Tarnogórski nauczyciel o wadliwym systemie edukacji. "Egzamin z języka polskiego uniemożliwia im pójście na studia"

Matury zbliżają się wielkimi krokami. Do pierwszego egzaminu - z języka polskiego pozostało nieco mniej niż miesiąc. Tegoroczny egzamin dojrzałości będzie pod wieloma względami wyjątkowy. Po pierwsze to ostatnia matura, którą będą pisać roczniki gimnazjalne, po drugie maturzyści spędzili aż cztery semestry na nauczaniu zdalnym, a po trzecie możliwość podejścia do niej będą mieli Ukraińcy. O przygotowaniach do egzaminu opowiedział nam Michał Sporoń, tarnogórski nauczyciel z II LO im. Stanisława Staszica w Tarnowskich Górach.

Jak uczniom, którzy spędzili prawie dwa lata na nauczaniu zdalnym idą przygotowania do matury?
Młodzież, która podchodzi do tegorocznej matury, jest ostatnim rocznikiem gimnazjów. Maturzystów nie będzie obowiązywać egzamin ustny, zamiast tego na części pisemnej będą mieli 3 zadania do wyboru: rozprawkę na wybrany temat, analizę i interpretację wiersza lub zadanie związane z lekturą obowiązkową.

A jak wpłynęło nauczanie zdalne na uczniów? Młodzież spędziła prawie 4 semestry w domu.
Uczniowie z powodu pandemii nie mieli możliwości w pełni przygotować się egzaminu. W szkole młodzież szybko oswaja się z ilością tekstów do napisania i wierszy do zinterpretowania. W trakcie nauczania zdalnego komunikacja była zakłócona, nie mieliśmy możliwości przerobienia wystarczająco dużo materiałów.

4 semestry nauczania zdalnego, wpłyną na zdawalność matury?
Mam nadzieję, że egzaminatorzy wezmą ten czynnik pod uwagę i zmniejszą trudność tegorocznego egzaminu. Liczę na to, że zdawalność będzie wysoka.

A co z Ukraińcami? Czy w II LO im. Stanisława Staszica uchodźcy podchodzą do matury?
W szkole mamy 8 Ukraińców. Ja w swojej klasie mam dwie dziewczyny - Valerię, która pochodzi z Marienpola oraz Alinę z Żytomierza. Dziewczyny chodzą do pierwszej klasy, mają po 16 lat. W Ukrainie uczniowie mają inny system. Od momentu rozpoczęcia szkoły w wieku 6 lat, chodzą do jednej placówki przez 11 klas, dlatego umieszczone zostały właśnie w drugiej klasie. Gdyby jednak były w trzeciej, nie miałyby szans zdać matury.

Skąd takie przekonanie? Różnice w programie są tak duże, czy na niekorzyść przeważa kwestia językowa?
Tu chodzi tylko i wyłącznie o język. Po raz kolejny ministerstwo dało upust swojej kreatywności. Gdyby Ukraińcy chcieli zdawać u nas maturę z języka polskiego, otrzymaliby polecenia w swoim ojczystym języku, natomiast teksty do zadań już w języku polskim. Dla uczniów, którzy nie mieli styczności z naszą mową nie ma szans na zdanie matury. Polski dla Ukraińców to takie trochę piąte koło u wozu - z matematyką i językiem angielskim poradziliby sobie bez problemu.

Co należałoby zrobić, by ułatwić Ukraińcom zdanie matury?
Moim zdaniem ministerstwo jest zobowiązane do zapewniania podejścia do egzaminu Ukraińcom. Resort powinien skontaktować się z ukraińskim ministerstwem nauki i uzgodnić, warunki zdawalności egzaminu. To nie tak duży problem, by przesłać przygotowane ukraińskie arkusze do polskich szkół. Dzięki temu uchodźcy mogliby zdać egzamin, a nauczycielki, które uciekły z Ukrainy, sprawdzałyby ich poprawność. Grunt to chcieć.

Mówił pan o 8 uczniach pochodzenia ukraińskiego. W powiecie ogólna liczba uchodźców przekracza 3 tysiąca. Dlaczego tak mało jest ich w "Stasiu"?
Mogę śmiało powiedzieć, że się "zatkaliśmy". Nie mamy możliwości utworzenia klas wyłącznie dla Ukraińców. Powiat nie ma wystarczających funduszy na ten cel. Jeden dodatkowy uczeń to koszt około 6 tys. zł., za którego powiat otrzymałby zwrot w przyszłym roku budżetowym. Dlatego my jako szkoła zostaliśmy zmuszeni do "dociskania" Ukraińców do istniejących już klas, ale to także ma swoją granicę. Klasy są przeciążone - nie mamy wystarczającej liczby krzeseł i stolików. Są klasy, do których uczęszcza 36 uczniów. Mamy związane ręce. Pomimo tego organizujemy zajęcia wyrównawcze z języka polskiego i staramy się pomóc im szybko zintegrować z nowym środowiskiem.

Rozmawiała: Martyna Urban

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon