Stanisław Soyka był artystą niepokornym i czułym zarazem. Łączył jazz z poezją, muzykę sakralną z bluesem, a śląską melancholię z pogodą ducha. Jego interpretacje wierszy Miłosza, Szymborskiej czy Norwida na stałe wpisały się w kanon polskiej kultury. Ale równie mocno zapamiętamy go z prostych, ciepłych słów, które kierował do publiczności – zawsze z niewymuszonym uśmiechem i skromnością.
Wspominając Soykę, trudno nie przywołać jego głosu, głębokiego i aksamitnego, który potrafił ukoić i poruszyć. Ale równie ważne było to, co mówił między piosenkami. O wartościach, rodzinie i o Śląsku, z którego pochodził i gdzie się wychował.
Soyka był też obecny w życiu społecznym. Wspierał inicjatywy obywatelskie, występował charytatywnie, zabierał głos w sprawach ważnych. Ale nigdy nie szukał rozgłosu. Zawsze bliżej mu było do kameralnego koncertu niż do medialnego zgiełku.
Dla wielu Ślązaków był kimś więcej niż artystą. Był głosem pokolenia, które dorastało w cieniu familoków i hut, ale marzyło o czymś więcej. I które w jego muzyce znajdowało nadzieję, że można być sobą, a zarazem być słyszanym. Jego edukacja muzyczna – od szkoły w Gliwicach po Akademię Muzyczną w Katowicach – była nie tylko drogą artystyczną, ale też formacją duchową uwarunkowaną śląskim pochodzeniem, wychowaniem i otoczeniem. Soyka podkreślał, że śląska kultura religijna, ukształtowana częściowo pod wpływem protestantyzmu, nauczyła go powściągliwości, skupienia i szacunku do formy. To właśnie ta duchowa głębia sprawiała, że jego twórczość była tak autentyczna. W jego życiu nie było miejsca na bylejakość. Niezależnie od tego, czy śpiewał jazz, sonety Szekspira, czy pieśni sakralne, robił to „tak, jak trzeba” – z pokorą wobec materiału i z szacunkiem dla słuchacza. Dojrzałość artystyczna, o której mówił, była dla niego nie tylko kwestią wieku, ale też etycznego podejścia do sztuki: nie niszczyć, nie zniekształcać, lecz wydobywać piękno z tego, co już istnieje.
Soyka nie był tylko muzykiem ze Śląska. Był muzykiem śląskim – w najgłębszym sensie tego słowa. Jego śląskość nie polegała na folklorze, lecz na wartościach: rzetelności, duchowości, wspólnocie i pracy. I właśnie te wartości – ciche, ale trwałe – pozostają z nami i będziemy je u Soyki pamiętać.
Może Cię zainteresować:
Nie żyje Michał „Joka” Marten – legenda polskiego hip-hopu
Może Cię zainteresować:
