janusz Steinhoff czy Jerzy Markowski, oczekujący poważnej polityki zamiast "paciorków"), ale przewodniczący sejmiku uważa, że kluczowy resort ulokowany na Śląsku byłby nie tylko symbolem, ale i gospodarczym bodźcem dla regionu.
- Obietnica Donalda Tuska dotyczy nie tylko energetyki, ale całej gospodarki, bo nasz region to nie tylko energetyka (…) Resort zarządzający przemysłem w kraju, w oparciu o nasze doświadczenia, promieniowałby na całą Polskę - powiedział Marek Gzik.
- Ministerstwo to przede wszystkim ludzie. Od najniższych do najwyższych szczebli. Oczywiście najważniejsze stanowiska to decyzje polityczne, ale zakładam, że będą to ludzie kompetentni. Natomiast szereg urzędników zazwyczaj pochodzi z nieodległych miejsc. Nasze województwo ma znakomitych ekspertów, z których wiedzy można skorzystać. Mamy doświadczenie, kompetentną kadrę, silny przemysł i strefę ekonomiczną. Jestem przekonany, że Ministerstwo Przemysłu będzie tutaj działało z korzyścią dla całego kraju - podkreślił Marek Gzik.
Może Cię zainteresować:
