Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego 2022 roku. Obywatele Polski zareagowali szybko. Tego samego dnia na przejściach granicznych pojawili się wolontariusze. Przywozili wodę, żywność, ubrania etc. Ludzie prywatnymi samochodami ewakuowali Ukraińców w bezpieczne miejsca, często udzielając im schronienia pod własnym dachem. Lokalne społeczności zaczęły organizować wsparcie. Zrobiły to szybciej i sprawniej od urzędników.
Legion Polski wyrusza na wschód
Po kilku dniach uformował się... Legion Polski Adama Słomki. Przypomnijmy, że to działacz Konfederacji Polski Niepodległej, należący do demokratycznego podziemia w latach PRL, poseł na Sejm RP I, II i III kadencji, który później usilnie próbował wrócić na scenę polityczną, ale bezskutecznie. Zasłynął za to kilkoma procesami i oblaniem czerwoną farbą pomnika gen. Jerzego Ziętka w Katowicach, kiedy w roku 2018 ubiegał się o fotel prezydenta miasta.
Wróćmy jednak do Legionu Polskiego. W marcu 2022 ubiegłego roku sieć obiegły zdjęcia grupy mężczyzn w mundurach, którzy bardziej niż żołnierzy przypominali grupę rekonstrukcyjną Krajowego Porozumienia Emerytów i Rencistów RP, którego inicjatorem przed laty był Adam Słomka. Legion Polski wyruszył z Krakowa do Lwowa, a po drodze zaliczył przystanek w Rzeszowie, gdzie - starym zwyczajem - próbował szarży na monument Wdzięczności Armii Czerwonej. Wygrał monument.
- Legion Polski wróci 48 godzin po zdobyciu Moskwy - zapowiadał Adam Słomka.
- Celem Legionu jest wsparcie Ukrainy w bohaterskiej walce przeciwko rosyjskiemu najeźdźcy. Odwołujemy się do naszej wspólnej historii. Są nam bliskie symbole polsko-ukraińskiego braterstwa broni. Nawiązując do nurtu Prometeizmu, Międzymorza oraz wydarzeń Unii Hadziackiej, Powstania Styczniowego, Cudu nad Wisłą wspieramy dążenia do większej integracji regionu Europy Centralno-Wschodniej w obliczu obecnych wyzwań - czytamy na stronie Legionu Polskiego.
Legion Polski działa
Żarty na bok. Choć sznyt Legionu Polskiego jest nieco karykaturalny, to Adam Słomka zapewnia, że jego organizacja ciągle działa, choć może nie na pierwszej linii frontu, jak mogło się wydawać po zapowiedziach.
- Na początku pojechaliśmy do Lwowa, bo tam była potrzebna pomoc dla kobiet i dzieci, które czekały na ewakuację. Pomagaliśmy na dworcu, zabezpieczaliśmy workami z piaskiem zabytki, z których bardzo wiele jest związanych z historią Polski - opowiada Adam Słomka.
- Wciąż staramy się pomagać, jak tylko możemy, a okazuje się, że możemy bardzo dużo. Wozimy wolontariuszy i ochotników, dostarczamy konserwy, pierwszą pomoc. Zawieźliśmy nawet sieci rybackie, które okazały się bardzo przydatne jako siatki maskujące - mówi Adam Słomka. - Teraz skupiamy się na świecach okopowych. Każdy może je zrobić w domu. Wystarczy puszka po groszku, fasoli lub kukurydzy. Do środka, zamiast knota, wkłada się kawałki grubego kartonu i zalewa to woskiem ze zwykłych przetopionych świec. Pali się długo, nie gaśnie na wietrze i daje dużo ciepła - tłumaczy.
Sam jest aktualnie w Polsce i nadzoruje wsparcie dla Ukraińców. Transporty docierają m.in. do Lwowa i Kijowa, a także bliżej frontu. Jeździ po kraju i organizuje spotkania, na których "mobilizuje ludzi" do pomocy.
Może Cię zainteresować:
