Spacer alejkami Parku Śląskiego. Można tam spotkać ducha Wilhelma Szewczyka? Archiwalne zdjęcia z lat 50.

Wilhelm Szewczyk kochał Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Z jego eseju "Podróż w głąb zieleni", będącego wstępem do poświęconego WPKiW albumu "Oaza pod rudym obłokiem", przebija przecież czysta miłość! Szewczyk, jeden z najbardziej znanych śląskich literatów XX wieku, zwierza się w tym tekście także z tego, co w Parku lubi najbardziej. Spróbujmy spojrzeć na Park Śląski jego oczami - pomogą nam w tym te archiwalne zdjęcia WPKiW. Część z nich pokolorowaliśmy!

Szewczyk, zapytany przed laty o to, co najbardziej lubi w WPKiW, nie od razu potrafił udzielić odpowiedzi. Przychodziło mu do głowy zoo, Planetarium Śląskie, skansen... Jednak ostatecznie wybrał co innego.

Po dłuższej chwili wahania odpowiedziałem jednak cudzoziemcowi zgoła inaczej: najulubieńsze moje zakątki to ścieżki parkowe. Wszystkie jego ścieżki, na których spotykam ludzi - pisał. - Nie uciekam od nich tutaj, pragnę im czasem zerknąć w oczy, chce w nich odczytać radość z wypoczynku, odprężenia i spaceru. W mieście, w którym żyję i pracuję, obcuję z nimi codziennie, czasem ponad miarę, tutaj jednak stają się inni, jakby wyzbyli się tego samego dławiącego uczucia, które daje rwąca ludzka rzeka w przemysłowym mieście.
Jeżeli wszystko to ma służyć ludziom - przypominam sobie o tym również i podczas przechadzki parkowej. Być może nie powinno się już o tym pamiętać, hasło stało się oczywistością, współżycie ze wszystkimi parkowymi urządzeniami jest czymś tak naturalnym, że ani nie trzeba ich do tego nakłaniać, ani nie należy im tego wymawiać – kończy pisarz.

Słowa nieżyjącego już Wilhelma Szewczyka, po około 50 latach, jakie upłynęły od ich napisania, brzmią zdumiewająco aktualnie. Niejeden z przemierzających parkowe alejki spacerowiczów, biegaczy czy rowerzystów, podziela jego odczucia i podobnie wyraziłby swoje własne.

W naszej galerii archiwalnych fotografii Parku Śląskiego z czasu jego początków, czyli sprzed około 70 lat, prezentujemy właśnie parkowe ścieżki. Wiele z zakątków, które uchwycił w swój obiektyw i utrwalił na zdjęciu fotograf we wczesnych latach 50. XX wieku, zmieniło się nie do poznania. Ale tak wyglądały, gdy po raz pierwszy przechadzał się tamtędy Wilhelm Szewczyk. Kto wie, może dziś jego duch zagląda tam nadal? Jeżeli tak, to miejmy nadzieję, że zachwyca się, jak przed laty. Odwiedzając odludne miejsca Parku, rozejrzyjcie się czasem za starszym panem w okularach. To może być duch Szewczyka. A jeżeli was zagadnie, to nie bójcie się go, tylko słuchajcie uważnie, bo na pewno będzie miał coś ciekawego do powiedzenia o Parku i Śląsku.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon