Grunwald, obraz Wojciecha Kossaka

Zbigniew Oleśnicki, "śląski książę", który uratował Jagiełłę pod Grunwaldem. W oczach elity rycerskiej to była hańba

W bitwie pod Grunwaldem odznaczyła się wybitna postać, która zaistniała również w historii Śląska. Młodzik, który nie był wtedy nawet rycerzem, uratował dynastię Jagiellonów, zrobił wielką karierę i został faktycznym śląskim księciem.

Ślązacy pod Grunwaldem? Niewątpliwie byli, głównie po stronie krzyżackiej, bo po polskiej naliczono zaledwie 34 śląskich rycerzy, zaś w szeregach Zakonu aż 214. Wraz z członkami rycerskich pocztów - giermkami, strzelcami itd. - byłoby to jakichś stu kilkudziesięciu walczących wobec dobrze powyżej pół tysiąca. Tak czy inaczej, sławnego 15 lipca 1410 roku Ślązacy walczyli i ginęli, a także szli w niewolę. To właśnie stało się udziałem Konrada VII - wówczas księcia oleśnickiego, w przyszłości jeszcze kozielskiego i bytomskiego. Mimo iż Konrad, choć stał na czele jednej z najliczniejszych chorągwi krzyżackiej armii, w bitwie odegrał rolę najwyraźniej poślednią, to pisząc o Ślązakach pod Grunwaldem, najczęściej przypomina się tego śląskiego dynastę. W odróżnieniu od postaci, którą właśnie Grunwald pchnął na ścieżkę imponującej kariery, w efekcie której został władcą śląskiego księstwa i księciem Kościoła.

Niefortunny (?) obrońca

Był to moment zaiste dziejowy. Przełomowa chwila, która zadecydowała o przyszłości Polski, Litwy i Europy Środkowej. O przyszłości dynastii Jagiellonów. Dalszy bieg historii zależał od jednego młodego człowieka, który nawet nie był rycerzem.

Na szyki polskie pod Grunwaldem, wytężające wszystkie siły po ucieczce armii litewsko-ruskiej, szarżowały odwodowe chorągwie Wielkiego Mistrza. Ulrich von Jungingen stawiał wszystko na jedną kartę. Ten zmasowany atak miał dać Krzyżakom zwycięstwo lub przesądzić o klęsce w razie jego niepowodzenia. Jeden z krzyżackich rycerzy, Dypold von Kökeritz, ruszył na samego Władysława Jagiełłę. Król już wcześniej rwał się do walki, z trudnością powstrzymywany przez rycerzy eskorty. Teraz nie zamierzał kryć się za ich plecami i uniknąć pojedynku. Ale przewaga leżała po stronie rozpędzonego, ciężkozbrojnego, młodszego, najpewniej bardziej niż Jagiełło biegłego w walce Kökeritza. Na króla jakby szarżowała sama śmierć...

Ale Kökeritzowi nie było sądzone zabić Jagiełły. Gdy tylko związał się z nim walką, otrzymał niespodziewany cios z boku. Zadał go dwudziestoletni sekretarz królewski, który uderzył Niemca ułomkiem kopii i zwalił rycerza z kulbaki. Upadek musiał być ciężki, obezwładnił Kökeritza, może nawet pogruchotał mu kości czy uszkodził narządy wewnętrzne. Drgającego na ziemi Niemca Jagiełło ugodził kopią w czoło, a dobili przyboczni rycerze.

Króla uratował jego młody sekretarz imieniem Zbyszko. Wdzięczny Jagiełło chciał zaraz pasować go na rycerza. Ale królewskie otoczenie i w ogóle polskie rycerstwo na czyn młodzieńca patrzyło inaczej. W oczach rycerskiej elity Zbyszko zhańbił się. Atak chłystka na rycerza! Toczącego honorowy pojedynek (i cóż z tego, że z królem)! Do tego podstępny cios z boku! To nie przynosiło chluby. Było czynem podłym, zabójstwem wręcz. Nad głową sekretarza skłębiły się czarne chmury. Sam chyba myślał, że jest skończony. Na królewskim dworze na pewno, a być może w ogóle. Cóż miał czynić? I tak został księdzem.

Książę Kościoła

Bohaterskim, a zarazem niefortunnym (tak przynajmniej mogłoby się wydawać w lipcu 1410 roku ) sekretarzem króla spod Grunwaldu był Zbigniew Oleśnicki, późniejszy biskup krakowski i kardynał, kluczowy polski polityk doby schyłkowego średniowiecza i jedna z najważniejszych postaci w dziejach polskiego Kościoła katolickiego, a przy tym... śląski książę we wszystkim prócz tytułu.

Zbigniew Oleśnicki.
Zbigniew Oleśnicki.

Oleśnicki okazał się człowiekiem ambitnym, przenikliwym, przebiegłym i skutecznym w realizacji swoich celów (wśród których nie ostatnim było budowanie potęgi Kościoła). Słowem - wytrawnym politykiem, bezwzględnym w realizowaniu tego, co uważał za polską rację stanu oraz dobro Kościoła. Długo korzystał z poparcia Jagiełły - wdzięczny król pamiętał o Grunwaldzie i złożonej wówczas obietnicy, że uczyni Zbigniewa biskupem, skoro ten wybiera karierę duchowną. Protegował go więc jako proboszcza krakowskiej kolegiaty św. Floriana (1415 r.), a następnie rzeczywiście jako biskupa krakowskiego (1423). To ostatnie wymagało specjalnej dyspensy samego papieża, gdyż i tu za Oleśnickim ciągnął się cień sprawy Kökeritza - przelanie krwi w myśl prawa kanonicznego równało się zamknięciu drogi do godności biskupiej. Jednak królewskie poparcie przeważyło. Oleśnicki odwdzięczył się długoletnią wierną służbą, choć z czasem zhardział i działał wedle własnych pryncypiów, nawet wspak intencjom Jagiełły.

Stojącego nad grobem króla nie zawahał się publicznie napominać, a nawet strofować. Gdy Jagiełło w 1434 r. zmarł, potęga krakowskiego hierarchy nie miała już sobie równych, zarówno wśród duchowieństwa, jak i świeckich dostojników. Stała się niekwestionowana, odkąd w 1438 r. zbrojnie rozprawił się z opozycją pod wodzą Spytka z Melsztyna. W tym czasie Oleśnicki, stojąc u steru Rady Opiekuńczej, powołanej na czas niepełnoletniości króla Władysława III (biskup miał swój walny udział w objęciu tronu przez syna Jagiełły), był faktycznym regentem Królestwa Polskiego. Po śmierci 20-letniego Władysława w bitwie nad Warną (co nastąpiło w roku 1444), w 1447 r. królem Polski został młodszy syn Jagiełły, Kazimierz. Oleśnicki był z nim w permanentnym niejako sporze. I tak im zeszło praktycznie do końca życia dumnego biskupa krakowskiego, czyli do 1455 r.

Kupione księstwo i wojna Polski ze śląską koalicją

Hierarcha odchodził z tego świata już nie tylko jako biskup, ale też w kardynalskiej purpurze. A kardynałem został nawet dwukrotnie, jako że działo się to w czasach wielkiej schizmy zachodniej, gdy papieży bywało po kilku jednocześnie. Pierwszy zatem kapelusz kardynalski otrzymał Oleśnicki od Feliksa V w 1440 r., drugi zaś - po zmianie doktrynalnego frontu - w 1449 r. od Mikołaja V. Książę Kościoła był już w tym czasie nieformalnym księciem... śląskim. Księciem we wszystkim prócz tytułu.

I w ten sposób dochodzimy do śląskiego wątku tej historii. Pod sam koniec roku 1443 stojący u szczytu swej potęgi Zbigniew Oleśnicki kupił sobie księstwo. Może biskup pozazdrościł swoim kolegom z Wrocławia, którzy jeszcze od XIV wieku byli także książętami Nysy? Biskupie oko padło na Siewierz, należący podówczas do księcia cieszyńskiego Wacława. To pograniczne terytorium podlegało górnośląskim Piastom od czasów ich praszczura Mieszka Plątonogiego. Teraz jego odległy potomek nie pogardził zaoferowaną mu królewską ceną sześciu tysięcy grzywien i księstwo odsprzedał. Choć to nie znaczyło, że Oleśnicki z miejsca wszedł w jego posiadanie.

Transakcja nie w smak była paru śląskim książętom, z Mikołajem V raciborskim na czele. Ten postanowił nie siedzieć z założonymi rękami i zajął Siewierz zbrojnie (podstępem - jak biadał polski historyk Jan Długosz, mający Oleśnickiemu dużo do zawdzięczenia). Dało to początek niewypowiedzianej wojnie Polski z nieformalną koalicją górnośląskich książąt. Konflikt trwał blisko 10 lat, ale kiedy w 1453 r. dobiegł wreszcie końca, biskup Zbigniew dopiął swego i objął pełną władzę nad swoim kosztownym ale jakże mile widzianym nabytkiem. Zamek w Siewierzu stał się oficjalną siedzibą biskupa krakowskiego, on zaś - faktycznym księciem siewierskim. Sam Oleśnicki nigdy wprawdzie nie posługiwał się tytułem książęcym, nad który chyba przedkładał godność kardynalską. Jednak nim dobiegł końca wiek XV, biskup krakowski Jan Rzeszowski przybrał oficjalne miano księcia. I tak już następcom Oleśnickiego pozostało na długie wieki.

Grunwald, obraz Wojciecha Kossaka

Może Cię zainteresować:

Krzyżacy, Śląsk i piwo Freundenthal. Ślązacy pod Grunwaldem

Autor: Jan Lubos

15/07/2022

Obraz Karla Friedricha Lessinga, "Powrót z krucjaty"

Może Cię zainteresować:

Kto sprowadził Krzyżaków do Polski? Konrad Mazowiecki, ale za wszystkim stała jego rodzina ze Śląska

Autor: Tomasz Borówka

16/07/2023

Palac 261895 Fotopolska Eu

Może Cię zainteresować:

Burmistrz Tarnowskich Gór mógłby... ubiegać się o pasowanie na rycerza. To bałagan w księgach

Autor: Roman Balczarek

07/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon