Winnica w Katowicach czeka na kolejne zbiory. Zanosi się na dobry sezon katowickich winiarzy z lasu w Murckach

Winnica o dumnych nazwach Giesche Katowice naprawdę znajduje się w granicach Katowic. Ale jest ukryta w Lasach Murckowskich. Wbrew pozorom winorośl ma tu dobre warunki. Winiarze z Katowic czekają właśnie na zbiory, które odbędą się w połowie września. Kto wie, może gdy na zboczach toskańskich wzgórz będzie już za gorąco, wino będziemy produkować właśnie na Śląsku?

W Lasach Murckowskich w Katowicach jest spora polana obsadzona krzewami winorośli. Teraz praca tam wre, bo winogrona dojrzewają.

- Rozpinamy siatki, trochę przerywamy liście, bo jak jest za dużo liści, to trudno panować nad chorobami. Trochę więcej słońca musi dotrzeć do niektórych winogron - opowiada Rafał Wyszyński z Fundacji Giesche, która jest właścicielem Winnicy Katowice.

Ocenia, że zbiór winogron będzie w połowie września. Tym razem powstanie z tutejszych odmian typu Solaris już jednoodmianowe wino, nie mieszane jak w zeszłym roku. Krzaki mają 5 lat, więc są na tyle rozwinięte, by dostarczyć wystarczającą ilość winogron. Będą dwa rodzaje wina z katowickich gron - białe i różowe. Na czerwone winiarze już się nie porywają. - Ono się nie sprawdziło, dla ludzi, którzy lubią czerwone wino jest za mało czerwone, raczej ciemnoróżowe - wyjaśnia Rafał Wyszyński.

Wino z tegorocznych zbiorów będzie dostępne wiosną 2024 roku. - To był fajny rok - ocenia ostatnie 12 miesięcy w Winnicy Katowice Rafał Wyszyński. - Jedynie możemy narzekać na dwa tygodnie sporych deszczów w sierpniu. Musieliśmy się wtedy namęczyć, żeby plonów nie zeżarły nam grzyby czy mączniki. Gdy jest za dużo deszczu, to krzaki gniją. Potrafią tyle wody wypić z korzeni, że grona pękają same z siebie, są tak nabrzmiałe od tej wody - tłumaczy Rafał Wyszyński.

Wino z zeszłorocznych zbiorów jest jeszcze dostępne w Prodiż Bakery (kontener przy wjeździe do Fabryki Porcelany). Kosztuje 90 zł za butelkę.

O Winnicy Katowice pisaliśmy dokładnie rok temu, we wrześniu 2022 roku:

Katowice. Ostęp leśny Siągarnia (od słowa siągarz, czyli smolarz, wypalacz węgla drzewnego), między Murckami a Tychami, w Lasach Murckowskich. Jest o wieki starszy od samych Katowic. Zaledwie kilka domów w środku lasu. To sielskie, ale i nieco tajemnicze miejsce.

Winnica w środku lasu

Legenda głosi, że właśnie w tym miejscu pewna czarownica dybała na życie św. Klemensa. Siągarnia znajduje się przy drodze na Klemensową Górkę i Lędziny, czyli najstarsze nazwane miejsca w tej okolicy. Tu w średniowieczu biegły też dwa ważne szlaki. Prowadzący ze wschodu na zachód, do Wrocławia i na Morawy, trakt, zwany Saltz Weg, czyli Drogą Solną. Nazwa nieprzypadkowa, bo właśnie sól z małopolskich kopalń była jednym z ważniejszych towarów, które tędy transportowano. Drugim szlakiem był ten łączący Europę z Lewantem, przez Morze Śródziemne. Spotykały się one przy Czarnej Studni. Później Drogę Solną przemianowano na Czarną Drogę, bo stała się traktem węglowym.

Dzisiaj to miejsce to jedyna taka osada leśna w granicach Katowic. Na polanie otoczonej gęstym lasem umościło się dosłownie kilka domów. Ostatni z nich to dawna leśniczówka, dzisiaj - "winniczówka". To tu znajduje się jedyna w Katowicach winnica. 1,5 hektara ziemi o południowej wystawie (dzierżawionej od Lasów Państwowych), wyrwanej lasowi, obsadzonej 4 tysiącami krzaków winorośli, z których najstarsze mają 12 lat. Słychać tu lekki szum DK1, leżącej w pobliżu, ale poza tym - cisza, przerywana tylko szczekaniem psów.

Psi patrol nadzoruje teren

Olaf i Leon, kundelki, ale z inklinacjami myśliwskimi, są strażnikami winnicy nie tylko z nazwy. To prawdziwy psi patrol. - One są nieocenione - mówi Rafał Wyszyński z Fundacji Giesche, która prowadzi winnicę, na co dzień prezes Fundacji zarządzającej Fabryką Porcelany w Katowicach.

- Nie dość, że biegając zostawiają swój zapach i sierść, co odstrasza dziki, to jeszcze szybko znajdują dziury w ogrodzeniu, przez które mogą się przedostać niepożądani wielbiciele winnych gron - opowiada Wyszyński. Bo dziki, których w Lasach Murckowskich sporo, są wielkimi wielbicielami owoców. W lesie nie mają za dużo takich smakołyków, więc rzucają się ochoczo na wszystko, co im się nawinie pod racice. - Obok nas rośnie grusza, i gdy spadają z niej owoce, to dzieją się tam dantejskie sceny. Dziczy szał - opowiada obrazowo zarządca winnicy.

Innymi wrogami winnicy są ptaki. I to nie tylko pospolite szpaki, ale i cała leśna ornitologia. Dlatego gdy my odwiedziliśmy katowicką winnicę, każdy krzak był owinięty białą elastyczną siatką, gęsto zszytymi. Ptaki są na tyle sprytne, że wlatują od dołu na krzaki i tam buszują. Kolejnymi niepożądanymi gośćmi są osy i szerszenie, które lubią robić dziurki w jednym gronie, z niego leci sok, spada na kolejne grona, i zaczynają one gnić.

Solaris odporny na mróz i brak słońca

W Katowicach rosną winorośle m.in. szczepów Solaris (najbardziej popularne białe wino w Polsce, szczep stworzony w Niemczech, od lat 80. sadzony też w Kanadzie, bardziej odporny za brak słońca i mróz) i Bianca (białe) oraz Cabernet Cortis (czerwone).

- Gleba w przypadku winnicy nie musi być za dobra, nie może być w niej za dużo odżywczych składników, nie może być za kwaśna. Nie trzeba podlewać krzaków, za to ważna jest ekspozycja słoneczna. U nas, dzięki sąsiedztwu lasu, nie wieją zimą i jesienią zimne wiatry, więc krzaki nie przemarzają - mówi Rafał Wyszyński.

Choć wczesną wiosną martwił się, że wegetacja roślin mocno się opóźniła, zapowiadają się dobre zbiory. Ocenia, że z winnicy powinno się uzyskać 4,5-5 tysięcy litrów wina. Jego zdaniem nie jest to duża wydajność, ale też sporo krzaków jest młodych, a takie dają mniej winogron.

Doglądać, przycinać, plewić

W winnicy robota wre cały rok, jedynie z przerwą między listopadem a lutym. Późną zimą zaczyna się przycinać krzaki, by w każdym została łodyga z jedną gałęzią, prowadzoną po rusztowaniach. Trzeba wiosną odkopać miejsca szczepień, zakopane na zimę, przeplewić. Gdy zaczyna rosnąć, trzeba wyprowadzić nowe łodygi. Później trzeba przerywać owocostany, by smak winogron nie był za słaby. Latem codziennie trzeba patrolować winnicę i przypinać zwisające pędy, by sterczały w górę i w bok, a nie w dół, by słońce penetrowało owoce. Trzeba też sprawdzać na bieżąco, jakie słodkie są winogrona i ile mają cukru. Potem się zrywa winogrona i jedzie z nimi do tłoczni. Tam się owoce odszypułkowuje i robi z tego sok - moszcz. W zależności od tego, jakie moszcz ma parametry, dodaje się do niego coś, miesza różne soki różnych odmian.

- Można z winogron zrobić wina jednoodmianowe. W zeszłym roku dziki mocno zdziesiątkowały nasze owocostany, i trzeba było robić tzw. cuvee, białe i różowe. Mnie one smakują, schłodzone. Polskie jasne wina są trochę owocowe, czasem się wydają gazowane. Niektórzy nawet mówią, że w naszym różowym czują truskawki - uśmiecha się Wyszyński.

Czy winnica to opłacalny biznes? - Za 2, 3 lata nasza winnica powinna zacząć się opłacać, będzie w stanie zarobić na pracowników, których mamy czterech - uważa zarządca. - Trafili nam się świetni ludzie do pracy, z pasją do winorośli. Jeden z nich potrafi chodzić z mikroskopem po winnicy i badać, co zżera liście. Przyznaję, że zarządzamy winnicą w nowoczesny sposób, bo z enologami, z którymi współpracujemy, wysyłamy sobie wiadomości w grupach na Whatsappie, robimy zdjęcia, kręcimy filmiki - sądzi.

Uporządkowana zieleń uspokaja zmysły

Sam Rafał Wyszyński stał się winiarzem z przypadku.

- Kupiłem po prostu dom, 100-letnią leśniczówkę, z winnicą. Przez parę pierwszych lat mieszkania tu winnica średnio mnie interesowała, pilnowałem jej doraźnie - przyznaje. - Ale w ubiegłym roku okazało się, że tak się nie da tego robić, i codziennie muszę chodzić i doglądać jej. Wiadomo, pańskie oko konia tuczy. No i, chcąc nie chcąc, zrobił mi się drugi etat. Odkryłem, że bardzo mnie uspokaja obecność w winnicy. Bardzo to polubiłem, gdy poznałem pracę od podstaw. Może dlatego, że krzaki rosną w równych rzędach, są uporządkowane. Zwykle nie siedzę na ławce i nie kontempluję, tylko chodzę po winnicy. Zawsze jakąś nową dziurę w płocie można wypatrzeć - śmieje się Wyszyński.

Cuvee rose lub cuvee blanc - takie określenia figurują na białej etykiecie pierwszych win z Winnicy Katowice. To wino różowe i białe, wyprodukowane w winogron zebranych w 2021 roku. Można je kupić na razie tylko w Fabryce Porcelany, a konkretnie w restauracji Prodiż i w Prodiż Bakery, czyli kontenerze z wypiekami i delikatesami usytuowanymi tuż przy bramie wjazdowej do Fabryki Porcelany.

Trutowisko33

Może Cię zainteresować:

W trutowisku są nawet uliki weselne. To tu matki są zapładniane. Tylko trzy takie miejsca w woj. śląskim

Autor: Katarzyna Pachelska

08/07/2023

Przedwojenna Pszczyna w kolorze

Może Cię zainteresować:

Historia żubrów na Górnym Śląsku zaczyna się w katowickich Murckach. Tu sprowadził je książę pszczyński

Autor: Michał Wroński

13/04/2024

Renata Sosińska

Może Cię zainteresować:

Widać stąd Beskidy, Małą Fatrę na Słowacji czy Tatry. Tak, to praca z najlepszym widokiem w Katowicach. Na wieży na Wzgórzu Wandy

Autor: Patryk Osadnik

30/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon