Rajza autem do granic Górnego Śląska. Na północ: Woźniki, Góra Grojec, Koszęcin, Zumpy, Herby, Lubliniec

Szukamy granic Górnego Śląska. Na pierwszy ogień naszej rajzy idzie północ regionu. Gdzie kończy się Śląsk? Woźniki, Góra Grojec, Koszęcin, Boronów, Zumpy, Herby, Lubliniec. Co ciekawego można zobaczyć w tych miejscach? Nasz przewodnik.

Województwo śląskie to nie cały Górny Śląsk, a Górny Śląsk to nie całe województwo śląskie. Status związku: To skomplikowane.

O ile granica między Śląskiem a Zagłębiem jest widoczna na pierwszy rzut oka np. w Sosnowcu, gdzie wjeżdżających od Katowic witają trzy tablice. Od góry: "Sosnowiec", "Zagłębie Dąbrowskie" i Szwedzik z pytaniem "Paszport masz?", to w innych rejonach województwa granica ta nie jest w żaden sposób oznaczona.

Dlatego postanowiliśmy w lecie w ŚLĄZAGU ruszyć na rajzę do granic Śląska, by zbadać gdzie jeszcze jest śląska ziemia, a gdzie już nie. To nie są żadne badania naukowe, tylko przewodnik po rubieżach regionu i ich atrakcjach.

Na pierwszy ogień - północ Górnego Śląska (w granicach woj. śląskiego). Do naszej rajzy samochodu Dacia Bigster użyczyła nam Grupa Pietrzak, śląski dealer samochodowy, partner sekcji "Tożsamość" na naszej stronie internetowej.

Ruszamy więc do "Śląska Białego", jak nazwał tę część Górnego Śląska Gustaw Morcinek w wydanym w 1933 roku przewodniku "Śląsk" z cyklu "Cuda Polski" (ukazał się też już w XXI wieku jako reprint w wydawnictwie LTW).

"Jeśli wyjść ze Śląska Czarnego (...) rozewrze się przed człowiekiem nowa kraina o swoistej urodzie. Wszystko tutaj inne: powietrze, słońce, ziemia i ludzie. (...) Od wschodnich krańców, w okolicy Woźnik i Lubszy, nadbiegają jeszcze liczne wzgórza wapienne, ostatnie kończyny Jury krakowsko-wieluńskiej, od których ziemia ta została przezwaną Śląskiem Białym" - pisze Morcinek.

Co ciekawe, wiele nazw miejscowości na owym Białym Śląsku jest związana z "lubieniem" albo wręcz "kochaniem": Lubliniec, Lubsza, Lubecko, Kochcice, Kochanowice... A w Woźnikach jest do tego kościół p.w. św. Walentego.

A więc jedziemy na północ, Autostradą Bursztynową A1, która w Piekarach Śląskich i dalej w kierunku Pyrzowic, przynosi dodatkowe atrakcje na swoich "falach Dunaju". Poprzeczne wybrzuszenia jezdni przekraczamy wyjątkowo łagodnie, duży samochód typu SUV tu robi różnicę.

Zbaczamy z autostrady na nasz pierwszy przystanek.

Woźniki - prawdziwa śląska enklawa

Ciekawa sprawa z tymi Woźnikami. W powszechnej świadomości istnieją jako węzeł autostrady i MOP Woźniki. Prawie Częstochowa, niedaleko do Zagłębia. A tu niespodzianka - Woźniki są prawdziwą enklawą śląskości na północno-wschodnich rubieżach Górnego Śląska. Jasno pokazały to wyniki Spisu Powszechnego z 2021 roku. Aż 35,64% mieszkańców gminy Woźniki zadeklarowało w spisie narodowość śląską. To 7. miejsce wśród wszystkich gmin w woj. śląskim i jedyna gmina w powiecie lublinieckim, która znalazła się w TOP19 w tej kategorii.

Od razu znajdujemy w Woźnikach dowód na przywiązanie do śląskości. Podjeżdżamy pod zabytkowy drewniany kościół z XVII wieku pod wezwaniem św. Walentego (tak, nie tylko Bieruń ma taki kościół, choć on zdecydowanie lepiej wykorzystuje ten fakt marketingowo). Sielski widok nieco zakłócają złote łuki totemu pewnego fast-foodu, wyrastające w tle, i szum samochodów sunących pobliską autostradą.

Kościół p.w. św. Walentego, Woźniki. Fot. Mateusz Bałwas
Kościół p.w. św. Walentego, Woźniki. Fot. Mateusz Bałwas

Kościółek zbudowano w konstrukcji zrębowej, na planie prostokąta. W 1702 roku dobudowano kruchtę - babieniec, zwaną także przedsionkiem. Jest otoczony cmentarzem, na którym pochowano m.in. Józefa Lompę "poetę śląskiego i nauczyciela", widać też wiele nagrobków z niemiecko brzmiącymi nazwiskami albo z napisami po niemiecku. W lecie można tu wziąć udział w mszy świętej, odbywa się raz w tygodniu, w niedzielę o godz. 17.

O historii kościoła dowiadujemy się z tablicy informacyjnej umieszczonej przed nim. Informacje są podane po polsku, angielsku i... po śląsku. Podobną tablicę napotykamy na małym placyku przed wejściem na cmentarz - ta z kolei informuje (też po śląsku, oczywiście), że w dawnych czasach istniało w miejscu, gdzie dziś złocą się łany zboża, grodzisko średniowieczne, utożsamiane z pierwotną osadą, która dała początek miastu Woźniki.

Skoro mowa o grodzie, to ruszamy w drogę dalej, na Górę Grojec.

Góra Grojec aka Grojecberg

To wapienne wzniesienie (wapieni za bardzo nie widać, bo jest gęsto porośnięte lasem) jest najwyższym wzniesieniem w okolicy. Grojecberg, jak zwą go miejscowi, znajduje się na wysokości 365 m n.p.m., ale bądźmy szczerzy - nie wygląda spektakularnie, przynajmniej jeśli chodzi o wysokość, bo leży i tak wysoko, na Progu Woźnickim Wyżyny Śląsko-Krakowskiej (zresztą położeniu na tej wyżynie świetne warunki zawdzięcza pobliskie lotnisko w Pyrzowicach). Ot, trochę większa górka. Jednak ta "większa górka" to prawilny Rezerwat Przyrody, o czym informuje czerwona tablica.

Rezerwat Przyrody Góra Grojec. Fot. Katarzyna Pachelska
Rezerwat Przyrody Góra Grojec. Fot. Katarzyna Pachelska

Można się przejść na szczyt, choć i tak widok na okolicę zasłaniają liczne drzewa.

Góra Grojec. Fot. Mateusz Bałwas
Góra Grojec. Fot. Mateusz Bałwas

Nazwa góry nie wzięła się znikąd. Są domniemania, że na jej szczycie znajdowało się grodzisko albo chociaż punkt obronny. Nie ma niestety śladów tego miejsca. Za to zostały legendy i podania związane z Górą Grojec (spisane po raz pierwszy przez Józefa Lompę), m.in. mówiące o tym, że "ten, kto o północy w świetle Księżyca oborze wzgórze dwoma wołami na kolanach, przyczyni się do tego, że gród znów znajdzie się na dawnym miejscu". Sorry, grodzie, nie mieliśmy tym razem czasu na wynajęcie wołów.

Jedziemy bardziej na zachód, do miejsca, którego nie można przegapić na Śląsku Białym.

Koszęcin. Pałac zapiera dech w piersiach

Grzechem byłoby nie zahaczyć w naszej rajzie o Koszęcin. Mało która wieś w Polsce może pochwalić się tak spektakularnym zespołem pałacowo-parkowym jak wieś Koszęcin. I tak liczną reprezentacją artystów wśród mieszkańców.

Klasycystyczny pałac w Koszęcinie jest imponujący, w dodatku świetnie zachowany. Zawdzięcza to temu, że jest siedzibą Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Dzięki temu nie tylko został odrestaurowany, ale żyje na co dzień (mieszkają tu artyści "Śląska"). A w weekendy można tu wziąć udział w imprezach organizowanych przez zespół, Nadleśnictwo Koszęcin albo gminę.

Pałac w Koszęcinie. Fot. Mateusz Bałwas
Pałac w Koszęcinie. Fot. Mateusz Bałwas

Pałac powstał w XVII wieku, ale jego obecna forma wyłoniła się w latach 1829–1830. Od początku XIX w. był rezydencją jednej z linii rodu Hohenlohe i był jej własnością do roku 1945.

Przy pałacu można usiąść na ławce z rzeźbą Stanisława Hadyny, założyciela ZPiT "Śląsk" i popatrzeć na pałac.

Koszęcin, pałac i ławeczka z postacią Stanisława Hadyny. Fot. Katarzyna Pachelska
Koszęcin, pałac i ławeczka z postacią Stanisława Hadyny. Fot. Katarzyna Pachelska

W Koszęcinie trzeba też zwrócić uwagę na budynek Nadleśnictwa Koszęcin, usytuowany niedaleko wjazdu na teren pałacu, przy głównej drodze przebiegającej przez wieś, ul. Sobieskiego. Obiekt w stylu klasycystycznym pochodzi prawdopodobnie z 1810 roku.

Z Koszęcina odbijamy na północ, drogą 907.

Boronów nad Liswartą

To jedna z miejscowości, przez które zwykle się przejeżdża bez zatrzymywania, ale ta wieś zasługuje na choć krótki przystanek. Boronów (miejscowi mówią też Bornów) ma ciekawie zaaranżowany minipark ze ścieżkami drewnianymi nad rzeczką Liswartą.

Boronów, ścieżka nad Liswartą. Fot. Katarzyna Pachelska
Boronów, ścieżka nad Liswartą. Fot. Katarzyna Pachelska

Jest tu też spory plac zabaw, siłownia pod chmurką a nawet wodny plac zabaw. A tuż obok - drewniany kościół z początku XVII wieku pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej, dziś zabytek klasy zero. Kościół był pierwszą budowlą sakralną na Górnym Śląsku, która powstała na planie krzyża greckiego.

Boronów, kościół drewniany. Fot. Katarzyna Pachelska
Boronów, kościół drewniany. Fot. Katarzyna Pachelska

Ale dlaczego wspominamy o Boronowie? Bo od wielu wieków (konkretnie od XIV) północna granica miejscowości stanowiła granicę między historycznym Śląskiem a Małopolską.

Stąd już dosłownie rzut kamieniem do...

Zumpy - co za piękna nazwa!

Boronów ma wieś sołecką o sympatycznej nazwie - Zumpy. To spokojne miejsce liczące nieco ponad 100 mieszkańców, z dwoma ulicami na krzyż, siedzibą leśnictwa Dębowa Góra i oryginalną historią (i nazwą oczywiście, która jednakże wynika z historii).

Skąd te Zumpy się wzięły? Jak łatwo się domyślić, z niemieckiego. Spolszczona nazwa pochodzi od słowa Sumpfen oznaczającego bagna. Ta osada została założona pod koniec lat 70. XVIII wieku jako kolonia dla niemieckich górników, którzy mieli pracować w działającej tu wtedy kopalni.

Bo choć Gustaw Morcinek bardzo chciał przedstawiać Biały Śląsk jako krainę spokoju i czystego powietrza, tak bardzo inną od Czarnego Śląska, to w XVII czy XVIII wieku nie brakowało tu przemysłu, również górnictwa. Nie były to wielkoskalowe zakłady kojarzące się z Bytomiem czy Zabrzem, a raczej mniejsze ośrodki.

Zresztą wjeżdżając do zumpowych lasów, stanowiących część rozległych kniei koszęcińsko-lublinieckich, warto wypatrywać od razu z prawej strony, jadąc w kierunku Herbów, miejsca, gdzie można zobaczyć dawny szybik kopalniany.

Szybik kopalniany, Zumpy. Fot. Katarzyna Pachelska
Szybik kopalniany, Zumpy. Fot. Katarzyna Pachelska

Wyglądający jak studnia szyb jest opisany, więc z tablic możemy się dowiedzieć, że w XVII wieku kopano w tej okolicy kruszce srebrno-ołowiowe, a od początku XVIII w. aż do roku 1880 eksploatowano rudę żelazną, zwaną żelazikiem ilastym (syderyt). Takich szybików w lasach było wiele. Kopalnię założył książę Hohenlohe (właściciel m.in. Koszęcina). Głębokość szybów dochodziła do 20 metrów, a długość chodników - do 40 metrów.

Wjazd na parking leśny w Zumpach. Fot. Katarzyna Pachelska
Wjazd na parking leśny w Zumpach. Fot. Katarzyna Pachelska

Na terenie lasów lublinieckich można znaleźć sporo legalnych leśnych parkingów Lasów Państwowych, tuż przy głównych trasach. Jeden z nich jest w Zumpach i gorąco rekomendujemy, by korzystać z nich, jeśli chcemy coś zjeść, albo rozprostować kości.

Parking leśny, Zumpy. Fot. Mateusz Bałwas
Parking leśny, Zumpy. Fot. Mateusz Bałwas

Po tym ważnym elemencie podróży zbieramy się, bo na horyzoncie majaczy już kolejna graniczna miejscowość - Herby.

Herby. Tu była granica między królestwami

Dojeżdżamy do Herbów. Przez wieś biegnie potężna linia kolejowa, były tu nawet dwa dworce, Herby Nowe i Herby Stare. Zresztą ten dualizm Herbów istnieje od dawna, bo w czasach gdy działało tu przejście graniczne między Rzeszą Niemiecką a Imperium Rosyjskim, jedna część wsi nazywała się Herby Pruskie, a druga - Herby Ruskie. Później Ruskie zmieniły się w Polskie, a Pruskie - w Śląskie.

Dziś z dwóch dworców ostał się tylko jeden, więc jak chcecie jechać do Herbów koleją, to trzeba wysiąść na stacji Herby Stare. Budynek drugiego (rosyjskiego) dworca służy jako obiekt mieszkalny. Niestety jedyny obecnie dworzec w Herbach nie robi dobrego wrażenia, od strony ulicy jest tu sklep z artykułami metalowymi i sprzętem, a elewacja z tej strony jest upstrzona napisami.

Herby Stare. Fot. Mateusz Bałwas
Herby Stare. Fot. Mateusz Bałwas

Za to od strony ulicy stworzono coś na kształt nowoczesnej przestrzeni, z instalacjami a la domki i szkieletem drewnianym. W jednym z domków jest pizzeria z pizzą neapolitańską i tyle można dobrego o tym miejscu powiedzieć.

Pozostaje nam wyobraźnia. Na podstawie archiwalnych zdjęć można sobie choć trochę odtworzyć, jak to ważne kiedyś miejsce wyglądało, gdy pracowali tu celnicy i granica żyła. Dziś już nic nie przypomina, że kiedyś tak było.

No dobrze, ruszajmy z sennych Herbów trochę na południe, do naszej ostatniej miejscówki na trasie.

Lubliniec z zamkiem, który wygląda jak pałac

Nie można jechać na rajzę do północnych granic Śląska i nie zahaczyć o Lubliniec, w końcu poruszamy się od początku, czyli od Woźnik, po powiecie lublinieckim. To główne miasto Śląska Białego.

Nasz przewodnik, Gustaw Morcinek, wręcz rozpływał się nad Lublińcem. Pisał w swoim przewodniku: "Przemiłem miasteczkiem jest Lubliniec, przypominający swoją urodą dzisiejszy Cieszyn, a raczej Pszczynę. Powstało ono w lesie na piaszczystem szczerzysku i w lesie nadal przebywa, ukryte przed światem".

I choć wiele się zmieniło od 1933 roku, Lubliniec nadal jest nieco ukryty w okalających go lasach. To wiekowe miasto (miejscowość została założona w 1272 roku przez księcia Władysława I Opolskiego, prawa miejskie uzyskała w 1300 r.) nie należy może do dużych (około 22 tys. mieszkańców), ale ma zachowany tradycyjny układ - najstarsza część znajduje się w centrum, wokół Rynku.

Najbardziej spektakularnym zabytkiem Lublińca jest tutejszy zamek, który wygląda jak pałac (Pszczyna się kłania). Jednak w odróżnieniu od Pszczyny, gdzie zamek służy jako muzeum, praktyczny Lubliniec powierzył go prywatnemu biznesowi. W zamku znajduje się Hotel Zamek Lubliniec ze SPA z wnętrzami nawiązującymi do jego historycznego charakteru.

Zamek w Lublińcu. Fot. Mateusz Bałwas
Zamek w Lublińcu. Fot. Mateusz Bałwas

Pierwsza wzmianka o lublinieckim zamku pochodzi z 1397 roku, ale dzisiejszy wygląd budynku to efekt późniejszych (z XVIII w.) zmian w stylu klasycystycznym i barokowym.

Z Lublińca ruszamy na Czarny Śląsk. Ale zanim tam dotrzemy, nasycimy oczy zielenią i ogromem lublinieckich lasów...

    Korytarz mikołowski

    Może Cię zainteresować:

    Absurdalne granice na Górnym Śląsku – „Korytarz mikołowski” między Mikołowem a Rudą Śląską to współczesny odpowiednik dawnych podziałów

    Autor: Tomasz Borówka

    02/05/2025

    Clair de Lune

    Może Cię zainteresować:

    Znam etnicznych Hanysów z Jaworzna, czyli gdzie dziś leży Górny Śląsk i jakie są jego granice?

    Autor: Arkadiusz Szymczak

    30/05/2024

    Fortepan archiwum lubliniec 2

    Może Cię zainteresować:

    Jak wyglądał Lubliniec pod koniec lat 70.? Stolica "Białego Śląska" na archiwalnych fotografiach

    Autor: Redakcja

    05/03/2024

    Subskrybuj ślązag.pl

    google news icon
    Reklama