Prof. Andrzej Szlęk z Politechniki Śląskiej: Śląsk powinien kibicować projektom rozwoju energetyki jądrowej

- Moim zdaniem Śląsk może odegrać rolę szczególną. Wynika to z istniejącego tu potencjału kadrowego i tradycji technicznych - mówi w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM prof. dr hab. Andrzej Szlęk, kierownik Pracowni Procesów Spalania i Zgazowania Paliw na Wydziale Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach.

Andrzej Szlek

Rozmowa z prof. Andrzejem Szlękiem

Czy Śląsk powinien kibicować projektom związanym z energetyką jądrową w Polsce, czy raczej powinniśmy je traktować jako coś, co ostatecznie wyeliminuje z miksu energetycznego węgiel i tym samym stanowić będzie gwóźdź do trumny naszego górnictwa?
To nie energetyka jądrowa eliminuje węgiel z polskiego miksu energetycznego. To polityka przeciwdziałania zmianom klimatycznym sprawia, że w różnych regionach świata w różnym tempie planuje i realizuje się odchodzenie od paliw kopalnych. Trzeba przy tym pamiętać, że nie tylko względy klimatyczne są argumentem za odchodzeniem od paliw kopalnych. Równie ważnym argumentem jest to, że zasoby paliw kopalnych są ograniczone, czego skutkiem jest wzrost ich cen w perspektywie wieloletniej. W Europie, która nie posiada dużych zasobów własnych paliw kopalnych dochodzi jeszcze kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Tak więc Śląsk powinien kibicować projektom rozwoju energetyki jądrowej jako tym, które są niezbędne dla polskiego systemu energetycznego.

Czy dziś jest jeszcze w ogóle sens inwestować w energetykę węglową, czy może raczej to już tylko przepalanie pieniędzy?
Zależy jakie inwestycje mamy na myśli. Budowa nowych elektrowni węglowych przy obecnej polityce UE mija się z celem. Pokazuje to dobitnie przykład bloku węglowego w Ostrołęce, którego budowa została przerwana ze względu na zmieniające się uwarunkowania prawne. Natomiast dzisiaj nadal więcej niż połowa energii elektrycznej i zdecydowana większość ciepła sieciowego produkowana jest w oparciu o węgiel. Te instalacje energetyczne będą niezbędnym elementem systemu energetycznego jeszcze długo – niektóre zapewne powyżej 20 lat. Instalacje te muszą być remontowane i serwisowane, żeby mogły funkcjonować. Wymaga to oczywiście nakładów finansowych.

Dziś znaczna część polskiej energetyki skoncentrowana jest na południu Polski, co wynika z oparcia jej o zasoby węgiel, po transformacji „energetyczne serce” Polski znajdzie się na północy (Pomorze, Wielkopolska). Co to oznacza dla naszego regionu?
To prawda. O lokalizacji elektrowni węglowych decydowała bliskość kopalń, która pozwalała na ograniczenie kosztów transportu. W przypadku elektrowni jądrowych koszty transportu paliwa są znikome, a o lokalizacji decyduje możliwość dostępu do dobrego chłodziwa bloków energetycznych. Takie warunki zapewnia lokalizacja nadmorska. Stąd elektrownie jądrowe sytuowane są najczęściej nad brzegiem mórz i oceanów. Również warunki wietrzne zdecydowanie lepsze są na północy Polski, co sprawia, że to tam realizowanych jest większość projektów budowy farm wiatrowych. Co ten proces oznacza dla naszego regionu? Konieczność oparcia rozwoju o inne gałęzie przemysłu, co się zresztą dzieje od wielu lat. Warto wspomnieć jedną z najlepszych na świecie specjalnych stref ekonomicznych, jaka funkcjonuje w naszym regionie. W zmianach trzeba też szukać szans – na Śląsku skoncentrowany jest duży potencjał, który może być wykorzystany do rozwoju technologii nowej energetyki.

Czy wymuszone kosztami wydobycia ewentualne przyśpieszenie likwidacji polskiego górnictwa, przy niemal pewnym opóźnieniu w realizacji projektów jądrowych, grozi nam blackoutem? Czy OZE są w stanie zabezpieczyć potrzeby energetyczne kraju w sytuacji, gdy źródła węglowe już nie będą pracować, a jądrowe jeszcze nie będą pracować?
Groźna black-outu jest całkiem realna, jeżeli zmiany na rynku energetycznym będą przebiegały w sposób niekontrolowany lub niedostatecznie kontrolowany. Warto mieć świadomość, że rosnący udział energii OZE w krajowym miksie energetycznym (w roku 2023 ponad 20% energii elektrycznej zostało wyprodukowane w oparciu o turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne) możliwy jest dzięki temu, że źródła konwencjonalne, czyli przede wszystkim węglowe, pełnią rolę kompensacyjną. Czyli w skrócie – jak wieje wiatr i rośnie produkcja energii w turbinach wiatrowych, to zmniejsza się moc źródeł węglowych i odwrotnie – gdy nie ma ani wiatru ani słońca to zapotrzebowanie pokrywają źródła węglowe. Pozostaje otwartym pytanie, co będzie pełnio tę rolę po wyeliminowaniu mocy węglowych. Elektrownie jądrowe do tego się raczej nie nadają, bo powinny pracować w podstawie, czyli z niezmienną, najlepiej nominalną swoją mocą przez cały rok. Możliwości są w zasadzie tylko dwie – albo będziemy magazynować energię poprzez produkcję paliw syntetycznych, co niestety jest bardzo drogie, albo pozostawimy pewien udział paliw kopalnych dla bilansowania zapotrzebowania na moc. Należy podkreślić, że pozostawienie pewnego udziału paliw kopalnych nie kłoci się z celem neutralności klimatycznej, bo emisja dwutlenku węgla związana ze spalaniem paliw kopalnych może być albo kompensowana przez np. zwiększanie lesistości kraju, zwiększenie udziału drewna w budownictwie i temu podobne, albo dwutlenek węgla powstający w trakcie spalania może być wychwytywany i składowany w podziemnych formacjach skalnych. Dodatkowo bardzo duże możliwości tkwią w biogazie. Potencjał produkcji biogazu w Polsce szacuje się na 5 do 8 mld m3 metanu rocznie, co stanowi znaczną ilość w porównaniu do obecnego zużycia gazu ziemnego nie przekraczającego 20 mld m3. Metan może być składowany w istniejących magazynach gazu ziemnego, które są elementem krajowego systemu gazowniczego. Kluczowe jest jednak zbudowanie modelu docelowego systemu energetycznego oraz ścieżki dojścia do tego modelu, tak by zmiany zachodzące w energetyce zachodziły w sposób kontrolowany. To trudne, ale wykonalne zadanie.

Czy jako kraj mamy kadry do przeprowadzenia transformacji energetycznej, a jeśli nie, to czy zdążymy je na czas wykształcić?
W Polsce jest wiele uczelni posiadających świetną kadrę i doskonałe zaplecze do wykształcenia kadr niezbędnych do realizacji transformacji energetycznej. Niestety studiowanie energetyki nie cieszy się dużym zainteresowaniem młodzieży. Jakiś czas temu realizowane były rządowe programy studiów zamawianych, na których najlepsi studenci otrzymywali stypendia państwowe. W mojej ocenie studia te były dużym sukcesem i warto byłoby powrócić do tego programu uruchamiając studia zamawiane w obszarze energetyki. Istotnym też jest to, że dzisiaj nie da się przewidzieć, w jakim dokładnie kierunku pójdzie transformacja energetyczna, a co za tym idzie należy kształcić młodzież w taki sposób, by była sobie w stanie poradzić z różnymi wyzwaniami. Trzeba więc w kształceniu stawiać na umiejętność rozwiązywania problemów. Czyli innymi słowy - kształcenie zorientowane projektowo. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Wobec transformacji stoi nie tylko energetyka zawodowa, ale też ciepłownictwo. W którą stronę ten proces może pójść na Śląsku – geotermii nie mamy, ze spalarniami odpadów jesteśmy „w lesie”… A zatem co?
Moim zdaniem z ciepłownictwem będzie większy problem niż ze źródłami energii elektrycznej. Dzisiaj wiele ciepłowni planuje budowę źródeł gazowych, ale to przecież też rozwiązanie tymczasowe. Biomasy nie ma w takiej ilości jak byłaby potrzebna, podobnie odpadów. Opcją są pompy ciepła, jednak spowodowałyby one bardzo znaczy wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. Możliwe jest też przechowywanie ciepła pozyskanego latem na czas zimy, ale są rozwiązania drogie. W moim przekonaniu nie ma jednego rozwiązania dla ciepłownictwa, które mogłoby być powielane niezależnie od lokalizacji i wielkości systemu energetycznego. Za każdym razem trzeba analizować lokalne uwarunkowania i dobierać rozwiązania najlepiej dopasowane. Na Śląsku, który jest terenem silnie zurbanizowanym, a zarazem względnie ubogim w potencjał energii odnawialnej pewnie dużą rolę pełnić będą pompy ciepła. Ważne jednak jest ponownie to, by zmiany zachodzące w ciepłownictwie były pod kontrolą i by transformacja energetyczna ciepłownictwa była zsynchronizowana z transformacją systemu wytwarzania energii elektrycznej.

Kiedy mówimy o transformacji energetycznej, to zwykle myślimy o elektrowni jądrowej, wielkich farmach wiatrowych czy fotowoltaicznych. Przeciętny Kowalski wciąż jednak pozostaje tu tylko odbiorcą – konsumentem. Czy może jednak dokonać swojej „małej transformacji energetycznej”, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Osoby mieszkające w budynkach jednorodzinnych posiadających własne źródło ciepła w postaci kotła węglowego lub gazowego będą musiały poddać się takiej transformacji, bo docelowo nie będzie wolno użytkować kotłów gazowych w domach jednorodzinnych. I znowu upatruje się tu dużej roli pomp ciepła. Osoby mieszkające w budynkach wielorodzinnych, zaopatrywanych w ciepło sieciowe staną się mimowolnie uczestnikami transformacji, która odbywać się będzie w ciepłowni. W odbiorcach tkwi jednak wielka szansa dopasowania popytu na energię do podaży. Wraz z wprowadzeniem zmiennych dobowych cen energii elektrycznej przeciętny Kowalski będzie miał szanse dopasowywać popyt na energię do podaży. Czyli np. korzystać ze sprzętu zużywającego dużo energii w okresie, kiedy ta energia jest tańsza. Jeżeli obecne trendy się utrzymają, a wszystko wskazuje na to, że tak to pompy ciepła będą urządzeniami zużywającymi najwięcej energii w domach jednorodzinnych. To daje szanse na magazynowanie ciepła. Czyli np. za dnia, kiedy w systemie jest nadmiar energii elektrycznej z paneli fotowoltaicznych, pompa ciepła pracuje na pełnej mocy napełniając magazyn ciepłem, a nocą, kiedy energii z paneli nie ma, a rośnie zapotrzebowanie na ciepło grzewcze, magazyn jest rozładowywany. Taki model zastosowany masowo może radykalnie zmniejszyć niedopasowanie podaży energii elektrycznej do popytu.

Czy Śląsk ma szansę odegrać szczególną rolę w transformacji energetycznej?
Moi rodzice są napływowi i przyjechali na Śląsk w latach 50. XX wieku, ja jestem urodzony w Gliwicach i jestem Ślązakiem z urodzenia i przekonania. Do tego jestem optymistą. Dlatego odpowiem, że tak – moim zdaniem Śląsk może odegrać rolę szczególną. Wynika to z istniejącego tu potencjału kadrowego i tradycji technicznych. Wiele firm, z którymi współpracuję, a które działają w całej Polsce zwraca uwagę, że na Śląsku o technice rozmawia się łatwiej. To, moim zdaniem, wynika z tego, że rozwinięta technika jest tu obecna dłużej niż w wielu innych regionach Polski. Dodatkowo Śląsk przez lata był sercem energetycznym Polski, co spowodowało nagromadzenie potencjału kadrowego zarówno na uczelniach, jak i w instytutach badawczych oraz w firmach wykonawczych działających na rzecz energetyki, takich jak np. biurach projektowych. To jest potencjał, który będzie dla transformacji energetycznej niezbędny i to sprawia, że Śląsk w transformacji powinien szukać swojej szansy, a nie zagrożenia.

Przeladunek wegla

Może Cię zainteresować:

Polskę zalewa węgiel z całego świata, ale nasze górnictwo wciąż z zyskiem

Autor: Michał Wroński

06/03/2024

Elektrownia Jaworzno Tauron

Może Cię zainteresować:

Węgiel i polityka atomowa w jednym ministerstwie przemysłu. Czy to nie grozi konfliktem interesów?

Autor: Michał Wroński

26/01/2024

Gornictwo czako

Może Cię zainteresować:

Jerzy Markowski: Jak polityka przemysłowa nie sprosta oczekiwaniom kraju, to winni będziemy my na Śląsku

Autor: Jerzy Markowski

01/03/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon