Pieniądze od państwa nie pomogły. Dzieci na Śląsku rodzi się mniej niż przed 500 plus

Program 500+ nie przełożył się na trwały wzrost dzietności. Ani u nas w regionie, ani w skali całej Polski. Przedstawiciele rządu od pewnego momentu przesunęli zresztą akcenty i dziś mówią raczej o aspekcie godnościowym programu i jego roli dla napędzania gospodarki. Tyle, że także w aspekcie redukcji ubóstwa program największe rezultaty przyniósł kilka lat temu. Dziś może co najwyżej „konserwować” status quo. I o tym warto pamiętać w kontekście obiecanej rewaloryzacji tego świadczenia do kwoty 800 złotych.

Dzieci 500 plus

Pieniądze od państwa nie pomogły. Dzieci rodzi się mniej niż przed erą 500Plus

Statystyki są jednoznaczne i jakkolwiek, by nimi nie żonglować, to nie da się udowodnić tezy, że program 500 Plus przyczynił się do zwiększenia dzietności. Co więcej, mimo jego funkcjonowania dzieci rodzi się dzisiaj wyraźnie mniej aniżeli przed jego uruchomieniem, choć w latach 2016 – 2017 można było zaobserwować niewielki wzrost tego wskaźnika. Zresztą, sami spójrzcie na liczby.

W skali całego województwa śląskiego w roku 2015 urodziło się nieco ponad 41,6 tys. dzieci. Rok później było to już ponad 42,7 tys., a w roku 2017 liczba urodzin niemal sięgnęła 45 tysięcy. To był ten moment, kiedy mogło się wydawać, że program może mieć przełożenie na dzietność. Już rok później liczba urodzin spadła do niespełna 42,6 tys. , a po kolejnym roku - do 40,5 tys. czyli poziomu niższego aniżeli przed wprowadzeniem 500+. A później było jeszcze gorzej – w roku 2020 liczba urodzin już tylko nieznacznie przekroczyła 38 tys. , by w roku 2021 spaść do 34,7 tys. W stosunku do roku 2015 mamy zatem zjazd o ponad 16 proc.

Na poziomie poszczególnych miast i gmin regionu jest zresztą podobnie. Sprawdziliśmy w bazie Głównego Urzędu Statystycznego dane dotyczące liczby urodzin we wszystkich powiatach i miastach na prawach powiatu w województwie. Ile znaleźliśmy takich, gdzie liczba urodzin jest obecnie wyższa aniżeli była przed wprowadzeniem 500+? Dokładnie żadnego, zero.

Wszędzie powtarza się ten sam schemat – pewien wzrost liczby urodzin w latach 2016 - 2017 (gdzieniegdzie pik ten był przesunięty na rok 2018), a potem systematyczny spadek, w niektórych przypadkach mający wręcz skalę zapaści. Przykłady? W Katowicach w roku 2015 odnotowano blisko 2600 urodzin, a dane za rok 2021 mówią o niespełna 2300 (w 2017 r. nieco ponad 2800). W Gliwicach statystyki pokazują „zjazd” z poziomu blisko 1700 urodzin w 2015 r. do niespełna 1400 w 2021 r. (w r. 2017 – 1824), w Bytomiu z ponad 1400 w 2015 r. do 1252 w 2021 r. (w 2017 r. - 1622), w Rybniku z 1455 w 2015 r. do mniej niż 1100 w 2021 r. (w 2017 r. nieco ponad 1500), w Sosnowcu z ponad 1600 w 2015 r. do niespełna 1300 w 2021 r. (w 2018 r. rekord – 1645), w Tychach z niemal 1300 w 2015 r. do 950 w 2021 r. (w 2017 r. nieco ponad 1300), w Dąbrowie Górniczej z ponad 1000 w 2015 r. do 770 w 2021 r. (szczyt – 1042 – zanotowano w r. 2016).

Rząd przesunął akcenty w narracji. Więcej o inwestycji, mniej o demografii

Podobny obraz wyłania się ze statystyk ogólnopolskich. Przedstawiciele rządu od kilku lat mają zresztą pełną świadomość tego, że w aspekcie demograficznym program nie spełnił pokładanych w nim nadziei.

- Pierwsze dwa lata programu 500 + nie przyniosły oczekiwanych rezultatów – ocenił już w 2019 r. podczas konwencji PiS w Katowicach wytknął politykom tej partii prof. Krzysztof Rybiński, ekonomista i były szef NBP ostrzegając,że jeżeli dzietność dalej będzie spadać, to liczba Polaków pod koniec tego stulecia będzie wynosić 15 mln. A wtedy, patrząc z dzisiejszej perspektywy wskaźniki dzietności i tak były lepsze niż dziś (oczywiście, pewna w tym „zasługa” pandemii, w czasie której wskaźniki urodzin gwałtownie zjechały w dół).

- Gdyby nie było 500 Plus nasza sytuacja demograficzna byłaby gorsza – mówiła kilka dni temu na antenie RMF-u Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, choć nie przedstawiła żadnych konkretnych danych, które pozwoliłyby uznać to stwierdzenie za fakt, a nie tylko subiektywną opinię. Zresztą prawda jest taka, że i sama minister Maląg w swych wypowiedziach częściej podnosi „godnościowy” niż demograficzny aspekt rządowego programu.

- To nie wydatek, tylko inwestycja. Program odgrywał i odgrywa ogromną rolę, zmienił sytuację polskich rodzin. Wiele dzieci mogło po raz pierwszy wyjechać na wakacje – mówiła na antenie TVP Info, w rozmowie z PAP stwierdziła, że to „naturalne koło zamachowe gospodarki”, a jej zastępca, pochodzący z Bielska – Białej Stanisław Szwed wprost stwierdził w radiu, że „te środki są wydawane i napędzają też gospodarkę” (choć słowo „konsumpcja” byłoby tu chyba bardziej precyzyjne).

Jest inflacja, więc jest też rewaloryzacja. I tylko o to w tym chodzi

Faktem jest, że dwa wymienione powyżej cele tj. ograniczenie ubóstwa oraz „inwestycja w rodzinę” zostały u zarania 500Plus wskazane zaraz po jego podstawowym, związanym z demografią celu. W partyjnej narracji są realizowane, a jak to wygląda w świetle danych?

Wskaźniki dotyczące ubóstwa wyraźnie pokazują, że w naszym regionie skala tego zjawiska jest mniejsza niż w zdecydowanej większości innych województw. Dotyczy to zarówno ubóstwa skrajnego (konsumpcja poniżej tego poziomu utrudnia przeżycie i stanowi zagrożenie dla biologicznego rozwoju człowieka), jak i ubóstwa relatywnego (do tej grupy zaliczane są gospodarstwa domowe, które przeciętnie miesięcznie wydają 50 proc. kwoty wydawanej średnio gospodarstwa domowe w Polsce). I faktycznie oba wymienione powyżej wskaźniki są dziś na niższym poziomie niż były przed wprowadzeniem 500Plus. Tyle, że tendencja spadkowa (czyli poprawa sytuacji) zarysowała się jeszcze przed uruchomieniem tego programu (od ok. roku 2014).

Czy to oznacza, że 500Plus w aspekcie redukcji ubóstwa nic nie wniósł? Nie, tak powiedzieć nie można, gdyż po roku 2016 proces ten wyraźnie przyśpieszył, co pokazują statystyki. Analitycy GUS w oficjalnych opracowaniach wskazywali zresztą, że to właśnie pieniądze z 500Plus były – obok wzrostu wynagrodzeń i spadku bezrobocia - czynnikami, które w największym stopniu przyczyniły się do spadku zasięgu obu tych typów ubóstwa.

Zagrożenie ubóstwem w woj. śląskim
Zagrożenie ubóstwem w woj. śląskim. Mat. ROPS Katowice

Podobnie jak w przypadku demografii tak i w przypadku redukcji ubóstwa najwięcej powodów do optymizmu w tym kontekście było zaraz po roku 2017. Później powodów do wiwatów już nie było, bo w 2018 r. wskaźniki ubóstwa skrajnego i relatywnego w woj. śląskim poszły do góry i mimo niewielkiego spadku w kolejnym roku już nie wróciły do poziomu z 2017 r.

Nowszych danych na poziomie regionu jeszcze nie ma, ale dane krajowe wskazują, że między rokiem 2021, a 2019 w kwestii zasięgu skrajnego ubóstwa nic się nie zmieniło (przy czym w 2020 r. wskaźnik ten wzrósł, by w 2021 r. znowu spaść). Wskaźnik ubóstwa relatywnego obniżył się z kolei o 1 punkt procentowy, co sprawiło, że w 2021 r. osiągnął rekordowo niski poziom. Przy czym trzeba pamiętać, że w tymże 2021 r. inflacja wyniosła nieco ponad 5 procent, a już rok później sięgnęła 14,4 proc. i to może mieć bardzo niekorzystny wpływ na wskaźnik ubóstwa.

Zasięg ubóstwa w Polsce w l. 2008 - 2021
Zasięg ubóstwa w Polsce w l. 2008 - 2021. Mat. GUS

- Pomysł podniesienia kwoty tego świadczenia do 800 zł to po prostu rewaloryzacja. I nie spodziewam się, że przyniesie jakiekolwiek większe skutki w jakimś szerszym kontekście - komentuje dr Agata Zygmunt – Ziemianek z Instytutu Socjologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.


Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon