"Kibiców Ruchu trzeba podziwiać - to europejski fenomen. A piłkarze potrzebują przełamania". Mówi Albin Wira

Ekstraklasa to jest całkiem inny poziom i wymiar piłki nożnej niż pierwsza czy druga liga. Potrzebne są duże transfery, a - jak się domyślam - kasa Ruchu Chorzów nie jest zbyt „pancerna” i nie trzymają tam dużych milionów – podkreśla Albin Wira, jedna z niebieskich legend. W rozmowie ze ŚLĄZAGIEM mówi na ile ocenia szanse Ruchu Chorzów na utrzymanie i wspomina ostatnie mistrzostwo Polski zdobyte w 1989 roku.

fot. Ruch Chorzów
Albin Wira

Albin Wira to jedna z niebieskich legend. Był zawodnikiem Ruchu Chorzów w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Zdobył z Niebieskimi cztery tytuły mistrza Polski, w tym ostatni w 1989 r. Rozmawiamy z nim przed ostatnią kolejką Ekstraklasy w tym roku. W niedzielę, 17 grudnia, Ruch Chorzów zagra na wyjeździe z ŁKS-em Łódź. To jedyny zespół, z którym chorzowianie w tym sezonie wygrali.

Z Albinem Wirą, byłym piłkarzem Ruchu Chorzów, rozmawia Maciej Poloczek

Chodzi pan na mecze Ruchu Chorzów, czy tylko ogląda w telewizji?
Oglądam w telewizji.

Ostatnio to raczej zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach.
Z pewnością inaczej się to ogląda na żywo na stadionie, choć tułaczka tej drużyny z jednego stadionu na drugi nie pomaga. Trochę współczuję tym chłopakom, sztabowi szkoleniowemu. Domyślam się, że robią to, co w danej chwili jest optymalne, ale wydaje mi się, że jakby ta drużyna grała u siebie, czyli na Cichej 6, to tych parę punktów byłoby więcej.

To aż tak ważne gdzie się gra?
Ciężko jest tak, jak teraz. Ruch Chorzów długi czas grał w Gliwicach, teraz na Stadionie Śląskim, który - paradoksalnie - nie jest zbyt... piłkarski. Jest tam inna atmosfera. Na Stadion Śląski przychodzi 15 czy 17 tysięcy widzów, ale ten stadion wygląda jakby był pusty.

Dzisiejszy Ruch to drużyna na Ekstraklasę?
Myślę, że ambicji tam jest bardzo dużo. Umiejętności troszkę jeszcze trzeba dołożyć. Jakby był znak równości między tą ambicją, jaką chłopcy wkładają w to wszystko i umiejętnościami, to wtedy Ruch byłby w środku tabeli lub trochę wyżej.

Wielu kibiców Ruchu Chorzów jest sfrustrowanych. Przez ostatnie trzy lata przyzwyczajeni byli do zwycięstw, a w Ekstraklasie zderzenie ze ścianą?
Kibice to też powinni zrozumieć, że Ekstraklasa to jest całkiem inny poziom i wymiar piłki nożnej niż pierwsza czy druga liga. Potrzebne są duże transfery, a - jak się domyślam - kasa Ruchu nie jest zbyt „pancerna” i nie trzymają tam dużych milionów.

Może za szybko był ten awans do Ekstraklasy? Zakładano, że powrót do piłkarskiej elity potrwa 10 lat, a udało się w 3 lata.
Weszli do Ekstraklasy przebojowo. Ten awans był taki szalony, ale przecież na takie awanse nie ma się co obrażać. W pierwszej lidze pieniądze na wypłaty, kontrakty byłyby porównywalne, ale za grę w Ekstraklasie klub dostaje większe pieniądze, m.in. za transmisje. Jeżeli w klubie zakładali, że Ekstraklasa będzie za jakieś 10 lat, to chyba zdawali sobie sprawę, że będzie ciężko. Teraz nie ma co patrzeć na historię, tylko trzeba patrzeć w przyszłość.

Najbliższa przyszłość to niedzielny mecz z ŁKS-em Łódź.
To będzie gra może nawet o utrzymanie w Ekstraklasie.

ŁKS to jedyny zespół, z którym Ruch w tym sezonie wygrał. W niedzielę w Łodzi będzie jakieś przełamanie?
Nic, tylko sobie tego właśnie życzyć, żeby to była taka powtórka z historii. To byłoby takie doskoczenie jeszcze do tej grupy, która jest ponad kreską. Będzie to mecz o wszystko, dla jednych i dla drugich, bo ŁKS ewentualnie to doskoczy tylko do Ruchu.

ŁKS jest w jeszcze gorszej sytuacji niż Ruch.
Tak, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że ma jeden mecz mniej, a jeden mecz robi różnicę. Choć po tych 18 kolejkach zbyt dużo punktów ŁKS nie „naskubał”. Ma ich 9, a Ruch 12.

Zmiana trenera Skrobacza na trenera Wosia to był słuszny ruch?
Trudno to ocenić. Nie wiem jaki był konkretnie powód rozstania z trenerem Skrobaczem. Czasami też trzeba coś zmienić. Co się wtedy najczęściej dzieje? Drużyny się nie da zmienić całej, to trzeba podziękować trenerowi. To nie tylko się w Ruchu odbywa, ale też w innych klubach. Trzeba by znać szczegóły. Jarosław Skrobacz pracował już parę lat i może był już tym zmęczony, a może zawodnicy byli zmęczeni. To działa zawsze na dwie strony - albo się zmienia połowę drużyny i trener cały czas działa, jest tam ten przypływ świeżej energii, albo się zmienia trenera. Trenera łatwiej, bo to tylko jedna osoba.

Na ile procent ocenia pan szanse na utrzymanie w Ekstraklasie?
Jakbym to wiedział, to bym gdzieś obstawił (śmiech). Na ile procent? Mimo wszystko 50-60 procent. Potrzebne jest przełamanie. Wygrać dwa, trzy mecze po kolei. Nabiera się wtedy pewności, jeżeli chodzi o grę, a z drugiej strony potrzebne są punkty. Trzeba mecze wygrywać. Na remisach i jednym zwycięstwie Ekstraklasy się nie uratuje.

Forma zespołu to jedno, a druga sprawa to stadion, o którym pan już wspominał…
To taka lokomotywa. Nie ma lokomotywy, to i wagony nie ruszą.

Wydawało się, że sprawa budowy nowego stadionu na Cichej w końcu ruszy. Były przedwyborcze obietnice premiera Mateusza Morawickiego o 100 mln zł. Rządu Morawieckiego już nie ma, a pieniędzy na stadion jeszcze nie ma.
I wątpię, żeby były. Chyba, że Mateusz Morawiecki wyciągnie z jakieś swojej tylnej kieszeni. On taki bankowiec, to może ze swoich sfinansuje (śmiech). A mówiąc poważnie nie wiem czy te miliony wpłyną, a jeżeli nie, to jeszcze bardziej wydłuży drogę, by klub rzeczywiście stanął na takich mocnych fundamentach. Stadion to jest podstawa, to jest życie. Kibice przychodzą, jest inna atmosfera. Kibiców Ruchu należy podziwiać - jeżdżą na mecze rodzinami, europejski fenomen. A co dopiero jakby był taki prawdziwy dom na Cichej. Wiadomo jak się mieszka w wynajętym mieszkaniu, a jak się mieszka u siebie.

W Ministerstwie Sportu i Turystyki dwukrotnie zapewniali nas, że pieniądze na program, z którego miałyby pochodzić pieniądze na stadion Ruchu, są zabezpieczone, ale trwa analiza wniosków. Myśli pan, że nowy rząd będzie ten program kontynuował i pieniądze trafią do Chorzowa?
Powinna być taka kontynuacja i dotrzymywanie tych słownych umów. Choć trochę też wątpię, żeby nowy rząd chciał kontynuować to, co obiecał rząd Morawieckiego. Na to bym teraz najmniej liczył, a z matematyki byłem niezły.

Trudno uniknąć pewnych porównań między rokiem 2023 a rokiem 1988, kiedy wasza drużyna awansowała do Ekstraklasy. Teraz Ruch radzi sobie słabo, a wtedy było zupełnie inaczej.
Nie szukałbym podobieństw. W tamtej drużynie poziom sportowy był bardzo wysoki. Moralny w pewnym momencie był trochę mniejszy. To był historyczny moment – drużyna, która awansuje zdobywa mistrzostwo. To się na co dzień nie zdarza, ale tam był potencjał piłkarski. No i – w nawiązaniu do tego co wcześniej mówiłem – graliśmy cały czas na Ruchu, co nie było bez znaczenia. W sytuacji, gdy idziemy na mistrza, to wiadomo jak to tam na Cichej wszystko pchało. Mówię o kibicach.

Jakim cudem to się wtedy udało, że beniaminek zdobył mistrzostwo?
To się nie udało. Udać to się może skreślić sześć numerów w Totolotku (śmiech). Trzeba było 30 meczów rozegrać i być na pierwszym miejscu, a tam była poważna ekipa w postaci Górnika Zabrze. To się może zdarzyć raz na 50 lat, żeby wejść z 1. ligi do Ekstraklasy i wygrać mistrzostwo Polski.

Jaka wtedy była atmosfera w szatni na Cichej?
Jak się wygrywa mecze, to atmosfera musi być zawsze fajna. Nie ma wtedy żadnych konfliktów czy kłótni. Ten wózek leci, bo się wygrywa. Jak to mówią - wynik tworzy atmosferę. Jak się przegrywa, to też każdy na kogoś krzywo patrzy. Każdy szuka winy u kogoś innego. Na pewno nie działa to budująco na drużynę.

Która drużyna Ruchu była lepsza? Ta, która zdobyła to ostatnie mistrzostwo, czy ta z lat siedemdziesiątych?
Ta z lat siedemdziesiątych, którą trenował Michal Vičan. Była bardzo mocna, a konkurencja była duża. Wtedy wszyscy reprezentanci Polski grali w polskiej lidze i w każdym klubie było ich kilku. Było z kim się kopać. A kto ich wszystkich „ogolił” tak bez litości?

Kto był najlepszym zawodnikiem Ruchu Chorzów, z którym pan grał?
To nie jest wielka tajemnica - Bronek Bula oczywiście. Bronek to był piłkarz wyjątkowy, jak Michael Jordan w koszykówce. To był talent, który się trafia może raz na 100 lat. Nie widziałem Wilimowskiego jak gra, ale wiem, że to był piłkarz wyjątkowy. Jednak z tych, których oglądałem i miałem przyjemność z nimi grać, to Bronek był ponadczasowy.

Jakie najciekawsze sytuacje na boisku czy w szatni pan sobie przypomina?
Można by książkę napisać. Taka pierwsza "z brzegu", którą sobie przypominam co prawda mnie bezpośrednio nie dotyczyła. Dotyczy jednego z meczów Ruchu Chorzów z Górnikiem Zabrze, który przegraliśmy 4:1. Cztery bramki strzelił wtedy Włodek Lubański, a krył go Jurek Wyrobek. Po meczu Jurek mówi „Przecież to nie była moja wina, to była wina trenera”. Pytałem dlaczego wina trenera? Jurek na to, że trener Vičan kazał mu kryć Lubańskiego od połowy, a „Włodek wziął piłkę na swojej połowie i przejechał nas wszystkich" (śmiech).

Trzy lata temu przypomniał o panu Zbigniew Boniek. W mediach społecznościowych przytoczył rozmowę z jednym z dziennikarzy sportowych, który twierdził, że zna się na polskiej piłce. Zapytał go więc o to gdzie grał Albin Wira. Nie wiedział. Był pan zaskoczony, że to właśnie pańskie nazwisko przypomniał Boniek?
Bardzo. Nie wiedziałem skąd on mnie nagle wyciągnął. Z tyloma tymi piłkarzami grał, a on wyciągnął mnie. Cieszę się, że Zbyszek zapamiętał mnie z boiska i spoza boiska, bo trochę się znaliśmy. Gdy ja byłem trenerem reprezentacji kobiet, to on był trenerem męskiej reprezentacji. Często spotykaliśmy się też jak przyjeżdżał z Widzewem do Chorzowa. Przez skromność powiem, że wyciągnął mnie chyba z sympatii (śmiech).

Biografia Joachima Marxa jednej z legend Ruchu Chorzów

Może Cię zainteresować:

Na jednym podwórku piłkę kopali Lubański i On. Biografia Joachima Marxa, jednej z legend Ruchu Chorzów

Autor: Maciej Poloczek

26/10/2023

Joachim marx

Może Cię zainteresować:

Kim był Joachim Marx? "To był taki harpagon, że jak obrońca się na nim powiesił, to on i tak biegł dalej"

Autor: Redakcja

11/11/2023

Co z obiecanymi 100 mln zł na stadion Ruchu Chorzów

Może Cię zainteresować:

Co ze 100 mln zł na stadion Ruchu Chorzów? Miały być „praktycznie wkrótce”, na razie są „zabezpieczone”

Autor: Maciej Poloczek

10/11/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon