Zakopane bez opłaty miejscowej. Katowiczanin wygrał z miastem! Wyrok NSA to zwycięstwo obywatela i przejrzystości prawa

Wielu turystów planujących wypoczynek w Zakopanem może odetchnąć z ulgą – Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że miasto nie ma prawa pobierać tzw. opłaty miejscowej. Sprawę zaskarżył katowicki radny Patryk Białas. To koniec długiego sporu, który zakończył się zwycięstwem obywatela i transparentności prawa. Ale czym właściwie jest ta opłata, dlaczego ją pobierano i jak wygląda jej historia w Polsce i na świecie?


Pixabay/MaciejZiarko
Giewont do symbol Zakopanego

To nie tylko historia o kilku złotych dziennie – ale także o tym, że warto pytać, kwestionować i działać. I że nawet z Katowic można zmienić coś w Zakopanem. Za decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego, która zniosła obowiązek pobierania opłaty miejscowej w Zakopanem, stoi konkretna osoba – Patryk Białas. To właśnie jego skarga uruchomiła proces, który zakończył się wyrokiem korzystnym dla turystów i mieszkańców.

Patryk Białas vs. Zakopane

Patryk Białas to radny Rady Miasta Katowice, wybrany z list Koalicji Obywatelskiej w okręgu Nr 4 Załęska Hałda - Brynów część zachodnia, Załęże, Osiedle Witosa i Osiedle Tysiąclecia. Jest znany z aktywności społecznej, działań na rzecz klimatu i przejrzystości w samorządach. Na co dzień angażuje się w inicjatywy obywatelskie, edukację ekologiczną i walkę o transparentność władzy lokalnej. Nie pozostał też bierny w sprawie opłaty miejscowej w Zakopanem. Jak stwierdza:

„To nie tylko moja wygrana, ale zwycięstwo wszystkich turystów i mieszkańców, którzy oczekują od samorządów przejrzystych i legalnych działań. Wyrok pokazuje, że nie ma miejsca na kreatywne interpretacje prawa – opłaty i podatki muszą być oparte na jasnych przepisach. Transparentność władzy to fundament zaufania obywateli do państwa.”

A motywację swojej skargi wyjaśnia tak:

„Dlaczego to zrobiłem? Bo nie zgadzam się na nielegalne działania samorządów. Bo wierzę, że obywatel ma prawo pytać, kwestionować i domagać się przestrzegania prawa. Bo każda złotówka pobrana bez podstawy prawnej to złotówka zabrana z zaufania do państwa.”

Opłata miejscowa. A co to takiego?

Opłata miejscowa, potocznie nazywana również opłatą klimatyczną, to niewielka danina doliczana do kosztu noclegu w miejscowościach o szczególnych walorach turystycznych, krajobrazowych lub uzdrowiskowych. Jej celem jest wsparcie lokalnych budżetów w utrzymaniu infrastruktury turystycznej, czystości, ochrony środowiska czy promocji regionu.

W Polsce podstawę prawną dla tej opłaty stanowi ustawa o podatkach i opłatach lokalnych z 1991 roku. Gminy mogą ją wprowadzać, ale tylko pod warunkiem spełnienia określonych kryteriów – m.in. odpowiednich warunków klimatycznych i krajobrazowych oraz uchwały rady gminy.

Co dalej z Zakopanem?

Na razie – dobra wiadomość dla turystów i hotelarzy. Opłaty miejscowej w Zakopanem nie ma. Dla czteroosobowej rodziny to oszczędność rzędu kilkudziesięciu złotych przy tygodniowym pobycie. Dla branży hotelarskiej – mniej formalności i mniej potencjalnych konfliktów z klientami.

Jeśli miasto zechce wrócić do pobierania opłaty, będzie musiało uchwalić nowe, zgodne z prawem przepisy. A to już nie taka prosta sprawa – bo jak widzimy na tym kolejnym przykładzie, obywatele coraz częściej patrzą samorządom na ręce.

Historia opłaty miejscowej w Polsce

Choć sama opłata funkcjonuje od lat, jej stosowanie bywało kontrowersyjne. Wiele gmin – w tym Zakopane – pobierało ją automatycznie, nie zawsze mając aktualne uchwały czy spełniając wszystkie wymogi. To właśnie brak obowiązującej uchwały stał się powodem, dla którego NSA uznał pobór opłaty w Zakopanem za nielegalny.

Wcześniejsze wyroki, m.in. w sprawie profesora Bogdana Achimescu, również podważały zasadność tej daniny. W obu przypadkach sądy przypomniały, że daniny publiczne muszą mieć jednoznaczną podstawę prawną, a kreatywne interpretacje nie mają racji bytu.

A jak to wygląda na świecie?

Opłata klimatyczna to nie tylko polski wynalazek. W Europie i poza nią funkcjonuje pod różnymi nazwami – „taxe de séjour” we Francji, „bed tax” w Niemczech, „visitor levy” w Nowej Zelandii czy „eco tax” w Tajlandii. Jej wysokość i sposób naliczania zależy od kraju, regionu, a nawet klasy hotelu. W Austrii może to być procent od ceny noclegu, w Chorwacji – stała kwota za noc, a w Bhutanie – nawet 250 dolarów dziennie, choć tam opłata obejmuje cały pakiet usług.

Wspólnym mianownikiem jest cel: zrekompensowanie wpływu turystyki na środowisko i infrastruktury. W Wenecji opłata wspiera ochronę miasta przed skutkami masowego napływu turystów, a na Bali – finansuje programy ekologiczne.

Czy opłata miejscowa ma sens?

Z jednej strony – tak. To sposób na finansowanie lokalnych działań, które poprawiają komfort turystów i mieszkańców. Z drugiej – musi być przejrzysta, legalna i uzasadniona. Wyrok NSA to przypomnienie, że nawet kilka złotych dziennie nie może być pobierane bez podstawy prawnej. A dla turystów? To lekcja, że warto pytać, sprawdzać i – jeśli trzeba – kwestionować. Bo nawet w sprawach tak drobnych jak opłata klimatyczna, chodzi o coś większego: zaufanie do władzy i prawa.

Beskidzka Droga Integracyjna zacznie się w Bielsku-Białej

Może Cię zainteresować:

Szybciej do Krakowa i Zakopanego? Powstanie Beskidzka Droga Integracyjna. Ale najpierw przeprowadzone zostaną geologiczne badania

Autor: Grzegorz Lisiecki

14/01/2025

Śląski Dom, Günter Oskar Dyhrenfurth i Wilhelm Wagner

Może Cię zainteresować:

Wagnerowski ton. Jak kiedyś Ślązacy zdobywali Tatry i postawili tam Śląski Dom

Autor: Tomasz Borówka

21/10/2023

Namioty na Rysiance

Może Cię zainteresować:

Macie ochotę na legalny biwak w górach? Blisko, w Śląskiem i z łatwą trasą? Nie ma sprawy

Autor: Aleksandra Szlęzak

20/07/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama