Tak powstała Huta Królewska. Narodziła się jako córka rewolucji przemysłowej, dziś to jeden z jej europejskich symboli

W tym roku mija 220 lat od powstania Königshütte, czyli Huty „Królewskiej”. Powstanie tego wielkiego i niezwykle nowoczesnego jak na swoje czasy zakładu przemysłowego było ważnym momentem industrializacji Górnego Śląska. A także urbanizacji, gdyż wokół nowej huty dynamicznie wyrosło jedno z głównych miast górnośląskich.

Widok na wielki piec Huty „Królewskiej” tzw. doświadczalny, ok. 1870r. Fot. Heinrich Graf wł. MH
Widok na wielki piec Huty „Królewskiej” tzw. doświadczalny, ok. 1870r. Fot. Heinrich Graf

Myślimy – „rewolucja przemysłowa” – widzimy obracające się z miarowym tętentem koła zamachowe maszyn parowych i buchające parą lokomotywy. Oraz – rzecz absolutnie niezbędna – dymiące kominy. Tak też było w Königshütte, czyli Królewskiej Hucie przed ponad 200 laty.

Trailer dziesięciominutowego filmu będącego częścią wystawy stałej „KRÓLESTWO ŻELAZA" w Muzeum Hutnictwa w Chorzowie. Film jest wyświetlany w panoramicznym kinie podczas zwiedzania wystawy (w cenie biletu).

Rozwijający się przemysł (który dziś nazwalibyśmy ciężkim) wołał o węgiel i żelazo. Od górnictwa wymagano coraz więcej węgla, toteż powstawały nowe kopalnie, a w istniejących zwiększano wydobycie. Wszystkie potrzebowały maszyn parowych do napędu pomp i urządzeń wyciągowych. Wszystkie też musiały uzyskać połączenie ze światem, te zaś zapewniały szyny kolejowe. Bez żelaza i stali było to niewykonalne. Stal niezbędna była też do budowy statków i okrętów, armat i maszyn rolniczych. Całe regiony Europy, w tym i Górny Śląsk, przepoczwarzały się w jeden wielki, będący w ciągłym ruchu mechanizm, gigantyczną maszynerię. By nieprzerwanie funkcjonować i rozwijać się dalej, przemysłowy moloch łaknął coraz więcej żelaza, stali. Te zaś zapewniały mu huty. Jedna z najnowocześniejszych powstała na Górnym Śląsku.

Widok na zabudowania Huty Cynku „Lydognia” oraz budynek elektrowni zakładowej Huty „Królewskiej”, 1896 r. Fot. M. Steckel wł. MH
Widok na zabudowania Huty Cynku „Lydognia” oraz budynek elektrowni zakładowej Huty „Królewskiej”, 1896 r. Fot. M. Steckel wł. MH

Zaczęło się od króla, czyli kopalni „König”, uruchomionej w 1791 roku (później przemianowano ją na „Król”, a następnie „Prezydent” – jej reliktem jest znana, udostępniona turystom wieża szybu w Chorzowie). „Króla” nazwano na cześć króla Prus Fryderyka Wilhelma II. Bogate złoża węgla kamiennego przesądziły o przyszłości okolicy. Na niezagospodarowanych gruntach wsi Chorzów i Łagiewniki zbudowano nowoczesną Hutę „Królewską” – Königshütte. Nazwa zakładu, który rozpoczął produkcję w 1802 roku, nawiązywała do nazwy pobliskiej kopalni, świadomie chyba nie uściślając, o którego konkretnie króla chodzi (od roku 1797 na tronie Prus zasiadał już Fryderyk Wilhelm III). Zapewne chodziło o podkreślenie związków Königshütte z pruską monarchią czy państwem w ogóle, jako że to skarb królewski był jej inwestorem i właścicielem (dopóki nie wykupił zakładu hrabia Henckel von Donnersmarck, który przejął go na własność z dniem 1 stycznia 1870 r.). Jednak Huta „Królewska” swe powstanie zawdzięcza nie tyle obu Fryderykom Wilhelmom, co trzem innym postaciom. To Friedrich Wilhelm von Reden, Johann Friedrich Wedding i John Baildon. Pierwszy z nich był arystokratą, który kształcąc się w Anglii nazywanej wówczas „Fabryką Świata”, poznał tam nie tylko potencjał jej przemysłu, ale też wykorzystywaną tam i najnowocześniejszą wówczas technologię. Mianowany dyrektorem Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, z entuzjazmem zaczął ją przeszczepiać na Górny Śląsk. W Wielkiej Brytanii poznał też szkockiego inżyniera Johna Baildona, w efekcie czego i jego ściągnął na Śląsk. Talent i doświadczenie Baildona sprawiły, ze chlubnie zapisał się w naszej historii (a przy okazji dorobił pokaźnej fortuny). Jego nazwisko utrwaliło się w zbiorowej pamięci dzięki hucie, która założył w Załężu (obecnej dzielnicy Katowic) i która przez całą swą historię nosiła jego imię. Pamiętajmy jednak także o innych jego zasługach, kto wie zresztą, czy nie większych. To Baildon nadzorował budowę i wprowadzał poprawki do projektu Huty „Królewskiej”, którego autorem był Wedding. Jej pierwsze trzy wielkie piece nazwano „Heiniz” (na cześć Friedricha Antona von Heynitza, pruskiego ministra i stryja Redena), „Reden” oraz „Wedding”.

Huta „Królewska”
Widok ogólny na Królewską Hutę wg E.W.Knipplana litografii Knippla ok. 1845 r. wł. MH

Stopniowo wielkich pieców przybyło, a huta stała się kombinatem. Przez wiele lat prócz huty żelaza funkcjonowała w niej także huta cynku. Powstały wydziały pudlingarni, walcowni i młotowni, a także fabryka wagonów (z czasem rozwinęła się w Zakłady Konstrukcji Stalowych „Konstal”, dzisiejszy Alstom Konstal S.A.).

Jeszcze budowano Hutę „Królewską”, a już wokół zakładu zaczęła wyrastać nowa osada robotnicza. W 1797 r. otrzymała nazwę zakładu przemysłowego, dzięki któremu powstała – Königshütte. A w 1868 r. uzyskała prawa miejskie. Po przyłączeniu do Polski w 1922 r. Königshütte przemianowano na Królewską Hutę, tę zaś w roku 1934 na Chorzów. W roku następnym Huta „Królewska” stała się Hutą „Piłsudski”. W okresie okupacji wróciła do pierwotnej nazwy, a w 1945 r. została przemianowana po raz kolejny – na Hutę „Kościuszko”. Od roku 2000 ponownie to Huta „Królewska”.

Widok na Hutę „Królewską” od stron obecnej ul. Moniuszki i Katowickiej, 1904 r. Fot. Nieznany
Widok na Hutę „Królewską” od stron obecnej ul. Moniuszki i Katowickiej, 1904 r. Fot. Nieznany wł. MH

W XXI wieku pamiątką po Hucie „Królewskiej” jest Muzeum Hutnictwa w Chorzowie. Zaś najlepszą sposobnością na poznanie dziejów tego zakładu jest udział w organizowanej 22 października imprezie „Gyburstag Matki Huty”, jak i wizyta w Muzeum Hutnictwa. Okazja do wizyty jest tym lepsza, że zaledwie kilkanaście dni temu wystawa stała „Królestwo Żelaza” w 42. edycji Konkursu na Wydarzenie Muzealne Roku „Sybilla” została uznana za jedną z trzech najlepszych ekspozycji powstałych w Polsce w 2021 r.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon