Podarunki, o których piszę przyjmują różną postać. Dziś chciałbym zająć się cenami na basenach w Katowicach, gdzie posiadacze katowickiej karty mieszkańca mogą się cieszyć wyjątkowymi w skali kraju ulgami. Oczywiście oficjalna opowieść jest taka, że miasto wspiera swoich podatników, a przecież każdy może zamieszkać W Katowicach. Czy ta opowieść, - jak to się teraz mawia „story” - jest wiarygodna?
Podatnicy mają się lepiej
Gminy, także Katowice, otrzymują część podatków płaconych przez mieszkańców po to, aby realizować zadania własne, przede wszystkim takie, które mają na celu poprawę warunków życia mieszkańców. Generalnie przyjmuje to postać świadczonych przez gminę usług publicznych (utrzymanie przestrzeni, komunikacja, sport, przedszkola i żłobki, szkoły, itp.), a w niektórych przypadkach mieszkańcy mogą liczyć na mniejsze lub większe upusty w korzystaniu z nich.
Wyjątkowo wysokie upusty daje karta miejska (KKM) w Katowicach. Przedstawione na stronie miasta upusty sięgają 60% w przypadku cen basenów miejskich, zapowiadane są też benefity partnerów komercyjnych, ale informacji na ten temat już nie znalazłem. Można postawić tezę, że karta służy głównie jako „karnet ulgowy” na obleganych 3 basenach miejskich. Obecnie (4.5.2023, godz. 8.00 – podaję czas bo od zapowiedzi zmian cen sprzed tygodnia była już jedna zmiana) stosunek cen wygląda następująco: bilet godzinny normalny kosztuje 25 zł, a dla posiadaczy karty 10 zł. W przypadku biletów ulgowych odpowiednio: 12,50 zł i 5 zł. W mediach społecznościowych pisałem, że przy tak dużej rozpiętości cen może dochodzić do tak zwanego finansowania krzyżowego, czyli sytuacji kiedy kupujący spoza Katowic finansuje mieszkańców Katowic, zwłaszcza tych którzy mają uprawnienia do biletów ulgowych. Zarządzająca basenami spółka zapewne otrzymuje również dofinansowanie z miasta z tytułu honorowania karty mieszkańca.
Podejrzewam jednak, że nie pokrywa to kosztów utrzymania basenów, bo przy obecnych cenach i ogromnej frekwencji emerytów i dzieci uprawnionych do ulg i zwykle posiadających KKM, którą można zaobserwować na poszczególnych obiektach, byłby to wyjątkowo intratny biznes, a jakoś nie słychać nic o tym. Bez szczegółowych danych trudno kategorycznie orzec jak takie relacje cen wpływają na finanse spółki zarządzającej basenami. Warto jednak zadać pytanie, czy tak wyjątkowo wysokie ulgi nie są, aby narzędziem kupowania przychylności wyborców władz miejskich, co prawda wybory samorządowe dopiero za rok, ale warto się do nich przygotować.
Wyjątkowość cennika basenowego Katowic
Na tle cen basenów i parków wodnych, cenniki katowickie wyróżniają 3 cechy: najwyższa cena biletów podstawowych, wysokie i rzadko dziś spotykane ulgi wynoszące 50% oraz stałość cen niezależnie od pory dnia i dnia tygodnia. Ponieważ korzystam z różnych basenów w regionie i poza regionem przepływając rocznie ponad 200 km, mam obraz od strony klienta jak wyglądają rozwiązania cenowe i organizacyjne poszczególnych basenów (o tym dziś nie pisze, bo to osobny temat mający wpływ na koszty).
Dlatego twierdzę, że na tle innych średniej wielkości i dużych obiektów basenowych cennik katowicki jest absolutnym wyjątkiem. A przedstawione wcześniej bonusy dla mieszkańców zupełnie nietypowe jak na polskie warunki, nawet w najbogatszej polskiej gminie, którą jest Kleszczów, zasilany podatkami z kopalni i elektrowni Bełchatów, nie dostrzegłem w cenniku choćby zbliżonych rozwiązań. Dlatego stawiam pytanie: czy jest to miłosierdzie gminy, czy też przykład wyjątkowo nachalnego kupowania głosów wyborczych? No i co na to władze spółki zarządzającej – zarząd i rada nadzorczą ponoszą kodeksową odpowiedzialność za działanie na rzecz dobra spółki (pod groźbą odpowiedzialności kodeksowej). O opinię Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta to już nie pytam, bo ta instytucja chyba skupia się na innych sprawach.
Dlaczego mam wątpliwości?
Można na koniec zapytać, dlaczego „czepiam się”? Przecież w ramach (zakupionej z prywatnych środków i dofinansowanej przez pracodawcę) karty sportowej mam dostęp do basenów i nie muszę płacić 25 zł za godzinę pływania na Burowcu, Brynowie czy Zadolu, a podatnicy w Katowicach mają prawo do korzyści finansowanych ich podatkami.
Otóż mam 3 zastrzeżenia: po pierwsze każdy z basenów otrzymał publiczne dofinansowanie na etapie budowy, po drugie polityka tego typu ulg może być powielana przez inne miasta i utrudniać życie mieszkańcom i gościom metropolii (co to za metropolia???), a po trzecie taki cennik świadczy o (delikatnie mówiąc) słabości w zarządzaniu cenami. Na kanwie rozważań o możliwym, wyborczym podtekście tych cenników można też zadać pytanie, czy środki pozyskane przez miasto z podatków powinny być wydawany akurat w ten sposób? Ale to trzeba pozostawić wyborcom.
Przy okazji: byłoby świetnie, gdyby do wyborów częściej ruszali ci, którzy z różnych powodów nie mają dostępu do tego typu i podobnych ulg bo to oni głównie płacą za te przywileje.
Może Cię zainteresować: