Materiały pedofiliskie u księdza z salezjańskiej podstawówki. To nie pierwsza afera tej szkoły

U jednego z nauczycieli salezjańskiej podstawówki znaleziono materiały o treści pedofilskiej. Prokuratura potwierdziła, że zatrzymany pedagog to ksiądz. Duchowny trafił na dwa miesiące do aresztu. Środowisko salezjańskie nie ukrywa zaskoczenia.

Ksiądz Grzegorz O zatrzymany

Jak podaje portal TVN24 księdza Grzegorza O. zatrzymano w czwartek w Lubinie (woj. dolnośląskie). Prokurator postawił mu zarzut posiadania treści pornograficznych z udziałem osób małoletnich - przekazał Sebastian Kluczyński z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Zatrzymany ksiądz od dwóch lat był dyrektorem salezjańskiej podstawówki w Lubinie.

Do pięciu lat pozbawienia wolności

Za zarzucane czynu duchownemu grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Zgodnie z decyzją Sądu Rejonowego w Lubinie ksiądz spędzi w areszcie najbliższe dwa miesiące.

Do sytuacji odniosła się prowincja zakonna (tzw. inspektoria) salezjanów we Wrocławiu.

W związku z zatrzymaniem w Lubinie przez organa ścigania księdza Grzegorza O. współbrata przynależącego do naszej inspektorii wyrażamy ubolewanie i głębokie zatroskanie - wynika z oświadczenia na stronie Salezjanów.

Zakon poinformował o natychmiastowej zmianie na stanowisku dyrektora szkoły. "Placówce zapewniono dalsze, bezpieczne funkcjonowanie pod nowym kierownictwem. Sytuacja ta jest dla nas zaskoczeniem" - napisał ks. Jerzy Babiak, rzecznik prasowy inspektorii wrocławskiej.

Ks. Babiak podkreślił, że wobec Grzegorza O. nie pojawiały się wcześniej żadne inne oskarżenia. Salezjanie zadeklarowali współpracę z policją i prokuraturą.

To nie pierwsza afera z salezjańską podstawówką

We wrześniu 2012 roku w tej samej szkole podstawowej - wówczas Gimnazjum im. Dominika Savio, doszło do innej afery. Na nagraniu, które wyciekło do internetu, pierwszeoklasiści zlizywali bitą śmietanę z kolan księdza Marcina Kozyry, dyrektora tej szkoły.

Zdjęcia z tej nietypowej "zabawy" zostały umieszczone w galerii na oficjalnej stronie szkoły. Nagrała to telewizja TVL Odra. Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, zdjęcia zniknęły z galerii.

- Dla mnie to fakt banalny. Według mnie, do całego zdarzenia próbuje się dorobić fałszywą interpretację, ocierającą się o nadużycie seksualne - mówił w 2012 roku ks. insp. Alfred Leja z wrocławskiej Inspektorii Salezjan pw. św. Jana Bosko, bezpośredni przełożony ks. Kozyry.

Sprawa wówczas nie została zgłoszona na policję. Zdjęcia z tzw. "otrzęsin kotów" po nagłośnieniu wpłynęły do prokuratury. Jak przyznała wówczas Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy prokuratury Okręgowej w Legnicy, sprawę można było rozpatrywać pod kątem zmuszania do tzw. innych czynności seksualnych. Mając jednak na uwadze kontekst całej sytuacji, prokurator uznał, że nie było podstaw do wszczęcia postępowania.

Problemem są braki kadrowe

Jak wyjaśnia ksiądz Jacek Siepsiak, jezuita pracujący w Gliwicach, problemem są braki kadrowe szkół. Salezjanie posiadają wiele szkół, a zbyt mało duchownych pedagogów.

- Salezjanie podlegają naciskom z wielu stron. Przede wszystkim warto podkreślić, że mają wiele szkół, a niewystraczającą kadrę, więc jeżeli ktoś ma tylko odpowiednie wykształcenie mianowany jest na najwyższe stanowisko na jakie się da. Z drugiej stony, w tej sytuacji winę ponoszą formatorzy, którzy nie wyłapali "odychleń" takiego duchownego jeszcze na etapie edukacji - wyjaśnia ks. Siepsiak.

Zdaniem jezuity, już podczas pierwszej afery, która miała miejsce w 2012 roku, ksiądz z nagrania nie powinien dopuścić do organizacji takich zabaw, wiąże się to z pewnym brakiem wrażliwości. Aktualnie społeczeństwo jest wyczulone na takie sprawy i gdyby incydent miał miejsce w obecnych czasach, jego zakończenie byłoby zdecydowanie inne.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon