Ruszył kolejny etap akcji w kopalni „Pniówek”. Psycholog ma pomóc ratownikom, którzy pójdą po ciała zaginionych

Psycholodzy będą przygotowywać kopalnianych ratowników z KWK Pniówek na to, co zobaczą po wejściu do feralnej ściany, gdzie nocy z 20 na 21 kwietnia zeszłego roku wybuch metanu zabił 16 górników. Siedmiu z nich nadal nie wyciągnięto. Nastąpić może to pod koniec września. Dziś rozpoczęto drążenie chodnika, który ma pozwolić na bezpieczne dotarcie w pobliże zaginionych.

KPRM Jakub Szymczuk
Kopalnia Pniówek Wypadek

Czternaście miesięcy po tragedii siedmiu zaginionych nadal jest pod ziemią

W należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni „Pniówek” rozpoczęto drążenie chodnika, który pozwolić ma zbliżyć się do miejsca, gdzie powinno przebywać siedmiu zaginionych górników i ratowników. Zaginęli podczas dwóch wybuchów metanu, do jakich doszło tam w nocy z 20 na 21 kwietnia ubiegłego roku.

To była jedna z najtragiczniejszych katastrof górniczych w Polsce w tym stuleciu. Przy pierwszym wybuchu w strefie zagrożenia znajdowało się 42 górników, przy drugim siedmiu, w tym zastęp ratowników. Finalny bilans katastrofy to 16 zabitych i zaginionych, a także kilkudziesięciu rannych, przy czym siedem osób do teraz pozostaje w feralnym chodniku. Akcję ratunkową przerwano po tym jak w wyrobisku doszło do serii kolejnych wybuchów metanu, skutkiem czego rannych zostało 10 ratowników. Sztab akcji uznał, że należy odizolować zagrożony rejon celem stabilizacja atmosfery w wyrobisku, gdyż bez tego kontynuowanie pracy przez ratowników jest zbyt niebezpieczne.

Już wtedy można było usłyszeć, że ponowne wejście do tego rejonu będzie możliwe dopiero za wiele miesięcy. Istotnie, wznowienie akcji poszukiwawczej nastąpiło w lutym tego roku. W ramach pierwszego jej etapu, ratownicy zawęzili otamowany rejon do wyrobisk znajdujących się bliżej feralnej ściany N-6, poprzez wybudowanie dwóch tam izolacyjnych. Dalsze działania polegały na wybudowaniu nowych tam przeciwwybuchowych, udrożnieniu otamowanych wyrobisk (usunięto m.in. 100-metrowe zalewisko) oraz zdemontowaniu i wytransportowaniu z chodników starych maszyn urządzeń. Starano się przywrócić funkcjonalność pochylni N-6.

Operacja technicznie niełatwa, a przy tym trudna mentalnie

Teraz rozpoczął się kolejny etap tych działań. Jak w trakcie wtorkowej (20 czerwca) konferencji prasowej poinformowały władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej przystąpiono do drążenie chodnika równoległego do feralnej ściany N-6, co ma pozwolić bezpiecznie dotrzeć w rejon, gdzie mają znajdować się zaginieni górnicy. W ten sposób kopalniane ekipy pokonać mają nieco ponad 200 metrów. Później, na ostatnich pięciu metrach, działania będą prowadzone pod rygorami akcji ratowniczej.

- Czyli z całym sztabem, z zastępami ratowniczymi. To konieczność, gdyż jest to wyrobisko dzisiaj nieczynne, wyodrębnione z sieci wentylacyjnej - tłumaczył Edward Paździorko, Zastępca Prezesa Zarządu JSW ds. Technicznych i Operacyjnych JSW.

Końcowa faza polegać będzie na wykonaniu najpierw dwóch specjalnych otworów, przez które zostaną wpuszczone kamery introskopowej mające dać obraz tego, co się dzieje w ścianie, a następnie wykonaniu dwóch „przecinek” do tejże ściany wiodących, co pozwoli uzyskać tam obieg powietrza.

- Zakładamy, że pierwsza połowa września, to jest ten moment taki kluczowy dla rozpoczęcia końcowego etapu akcji ratowniczej – ocenia wiceprezes Paździorko.

Operacja będzie trudna nie tylko technicznie. Także mentalnie. Wprost zresztą o tym mówi Piotr Buchwald, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.

- Dążymy do tego, ażeby przygotować załogę i ratowników, bo mamy przecież do czynienia nie tylko z ratownikami CSRG, ale i z ratownikami jastrzębskich kopalń. Analizujemy z nimi, pokazujemy w jaki sposób będzie wykonane te ostateczne podejście do otwarcia tej ściany. Również teraz udzielamy wszelkiej pomocy psychologicznej – mówi Buchwald, zwracając uwagę, że przy CSRG funkcjonuje służba psychologiczna, w ramach której są osoby są zaznajomione z tymi trudnymi, bardzo trudnymi akcjami ratowniczymi.

- Wiadomo, że idziemy po ciała. O ile mogę powiedzieć, że ratownicy zawodowi są przygotowani do takich ekstremalnych sytuacji, mają trochę inny model bezpośrednio szkolenia, to w składach zastępców kopalnianych są młodzi ratownicy, którzy psychicznie mogą nie wytrzymywać takich sytuacji – dodaje w rozmowie z nami Piotr Buchwald.

Ponad miliard złotych na profilaktykę w kopalniach

Przy okazji wtorkowej konferencji władze JSW kilkakrotnie podkreślały, że spółka nie żałuje pieniędzy na bezpieczeństwo. Tomasz Cudny, prezes zarządu JSW mówił, że kierownictwo spółki interesuje nie tylko poziom realizacji planów techniczno-ekonomicznych, ale też inwestycje i bezpieczeństwo w kopalniach.

- Działania zarządu spółki nie są oderwane od działań kopalń. To nie jest to, że my siedzimy gdzieś tam w biurowcu i nie czujemy tego, co się dzieje na kopalni – zapewniał Cudny. Jak wyliczał, że tylko w ubiegłym roku na profilaktykę dotyczącą zagrożeń w kopalniach koncern wydał 1,14 mld zł. Założenia na ten rok mówiły o 1,16 mld zł, ale plany na pierwszy kwartał już zostały przekroczone.

- Nie trzymamy się sztywno swoich założeń budżetowych w obszarze bezpieczeństwa. Jeżeli coś wychodzi, coś trzeba zrobić natychmiast – działamy. Kopiemy coraz głębiej, w coraz trudniejszych warunkach. Dlatego nie stoimy w miejscu. Współpracujemy z najlepszymi instytutami i doradcami, prowadząc profilaktykę na zasadzie analizy tego, co się może zdarzyć – mówił prezes JSW.

Kopalnia "Pniówek"

Może Cię zainteresować:

Zawieszenie akcji ratunkowej na „Pniówku" to nie precedens. Tak było na „Brzeszczach" i w Stonawie

Autor: Michał Wroński

22/04/2022

Ratownicy CSRG3

Może Cię zainteresować:

Ratownictwo górnicze na Śląsku i w Zagłębiu. Od ponad wieku idą po żywych. I zawsze ryzykują własnym życiem

Autor: Michał Wroński

22/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon