Maciej Kopiec

Maciej Kopiec: Nie chcę być zakamuflowaną opcją ani volksdeutschem. Oczekuję szacunku, wywiązywania się z praw Konstytucji

Jako Ślązacy jesteśmy największą mniejszością etniczną w Polsce. Mamy pełne prawo, by walczyć o zapisanie w Konstytucji prawo do ochrony naszej tożsamości, w tym języka regionalnego. Dziś, dzięki wysiłkom środowisk regionalnych, jedno i drugie jest popierane przez liderów wszystkich ugrupowań opozycji demokratycznej w Sejmie- mówi Maciej Kopiec, śląski poseł Nowej Lewicy.

Naprawdę przeprowadził się pan na Nikisz?
Naprawdę. I to naprawdę najpiękniejsze miejsce, w jakim mieszkałem.

Na pewno najmodniejsze wśród polityków. Sąsiedzi nie narzekają, że kolejny sprowadza im się na dzielnię i przekonuje ich, jakie to „najpiękniejsze miejsce”?
Przeciwnie. Na Świętej Anny jest sklep spożywczy, w nim pani, która podkreśla, że każde dobre słowo o Nikiszu jest cenne, bo wciąż nie wszyscy doceniają jego magię. Czy to modne miejsce? Nie wiem. Wiem za to, że mieszkałem we Wrocławiu, w Warszawie, w Brukseli i Rybniku. Tutaj wstaję, otwieram oczy i czuję, że kocham ten widok i klimat. Że jestem u siebie.

A na Załężu był?
Był. Na legendarnym, załęskim bazarze swoje początki miał przecież niejeden katowicki biznes. Magię lat 90 czuć tam do dziś. Od tygodni prowadzę intensywną kampanię w Katowicach. Nie ukrywam, że z Katowic nie pochodzę, ale – jak większość Ślązaków – Katowice znam i lubię. To tutaj przyjeżdżało się do najlepszych restauracji, sklepów, teatru, kawiarni. Jestem też zakochany w NOSPR i architekturze wokół Spodka. I może potrzebowałem takiej okazji, jak start do Senatu z Katowic, by odkryć Nikiszowiec jako świetne miejsce do mieszkania. Biuro senatorskie chciałbym mieć w Fabryce Porcelany, z Katowicami wiążę też plany o zrealizowaniu mojego celu związanego z pasją do latania, jestem już w kontakcie z Aeroklubem Śląskim, chciałbym zrobić licencję pilota. Może się pan wyzłośliwiać, ale mówię szczerze.

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Ja się nie wyzłośliwiam. W imieniu władz Katowic cieszę się, że miasto ma nowego mieszkańca. Pytanie, czy na stałe?
Na stałe, zdecydowanie. W Polsce próbowałem wszystkiego. Gdy moi rówieśnicy wyjeżdżali za granicę, skończyłem studia na Uniwersytecie Ekonomicznym, rozkręciłem swój biznes, zaangażowałem się w politykę. Starałem się udowodnić, że tu jednak się da. Dziś z podobnym nastawieniem kandyduję do Senatu. Uważam, że Katowice mają ogromny, nieodkryty potencjał.

A jeśli pan przegra wybory, też zostanie na tym Nikiszu?
Jedyną rzeczą, która byłaby mnie w stanie wygonić ze Śląska czy z Polski to szalona koalicja PiS i Konfederacji, planująca polexit. Ale to nie czas na takie scenariusze.

Ten potencjał Katowic. Na czym pańskim zdaniem polega?
Stolica metropolii, stolica województwa, stolica regionu ze swoją własną, atrakcyjną tożsamością kulturową. Centrum akademickie, biznesowe a przede wszystkim miasto, które dokonało tego wszystkiego w ciągu paru dekad, przechodząc niewiarygodną przemianę. W XXI wiek Katowice wchodziły jako ośrodek podupadającego przemysłu, dziś są nowoczesnym europejskim miastem.

To dwie rzeczy, które Katowice będą zawdzięczać swojemu senatorowi.
Zamierzam wspierać katowicki samorząd, decentralizację, pomysły ludzi, którzy starają się zmieniać Katowice, od polityki, przez biznes, po kulturę. Po drugie, pieniądze europejskie…

Te, które Donald Tusk odblokuje w jeden dzień po wyborach?
Mam raczej na myśli katowicki lobbing na poziomie ministerialnym i europejskim. Żeby wykorzystać każdą okazję, którą daje czekająca Śląsk transformacja.

To pan powinien zostać radnym sejmiku, bo pieniądze na transformacje dzieli marszałek. O ile je w końcu dostaniemy.
Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o komunikację z ludźmi, którzy dziś pracują w górnictwie i sferze okołogórniczej, żeby w końcu wiedzieli, jak ma wyglądać ta transformacja w perspektywie kolejnych dekad. Transformacja dla mnie oznacza nowe szanse dla młodych ludzi – oni muszą wiedzieć, że warto na Śląsku zostać, studiować, zakładać rodzinę. Wykorzystywanie mandatu senatora w dużej mierze polega właśnie na lobbingu w takich sprawach.

Będzie pan namawiał młodych ludzi, żeby nie wyjeżdżali z Katowic?
Zawsze. Ale jako kandydat lewicy mogę pochwalić się najlepszym postulatem odpowiadającym na potrzeby młodych ludzi, również w Katowicach: to budowa 300 tys. mieszkań na wynajem dla osób, które dziś zdane są na rodziców albo sztucznie zawyżone przez deweloperów ceny mieszkań.

Są ostateczne wyniki spisu powszechnego. I pokazują one…?
Że jako Ślązacy jesteśmy największą mniejszością etniczną w Polsce. Że mamy pełne prawo, by walczyć o zapisanie w Konstytucji prawo do ochrony naszej tożsamości, w tym języka regionalnego. Dziś, dzięki wysiłkom środowisk regionalnych, jedno i drugie jest popierane przez liderów wszystkich ugrupowań opozycji demokratycznej w Sejmie. Nowa ustawa o mniejszości etnicznej, którą napisałem wspólnie z Rafałem Rzepką, została podpisana przez cały klub Nowej Lewicy. To pokazuje, że politycy zaczęli poważnie traktować sprawę śląskiej tożsamości. Spis Powszechny dał temu argumenty.

Język regionalny i mniejszość etniczna to dwie sprawy do załatwienia przez nowy rząd, o ile stworzy go dzisiejsza opozycja?
Tak. Przypominam, że ostatni deklarację w tej sprawie złożył szef PO, Donald Tusk. Są też deklaracje Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Deklaracje o poparciu mniejszości padły po złożeniu przeze mnie stosownej ustawy.

Ale dziś PO zapowiada tylko język regionalny. To jak pan traktuje tą drugą deklarację szefa Platformy?
Uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną, to jeden z moich najważniejszych celów politycznych. To także mozolny proces, który trwa. Rząd PiS przez 8 lat ignorował nasze postulaty i być może również dzięki temu połączyły one opozycję. Dziś mamy deklaracje od politycznych liderów. Można powiedzieć, że to tylko deklaracje, ale nawet tego nigdy wcześniej nie było. Przecież to rząd Ewy Kopacz wyrzucił poprzednią ustawę o śląskiej mniejszości do kosza. Natomiast gdy dziś Donald Tusk, lider największej partii opozycyjnej, który zdobywał doświadczenie w wielokulturowej Europie mówi, że poprze śląską mniejszość etniczną, to wierzę, że odrobił lekcję z szacunku dla nas.

Tomasz Słupik, który kandyduje do Sejmu z listy KO, mówi, pytany o tę wiarę: „Nie wierzę politykom jak psom. Jako Ślązak mam prawo do sceptycyzmu”.
Ja wierzę przede wszystkim w ciężką pracę. Na poziomie Sejmu i Parlamentu Europejskiego wykonaliśmy tę pracę z Łukaszem Kohutem czy Moniką Rosą i widzimy, jak podejście do języka regionalnego czy mniejszości etnicznej zmieniało się z roku na rok.

A z czego, poza kampanią, wynikają te zmiany?
Z pracy, z obserwacji, z powtarzania w kółko tego samego. Że język regionalny i mniejszość etniczna należy się Ślązakom jak, za przeproszeniem, psu buda. Uważam, że lewica, która w stu procentach poparła moje postulaty prośląskie, ośmieliła resztę opozycji, w tym samego Tuska i dziś to temat, który nie wzbudza dawnych kontrowersji.

Więc optymistyczny scenariusz z dwoma najważniejszymi postulatami tożsamościowymi? Zakładając oczywiście, że po 15 października lewica będzie o tym decydować.
Lewica poprze ustawę o języku regionalnym, która jest postulatem KO, realizującym ustawę złożoną przez Monikę Rosę, na pierwszych 100 dni rządzenia. Deklarację Tuska z Olsztyna o poparciu mniejszości etnicznej traktuję śmiertelnie serio i będzie to wyzwanie, którym zajmiemy się zaraz potem. Nie zejdę z drogi konsekwentnego domagania się jej realizacji.

Kiedy?
Trudno wyznaczać terminy, ale traktujemy się poważnie, zakładamy dobrą wolę i chęć współpracy w tym zakresie, dlatego uważam, że horyzontem czasowym dla uznania Ślązaków za mniejszość etniczną będzie kolejna kadencja Sejmu.

To proszę jeszcze wytłumaczyć mieszkańcom Śląska, co zmieni to w ich życiu. Gdy już będą mniejszością.
Jako Ślązak mieszkam, zarabiam, płacę podatki w kraju, który ignoruje moje istnienie. Ślązacy są mniejszością etniczną, spełniamy wszystkie wymogi i dobrze wiemy, czego chcemy. Prawie 600 tysięcy deklaracji narodowości śląskiej w spisie powszechnym. Chciałbym, żeby w śląskich szkołach uczono również śląskiej historii, żeby śląska kultura była wspierana przez państwo, które budują i rozwijają również Ślązacy. Nie chcę być patologią, zakamuflowaną opcją ani volksdeutschem. Oczekuję szacunku i wywiązywania się z podstawowych praw, jakie daje mi Konstytucja i prawo obowiązujące w UE. Wierzę, że rozwijająca się śląska kultura, w tym język, cała „legalizacja” naszej etniczności w Polsce, pomogą w budowaniu prawdziwych politycznych elit mojego heimatu. Bo dziś, zwyczajnie ich brakuje.

---------------------------------------------------------------------------------

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Monika rosa

Może Cię zainteresować:

Monika Rosa: Uznanie Ślązaczek i Ślązaków za mniejszość etniczną to kolejny krok i nie można się już z tego wycofać

Autor: Patryk Osadnik

08/09/2023

Tomasz Słupik

Może Cię zainteresować:

Tomasz Słupik: Język śląski? Nie wierzę politykom jak psom. Jako Ślązak mam prawo do sceptycyzmu

Autor: Marcin Zasada

06/10/2023

Donald Tusk w Radzionkowie

Może Cię zainteresować:

Donald Tusk obiecał uznanie języka śląskiego. Uzasadnienie projektu ustawy liczy 13 stron

Autor: Patryk Osadnik

10/10/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon