Max Steckel – obiektyw przemiany. Epopeja katowickiego fotografa

Na przełomie wieków, gdy świat z grzmiącym echem maszyn przekraczał próg nowoczesności, na Górnym Śląsku pojawił się człowiek, który jak nikt inny potrafił uchwycić przemianę czasu, krajobrazu i człowieka. Max Steckel (1870–1947) nie tylko dokumentował rzeczywistość – on ją formował, zatrzymując w kadrze to, co ulotne, a co dziś stanowi fundament naszej pamięci o Śląsku. Jego aparat był narzędziem historii, a on sam – jej cichym, lecz niezłomnym kronikarzem.

Katowice – gdzie przemówił obiektyw

Choć urodzony w Dolnej Saksonii, to Katowice – młode i dynamiczne miasto przełomu stuleci – stały się dla Steckla miejscem najpełniejszego rozkwitu. Po uzyskaniu tytułu mistrza fotografii w 1892 roku, założył tu swoje główne atelier – najpierw przy Friedrichsplatz 5 (dzisiejszy Rynek), a potem, od około 1905 roku, przy Sedanstraße 6 (ul. Mielęckiego). To tu wykuwała się jego legenda – między arkadami kamienic, wśród dymów fabryk i pod ciężarem węgla wydobywanego z trzewi ziemi.

Jego pracownia stała się miejscem spotkań artystów, przemysłowców, urzędników i książąt. Tam właśnie, w skupieniu ciemni fotograficznej, rodziły się obrazy, które przetrwają dekady – portrety ludzi i krajobrazów, opowieści o ciężkiej pracy i przemysłowej dumie.

Głębie ziemi – świadectwo górniczego losu

Steckel był pionierem fotografii przemysłowej w Europie Środkowej. Nie ograniczał się do fasad i kominów – schodził z aparatem do podziemi kopalń, na poziomy robocze, do chodników i przodków, gdzie twarze górników tonęły w czerni węgla, a światło karbidówki rzeźbi ich sylwetki jak dłuto artysty.

Na jego zdjęciach trud fizycznej pracy nie jest pozą – jest prawdą, surową i przejmującą. Kopalnia staje się tu przestrzenią godności, a górnik – bohaterem codzienności, nienazwanym ogniwem rewolucji przemysłowej, której sercem był Śląsk.

Huty, maszyny, rytm pary

W zakładach hutniczych, parowozowniach, warsztatach kolejowych i elektrowniach Steckel odnajdywał surową estetykę technicznego świata. Jego zdjęcia to nie tylko dokumenty – to niemal malarskie kompozycje, w których blask surówki odbija się od ścian pieców, a konstrukcje stalowe pną się ku niebu jak gotyckie katedry.

Tam, gdzie inni widzieli jedynie pracę, on widział duch epoki.

Oblicza społeczne – od biedaszybów po manifestacje

Steckel nie odwracał wzroku od cierpienia. W latach kryzysu uwiecznił biedaszyby na Wełnowcu – miejsca, gdzie bezrobotni Ślązacy z własnej woli ryzykowali życie, by przetrwać. Na jego fotografiach nie ma sensacji – jest godność, cicha siła i wytrwałość ludzi zmagających się z losem.

Równie silnie przemawiają jego zdjęcia z czasu przemian politycznych – od uroczystego wkroczenia wojsk alianckich do Katowic w 1920 roku po przekazanie części Górnego Śląska Polsce. W tłumach na rynku, w pochodach i spojrzeniach dokumentował nerwy epoki – pełne nadziei, ale i napięć.

W służbie arystokracji – portrety pałaców i ludzi wpływu

Jako fotograf o wyjątkowej renomie, Steckel współpracował z elitą arystokratyczną Śląska. W pałacu w Pszczynie, należącym do książąt von Pless, uwiecznił Główne Kwatery Armii Niemieckiej podczas I wojny światowej. Na jego zdjęciach widnieją cesarz Wilhelm II, feldmarszałek von Hindenburg i generał Ludendorff – w przestrzeniach, które pachniały woskiem, skórą i strategiami wojennymi.

Równolegle związany był z rodem von Hohenlohe ze Sławięcic, którzy umożliwili mu wyprawy w Karpaty Wschodnie. Tam, z dala od przemysłu, dokumentował dziką przyrodę, rysie i kozice, lasy bukowe i świtanie nad potokami. Te zdjęcia – dziś niemal zapomniane – pokazują jego drugie oblicze: wrażliwego pejzażysty i obserwatora natury.

Ostatnie lata – wycofanie i pamięć

Gdy świat, który znał, zaczął znikać – zamykały się zakłady, zmieniały granice, a wojenna pożoga zniszczyła dorobek cywilizacji – Steckel usunął się w cień. Przez krótki czas mieszkał w Gliwicach, a następnie osiadł we wsi Lipki pod Brzegiem, na pograniczu Śląska Górnego i Dolnego. Tam, w cichym zakątku, z dala od fabryk, zakończył swoją ziemską podróż. Zmarł 12 grudnia 1947 r. w Unterröblingen w Saksonii-Anhalt.

Dziedzictwo – obiektyw historii

Dziś, gdy patrzymy na jego zdjęcia, nie widzimy tylko światła i cienia – widzimy ludzi, miejsca, emocje, czas. Fotografie Maxa Steckla to spektrum historii Śląska – od industrialnego rozkwitu, przez społeczne dramaty, aż po pałace i armie. To kadry z przeszłości, które mówią więcej niż niejedna kronika.

Jego historia rozpoczęła się zawodowo w Katowicach – tam, gdzie śląska ziemia zadrżała pod ciężarem nowoczesności. I tam właśnie, przez obiektyw Steckla, Śląsk przemówił pełnym głosem epoki.

Holtze katowice

Może Cię zainteresować:

Maciej Mischok: Zapomniane urodziny wielkiego katowiczanina. Dr Richard Holtze, wizjoner miasta Katowice, przyszedł na świat 200 lat temu

Autor: Redakcja

30/08/2024

Ornontowice - dawny swiat rodziny Hegenscheidt

Może Cię zainteresować:

Maciej Mischok: Klaus Hegenscheidt – ostatni dziedzic Ornontowic. Historia rodu i pamięci

Autor: Maciej Mischok

09/05/2025

Adolf dygacz 09

Może Cię zainteresować:

Maciej Mischok: Adolf Dygacz, śląski badacz niepospolity pospolitych pieśni. Dlaczego o nim zapominamy?

Autor: Redakcja

27/09/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama