Terminator po slasku

Zbigniew Rokita: Skoro Terminator poradzi godać... Marzę o opcji "śląskie napisy" do filmów, o śląskim Marvelu

Zbigniew Rokita: Skoro Terminator poradzi godać... Marzę o opcji "śląskie napisy" do filmów, o śląskim Marvelu

autor artykułu

Zbigniew Rokita

Marzy mi się wielka, śląska popkultura. Mamy sporo kultury wysokiej-nosprowej, mamy sporo niskiej-krupniokowej, a za mało jest kultury środka, śląskiego Marvela, System of a Down, Toniego Halika, wszystkiego tego co łatwo i pożytecznie da się skonsumować po męczącym dniu. Marzy mi się też, żeby to co już z popkultury mamy, zaczęło cyrkulować w formie wlepek, koszulek, haseł, napisów na murach, magnesów.

Żeby obok małych Beboków Grzegorza Chudego, stały też małe Jorgi Ziętki wyglądające jak rubaszne Buddy. Żeby obok kilku ciekawych koszulek rudzkiego Qdizajn czy świetnych koszulkach KATO na kolejnych pojawiła się Świątkowa z Cholonka, komisarz Hanusik, a może i „mój” Opa z Nikaj. Żeby na magnesach pojawił się Pies Żodyn, bohater moich studiów. Żeby powstała ławeczka z Ezim Wilimowskim. Żeby „sztyl powoli wysuwał się z życi”, żeby Śląsk się luftował i tworząc atrakcyjną formę napełniał się istotną treścią.

Język intymny staje się publiczny

I coś takiego wydarzyło się ostatnio w kinie Kosmos. Odbył się pokaz Terminatora 2. W Kosmosie pięknie na żywo czytali aktorzy Teatru Śląskiego, Paweł Kempa i Marcin Gaweł, a tłumaczył Grzegorz Kulik. I stało się coś dla mnie nieoczekiwanego. Prędko zapomniałem, że film leci ze śląskim dubbingiem, że Kulik kazał Schwarzenegerowi godać. Po prostu się to oglądało, oglądało nie dlatego, że było po śląsku, ale dlatego że to nawet znośny film.

To zasługa świetnego przekładu, bo dla mnie ideał przekładu to połączenie geniuszu i niewidzialności. O śląszczyźnie w pękającym w szwach kinie nie przypominali mi też salwami śmiechu zebrani, choć salw można było oczekiwać. Godka często śmiech wywołuje, choć są w życiu różne śmiechy – czasem pogardliwe, czasem czułe i podejrzewam, że w przypadku większości chodzi o ten drugi. Napisał Grzesiek Kulik tak:

„Wiym, że jedyn ze widzōw leko sprzezywoł za to ludzi, co za nim siedzieli. Prowda pedzieć myśla, że dobrze zrobiōł, bo śmioć sie ze ślōnskigo jynzyka na Ślōnsku we kinie ôd instytucyje, co mo „Ślōnsk” we nazwie, to je absurd. Widać, wiela jeszcze nōm roboty ôstało”.

I jasne, jego dzieło translatorskie, jego prawo tak to czuć, ale ja inaczej to podczas pokazu czułem. Śmiech czy uśmiech to „cena”, jaką płaci się, gdy na twoich oczach język intymny staje się językiem publicznym. Bo gdy „przesuń się kochanie” wybrzmiewa jako „Pōnknij sie kocik” to ja sam rozpogadzam się, bo przelatują mi przed oczami kosmosy dobrych sytuacji, gdy sam tak do kogoś powiedziałem. To moment oswajania się z pomysłem, że język intymny może stawać się językiem publicznym, który udźwignie film o apokalipsie planety. Przy tym – Terminator 2 po prostu bywa zabawny.

Vincent Vega po naszymu

Zresztą, śląszczyzna ma duży potencjał humorystyczny i dobrze. Po co coraz bardziej polonizujący się Ślązacy mieliby z tego humoru rezygnować. Problemem nie jest używanie śląszczyzny do przaśnych wiców, bo w każdym języku opowiada się przaśne wice i każda kultura ma swoje robiące ze Ślązaków idiotów kabarety. Problemem jest sytuacja, gdy język służy przede wszystkim do opowiadania przaśnych wiców, a Kulik, Kempa, Gaweł i Silesia Film dołożyli tego wieczoru cegiełkę, żeby te proporcje jeszcze trochę zmienić. Zwłaszcza, że gdy zobaczy się film czy przeczyta książkę napisaną dobrą śląszczyzną po raz dziesiąty, setny to intymne już na dobre stanie się publiczne i to co nie śmieszy w polszczyźnie i w śląszczyźnie śmiechu nie będzie wywoływać. Mieszkam tu trzeci rok i widzę na sobie jak ten proces przebiega – z trudnością, ale przebiega.

Ktoś kiedyś powiedział mi, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na tłumaczenie napisów do filmów na śląski, bo Ślązacy są w większości analfabetami swojego języka i nie nadążyliby za czytaniem. Nie wiem. Może i by nadążyli, a przynajmniej mieliby wybór, który dźwignąłby status śląszczyzny znowu trochę wyżej. Ja mam problem z porządnym nauczeniem się śląszczyzny, a o ile trudno z racji kosztów, nakładu pracy często przygotowywać projekcje filmów ze śląskim dubbingiem, o tyle napisy byłyby tańsze, szybsze.

W ten sposób śląszczyzna mogłaby wedrzeć się do światowej popkultury – bo można tworzyć własną popkulturę lub silezjanizować inne. Tyle jeśli chodzi o moje marzenia.

Nie wiem jak to wyjaśnić, ale czasem czuje się w powietrzu gęstość oklasków czy napięcie w wychodzących ludziach (również w tych, którzy po projekcji podchodzili do kabiny aktorów i dziękowali im, a nawet brali autografy). I tego wieczoru też coś takiego się zadziało. Trochę skupienia, trochę radości i chyba poczucia, że dzieje się coś istotnego. Niebawem następna projekcja kulikowego Terminatora oraz kolejna projekcja Pulp fiction (to w kinie Światowid). Zalecam pójść.

---------------------------------------------------------------------------------

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Zbigniew rokita kajs teatr slaski

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Trzy lata "Kajś". Od swoich czytelników dowiedziałem się chyba więcej niż oni ode mnie

Autor: Zbigniew Rokita

07/07/2023

Cholonek

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Postawmy w Katowicach pomnik Cholonka. Symbol śląskiego humoru i zagubienia

Autor: Zbigniew Rokita

03/02/2023

Czarna ballada wujek teatr slaski

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Wijący się czarny wąż. I ten człowiek, który poprosił Szekspira o "trocha placu": Talarczyk

Autor: Zbigniew Rokita

04/08/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon