Wilamowice

Roman Balczarek: Wilamowice. Ostatnie takie miasteczko w Polsce, z tajemniczym językiem i pochodzeniem

Der Gyśpon. Tak dziś można w języku wilamowickim nazwać przyjaciela, lecz słowo to oznaczało osobę, z którą sprzęga się koniem. Chodzi o zawiązanie krótkoterminowej spółki rolniczej, w której dwóch rolników oświadcza, że skoro obaj mają po jednym koniu (bądź wołu) to razem mają dwa, a z dwoma końmi łatwiej pracować. W Wilamowicach przyjaciół poznaje się w polu.

Wilamowice to trzytysięczne miasteczko w powiecie bielskim, leżące na terenie historycznej (i kulturowej) Małopolski. Dziś trzyma się jeszcze jako ostatnia enklawa małego języka i niepowtarzalnej kultury w tej części Europy. Drzewiej na Śląsku było kilka tego typu enklaw jak Schonwald obok Gliwic czy osady hernhuckie (ci akurat bardziej kulturowo niż językowo).

Miejsca takie jak Wilamowice powstawały w Europie w dość podobnym schemacie: grupa kolonistów trafiała na obszar obcy sobie językowo i kulturowo, a na przestrzeni dziejów udawało im się zachować własny język i zwyczaje. Nie zawsze tak się działo, często osady w pełni asymilowały się do żywiołu słowiańskiego (jeśli mówimy o naszym zakątku świata), ale nie był to obowiązek. Wilamowice, podobnie jak Schonwald, trwały w swoim świecie.

Skiöekumt in Wymysoü - Witamy w mieście Wilamowice
Skiöekumt in Wymysoü - Witamy w mieście Wilamowice

Skąd się wzięli Wilamowianie?

Na temat początku wsi (prawa miejskie to XIX wiek) wiemy paradoksalnie bardzo dużo i bardzo mało. Wilamowice mają szczęście być jedną z niewielu miejscowości o bardzo jasnej etymologii, która nawet niesie ze sobą pewną postać historyczną bądź patronacką. Miejscowość ta zostaje po raz pierwszy wymieniona w dokumencie z 1325 roku jako “Novovillamowicz”, a leżąca obok Stara Wieś jako “Antiquo Willamowicz”. Założenia obu osad powinniśmy zatem szukać gdzieś między circa 1260 a 1320, bo z reguły między osadzeniem ludności a pierwszą wzmianką mijało do kilkudziesięciu lat (oczywiście w kontekście XIV wieku, nie lat o wiele wcześniejszych).

Wariant w języku wilamowskim Wymysoü oraz niemieckim Wilhelmshau oznacza wyręb bądź błonia Wilhelma. Czyli u początków osady mieliśmy najpewniej do czynienia z grupą ludzi, która zagospodarowała sobie część lasu wycinając go, a jednym z pomysłodawców był jakiś Wilhelm, lub miejscowość nazwano tak na część świętego, lub jakiegoś możnowładcy imieniem Wilhelm. I choć nie brzmi to najklarowniej jak się da, to uwierzcie, jest to znacznie więcej wiedzy niż przy innych miejscowościach.

Kobiety_w_stroju_wilamowskim,_fotografia_Ignacego_Kriegera_około_1865
Kobiety w stroju wilamowskim, fotografia Ignacego Kriegera około 1865

Jeżeli chodzi o kolejne warstwy wilamowickiej cebuli, to zaczyna się robić dość ciekawie w kontekście mitu flamandzkiego pochodzenia. Ale po kolei. Język wilamowski jest językiem germańskim, silnie związanym z dialektami wschodnio-środkowoniemieckimi i mający wpływy z germańskiego języka śląskiego. Dla użytkowników języka niemieckiego nie jest wybitnie zrozumiały, ale widać, że to jedna rodzina. Tyle wiemy.

Mniej więcej od XIX wieku Wilamowianie zaczynają mówić, że są potomkami osadników flamandzkich, holenderskich, a może i nawet szkockich. Językowi wilamowickiemu jednak nie jest po drodze z holenderskim. Dziś wiemy, że z terenów, o których mówi mit, nie było raczej akcji osadniczych na pograniczu Śląska i Małopolski. W czasach, gdy powstały Wilamowice była za to fala z Frankonii, a język wilamowski mógł mieć przodka w tamtych rejonach. I tyle by powiedziała dawna historia, oddzielająca prawdę od kłamstwa (bardzo brzydkie słowo na mit) przy zaznaczeniu, że nie wiemy skąd się wzięli przodkowie wilamowian. Jednak współczesna historia nie jest tak ślepa i potrafi patrzeć w mity.

Bo co nam mówi to, że w XIX wieku wilamowianie zaczęli łączyć swoje pochodzenie z Holendrami? Ano, że nie są oni Niemcami, Polakami, Ślązakami czy Austriakami. Spośród wszystkich żywiołów ich otaczających oni nie należą do żadnego, są niepowtarzalni i inni. Wilamowianie dość szybko uwierzyli w ten mit, a choć nie jest to intuicyjne, to mity bywają czasem prawdziwsze niż to, co się naprawdę wydarzyło. W mit ludzie wierzą, a więc staje się on rzeczywistością.

Nie ze Śląska, nie z Małopolski

Wilamowice przez wieki były najklarowniejszym obrazem pogranicza, jaki możemy sobie wyobrazić. Mówimy bowiem o zachodnim skraju Małopolski, lecz gdy spojrzymy na historię oraz na przedwojennych mieszkańców, to nie jest to już takie proste. Po pierwsze Wilamowice były kiedyś częścią Śląska (jak całe księstwo oświęcimskie i zatorskie), ale odpadły od Śląska w XIV wieku, prawdopodobnie kilkadziesiąt lat po założeniu Wilamowic. Jednak Wilamowianie nie widzieli zbytnio siebie jako części Małopolski. Mit pochodzenia miał znacznie szersze oddziaływanie. Jeździli zarówno do Polski, jak i na Śląsk, bo sami nie byli ani tu, ani tam.

Mówili w wielu językach, co było dla nich w pełni naturalne. Gdy próbowali jednak określić siebie jako element większego świata, to wybór padał na Austrię i cesarza. I choć pod tym względem nie odbiegali od chłopstwa galicyjskiego (ci też nie poczuwali się do polskości, a byli poddanymi dobrego cesarza) tak szli dalej, bo bardzo lubili Wiedeń i wielu Wilamowian przeprowadzało się do stolicy Cesarstwa, gdzie utrzymywali kontakty jako diaspora. Zresztą do dziś panuje pogląd, że za Austrii było najlepiej.

Dziś jednak nie zatracił się obraz pogranicza, choć zmienił się nieco. Nie ma już józefińskiej Austrii i nie ma już tylu użytkowników języka, ale miasto nadal żyje na pograniczu śląskości, polskości i własnej tożsamości. Gdy pytałem Tymoteusza Króla (bez nadmiernego schlebiania można go określić największym ekspertem od Wilamowic), jaki gatunek muzyczny kojarzy mu się z Wilamowicami, to odpowiedział, że twórczość “Kapeli ze wsi Warszawa”, która łączy ze sobą naprawdę wiele nurtów muzycznych, lecz zawsze zaprawioną nowoczesną interpretacją muzyki folkowej. I tym są Wilamowice po dziś dzień.

Najmniejszy język w Polsce

Posługuje się nim około 25 osób, lecz biernie zna go około 250 osób. Dla wielu to język babć i dziadków, który słyszeli w domach, ale jest też grupa, która uczy się go “od zera”, ale nie do końca jako obcego, wszak w tym mówili ich przodkowie. Język wilamowski ma swoją kodyfikację oraz literaturę, która jest całkiem pokaźnych rozmiarów jak na liczbę użytkowników. Za naszego życia nie zniknie i prawdopodobnie jeszcze kilkadziesiąt lat będzie żył jako mikrojęzyk, a jak dalej się potoczy - nie wiem, wróżką nie jestem.

Język zawsze jest świadectwem pewnej logiki i wrażliwości w postrzeganiu świata. Wilamowski jest językiem, w którym dużo słów jest związanych z rolą (jak przyjaciel), ale ciekawe jest rozumienie kolorów. Po pierwsze, nie zawsze one odpowiadają popularnym skojarzeniom. Kultowe brązowe szklanki duralex są w wilamowskim żółte, a kolor zielony oznacza surowość bądź niedojrzałość. I choć zielone jabłko dla wszystkich takie będzie, tak zielone mięso po wilamowsku będzie oznaczać surowe, nie zepsute. Z kolei jeśli usłyszycie, że ktoś ma czarne ubranie, to raczej będzie chodziło o brudne niż o kolor (ciekawostka: czarny barwnik do ubrań nie występuje naturalnie, jest miksem wielu ciemnych barw, które ostatecznie dają czarny). I choć wspomniałem o rolniczym wpływie, tak Wilamowice nie były terenami tylko rolniczymi, od końca XVIII wieku stały się ważnym ośrodkiem tkackim i zyskały prawa miejskie, a wilamowianie zaczęli się trudnić handlem tkaninami i między innymi w Wiedniu je sprzedawali.

Represje i odrodzenie

Wróćmy do historii Wilamowic. W XIX wieku, wraz z mitem o języku, powstał strój wilamowski. Opisywać go nie będę ze względu na jego złożoność oraz występowanie w wielu odmianach (mam wrażenie, że o tym może powstać osobny artykuł), ale to, co ważne - to nie jest do końca strój ludowy. Został on po pierwsze zaprojektowany przez drobnomieszczaństwo i był strojem odświętnym, niecodziennym i nieodziedziczonym po dawnym chłopstwie. Jednak od naprawdę wielu lat jest znakiem rozpoznawczym Wilamowic, a od 1948 jest strojem służbowym Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca “Wilamowice”, chociaż też został lekko zmieniony na potrzeby zespołu.

Zespół Regionalny Pieśni i Tańca Wilamowice, lata 50.
Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Wilamowice, lata 50.

Po upadku Austro-Węgier i powstaniu nowej Polski Wilamowice trafiły do województwa krakowskiego, a II RP przyniosła miejscowości próby polonizacji, chociaż nie były one tak represyjne jak możemy sobie wyobrazić. Przybrały one formę bardziej znośną.

Dwudziestoleciu kres przyniósł wybuch II wojny światowej, a 8. października 1939 roku Wilamowice zostały wcielone do III Rzeszy, a konkretnie do rejencji katowickiej. Początkowo uznano ich za “kolonię niemieckości”, ale praktyka pokazała, że to była bardzo odległa i raczej z innej szkoły kolonia. Niemcy nie potrafili się porozumieć z Wilamowianami, gdy obie strony dyskusji używały swoich języków domowych.

W 1941 wprowadzono volkslisty, a wielu mieszkańców Wilamowic wypełniło wnioski i zostało uznanych przez Rzeszę za Niemców pośredniej kategorii (tak jak Górnoślązacy w tym czasie). Po wojnie panowało przekonanie, że robiono to dla spokoju i żeby chronić siebie i innych, co zapewne nie jest bardzo dalekie od złożonej prawdy. Narracja jednak pomijała, żeby ktoś dobrowolnie chciał ją wyrobić, co jest zrozumiałe.

Volkslista okazała się pretekstem dla nowego państwa polskiego do represji od 1945 roku. Zakazano używania języka wilamowskiego i noszenia strojów narodowych, a część rodzin wyrzucono z domów. Od 1948 r. zniesiono częściowo zakaz noszenia strojów (można je było praktykować w zespole) a mniej więcej od 1950 roku wycofano się z zakazu. Język jednak nadal pozostał na cenzurowanym.

Mniej więcej od lat 80. XX wieku język wilamowski zaczął powoli wychodzić z cienia i języka domowego i zaczął być praktykowany szerzej w miejscowości. XXI wiek przyniósł z kolei utowarowienie języka jako symbolu miejscowości i stał się reklamą Wilamowic. I choć liczba jego użytkowników spada wraz z odchodzeniem najstarszych Wilamowian, jest kilkoro młodych ludzi, którzy potrafią mówić po wilamowsku, a kto wie, czy nowa polityka mniejszościowa nie będzie przychylna dla Wilamowic

Wilamowice dziś

O języku i kulturze wilamowskiej zrobiło się głośno kilka tygodni temu za sprawą jednego z twórców na Tik Toku, który opowiadał o języku i historii miejscowości. Fenomen Wilamowic okazał się nieznany w Polsce, a jest to ostatnia tego typu enklawa na terenie dzisiejszej Polski. I choć w języku nie mówi armia ludzi, tak zdecydowana większość mieszkańców tego miasta żyje jako część tej kultury wiedząc, że jest grupa osób mówiąca w niezwykłym języku.

Zespół Wilamowice
Zespół Wilamowice

Jest to więc tożsamość w spektrum od lokalności po narodowość samodzielną, bądź współdzieloną. Pod tym względem przypominają Ślązaków i gdy toczy się teraz debata nad uznaniem języka śląskiego, tak co jakiś czas podnosi się głos w sprawie Wilamowic i ich języka, któremu też przydałby się ten status oraz finansowanie. Jest czas i możliwości, aby go ocalić, bo wraz z jego śmiercią odejdzie niesamowity i wielobarwny świat ludzi, którzy przez setki lat ocalili swoją odrębność.

Język wilamowicki
Język wilamowicki
Bojków

Może Cię zainteresować:

Wyjątkowa wieś w sercu Górnego Śląska. Opowieść o Schönwaldzie, czyli Bojków jakiego nie znacie

Autor: Roman Balczarek

02/03/2024

Swierklaniec ulica glowna

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Ta wieś na Śląsku to fenomen. Większa niż niejedno miasto, a mieszkańców co roku przybywa

Autor: Roman Balczarek

18/09/2024

Landkarte von Schlesien

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Czyj był Śląsk? Polski, niemiecki, czeski? A może swój? Hałda mitów i błędów narosła wokół przynależności Śląska

Autor: Roman Balczarek

09/12/2023