Ratownicy górniczy i medycy wojskowi wylecieli do Turcji. "Jak zawsze idziemy po żywych"

Ratownicy górniczy i medycy wojskowi wylecieli z Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach do Turcji, aby pomóc ofiarom trzęsienia ziemi. - Na przygotowanie mieliśmy dziesięć godzin, więc czasu było niewiele, ale jako ratownicy górniczy zawsze jesteśmy gotowi do akcji. W naszej pracy nigdy nie wiadomo, kiedy coś się stanie. Jak zawsze idziemy po żywych - podkreślił Adrian Ostrowski z KWK Mysłowice-Wesoła.

Turcja oraz Syria zmagają się z efektami potężnego trzęsienia ziemi. Liczba ofiar sięga już kilkunastu tysięcy, a liczbę rannych szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy. Według przewidywań Światowej Organizacji Zdrowia ten tragiczny bilans może się zwiększyć kilkukrotnie.

50 ratowników górniczych poleci do Turcji

W akcję ratowniczą na terenie Turcji zaangażowanych jest prawie 100 tys. ratowników, w tym 5 tys. z innych krajów. Z Polski jako pierwsi ze wsparciem polecieli strażacy - cztery zespoły, czyli w sumie 60 mundurowych. Później premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jak najszybciej dołączą do nich ratownicy górniczy, bo potrzebna jest każda para rąk do pomocy.

Kopalnia Pniówek

Może Cię zainteresować:

W kopalni „Pniówek” rozpoczęła się akcja ratownicza. Podjęli poszukiwania zaginionych górników

Autor: Redakcja

04/02/2023

W środę, 8 lutego, od samego rana organizowano wsparcie ze strony ratowników z Polskiej Grupy Górniczej. Była to oddolna inicjatywa, która uzyskała wsparcie spółki.

- Umożliwiamy ratownikom zabranie niezbędnego sprzętu, który będzie potrzebny do działań. Zapewnimy też wszystko, co związane z pobytem na miejscu - zadeklarował Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.

W sumie do Turcji ma trafić około 50 ratowników z PGG.

- Ratownicy górniczy biorą udział nie tylko w trudnych akcjach, które odbywają się w kopalniach. Pomagali w szpitalach COVID-owych, działali na miejscu ogromnej tragedii, jaką było zawalenie się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. To wysokiej klasy specjaliści z ogromnym doświadczeniem - podkreśla Tomasz Głogowski.

Pomnik ofiar katastrofy na kopalni "Heinitz"w Bytomiu - Rozbarku

Może Cię zainteresować:

Mija 101 lat od największej tragedii w dziejach górnośląskiego górnictwa

Autor: Michał Wroński

31/01/2023

"Jak zawsze idziemy po żywych"

Pierwsza grupa ratowników górniczych pojawiła się w Międzynarodowym Porcie Lotniczym w Katowicach o godz. 15.30.

- Zawsze niesiemy pomoc. Gdziekolwiek coś się dzieje, jesteśmy na miejscu - powiedział Adrian Ostrowski z KWK Mysłowice-Wesoła. - Na przygotowanie mieliśmy dziesięć godzin, więc czasu było niewiele, ale jako ratownicy górniczy zawsze jesteśmy gotowi do akcji. W naszej pracy nigdy nie wiadomo, kiedy coś się stanie. Jak zawsze idziemy po żywych - podkreślił.

Godzinę później wylądował wojskowy Boeing 737-800 z 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie, na którego pokład weszło 11 ratowników z Polskiej Grupy Górniczej oraz 42 medyków wojskowych z Wrocławia, Bydgoszczy oraz Warszawy.

- Główny trzon to pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz lekarze. Lecimy do Turcji w celu zabezpieczenia medycznego poszkodowanych. Zabieramy ze sobą placówkę poziomu pierwszego, tzn. moduł triażowy, zabiegowy oraz łóżkowy - przekazał pułkownik Rafał Pidek, kierujący Zarządem Wojskowej Służby Zdrowia.

Maszyna wystartowała o godz. 18.30. Ratownicy górniczy i medycy wojskowi zostaną przetransportowani na lotniska w Adanie oraz Gaziantep. Wszyscy spędzą na miejscu co najmniej dwa tygodnie, a może i więcej, o ile będzie wymagała tego sytuacja. Sprzęt dostarczy osobny samolot - Hercules C-130.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon