Bartłůmjej Wanot: Śląskie Słowo Roku 2022 nie musi być „niepolskie”. Moje propozycje: kśůnżka i Ukrajina

Organizowany przez redakcję Ślązaga konkurs na śląskie słowo roku jest zabawny, klikalny, coraz bardziej popularny, przyciągający znane nazwiska, a nadsyłane propozycje są… sztampowe i zdradzają śląski kompleks niższości. Słowem: konkurs wygląda tak samo jak 90% aktywności wokół języka śląskiego w mediach – pisze Bartłůmjej Wanot, absolwent Instytutu Filozofii UŚ, korektor, tłumacz, miłośnik języków słowiańskich, współzałożyciel kolektywu Uotwarty Ślůnsk

FB
Bartłůmjej Wanot

Redakcja ŚLĄZAGA ogłosiła plebiscyt na Śląskie Słowo Roku 2022. Dziś swoje propozycje przedstawia Bartłůmjej Wanot, absolwent Instytutu Filozofii UŚ, korektor, tłumacz, miłośnik języków słowiańskich, współzałożyciel kolektywu Uotwarty Ślůnsk. Ale najpierw dodaje kilka zdań od siebie:

Zanim przejdę do swoich propozycji, proponuję wszystkim zastanowić się, czym jest „śląskie słowo”. Moja odpowiedź jest prosta – śląskim słowem jest słowo, które występuje w języku śląskim. Niezależnie od jego pochodzenia i obecności bądź nieobecności w innych językach. Podobnie jak słowem polskim jest każde słowo, którego używają osoby polskojęzyczne, a słowem katalońskim każde słowo wypowiedziane lub zapisane po katalońsku.

Czy tak samo jest dla uczestników konkursu? Okazuje się, że nie. Do zabawy bowiem zgłaszane są niemal wyłącznie słowa, które… nie występują w języku polskim. Z siedmiu zaproponowanych przez redakcję Ślązaga tylko jedno znajdziemy również w polskich słownikach i jest to żur, zaś dwa mają w języku polskim kognaty: medalikorz (pol. medalikarz) i wůngel (pol. węgiel). Wśród słów dorzuconych do listy przez Melona, Niklausa i Wątrobę również mamy jedynie słowa dobierane na zasadzie ich nie-polskości.

Czy tak wygląda język śląski? Czy język śląski obejmuje tylko to, czego nie ma w języku polskim? Czy śląska kultura obejmuje tylko to, co różne od polskiego? Zdecydowanie nie – i przeciwko takiemu podejściu muszę głośno zaprotestować. Takie myślenie (przez Kulika trafnie nazywane „gwarowym”), choć niestety popularne, jest strasznym spłycaniem naszej kultury i tożsamości. Takie myślenie wynika z głęboko zakorzenionego przekonania o prowincjonalności Śląska i naszej podrzędnej roli wobec polskiej kultury. W takim paradygmacie wszystko to, co polskie, uznaje się za podstawowe, domyślne i oczywiste. Polski słownik jest absolutem i aksjomatem. Śląskość zaś jest tym, co nieoczywiste, niedomyślne, jakimś znajdującym się na peryferiach dodatkiem.

Stąd bierze się głębokie przekonanie wielu Ślązaków, że woda, trowa i krowa nie są śląskimi słowami, bo takie same lub podobne słowa istnieją również w języku polskim. Ultraśląskie są za to waszbret, koulkastla i oberhymda, ponieważ Polacy, którzy nie uczyli się niemieckiego, tych słów nie znają.

Ale to nie tak! Śląskie nie jest to, co niepolskie. Śląskie jest to, co jest śląskie – i kropka. Jedynym, kto nadsyłając propozycje, zwrócił na to uwagę, był Rafał Szyma, proponując słowo wojna i dodając, że jest to oczywiście śląskie słowo – a to, że istnieje również po polsku, rosyjsku czy słoweńsku, absolutnie nic nie zmienia. Jeden Szyma pokazał, że można być Ślązakiem bez polskiego kompleksu: że język polski nie musi być dla nas drogowskazem i antywyznacznikiem tego, co nasze; że nie musimy definiować śląskości przez 1-x.

Postrzeganie słów (oraz zwyczajów, pieśni czy legend), które są wspólne dla nas i naszych sąsiadów, jako nie-śląskich, jest spychaniem naszego języka i kultury na margines oraz zubażaniem go. Języki śląski i polski są sobie bliskie, większość korzeni wspólnie odziedziczyliśmy z języka prasłowiańskiego i uciekanie od tego dziedzictwa jest okropnym błędem. Jeżeli zbudujemy samochód, który będzie miał auspuf, gepek, motůr, kuplůng i titek, ale zapomnimy dodać koła, to nigdzie nie zajedziemy…

Kiedy użytkownicy innych języków myślą o słowach roku, nikt nie zastanawia się nad ich etymologią oraz istnieniem lub nieistnieniem w językach sąsiadów. Wybiera się po prostu słowa, które są ważne i aktualne. Tak przynajmniej postępują osoby, które zwalczyły kompleks niższości, czego wszystkim czytelnikom i Ślązakom serdecznie życzę.

I stąd moje propozycje:

  • kśůnżka – bo 2022 rok to bůł zaś dobry rok dlů naszyj literatury. Kubik napisoł «Reisememoiren», Szewczyk «La danse macabre», Szyma przełożůł «Pippi Långstrump» uod Lindgren, Kulik przełożůł «Kajś» uod Rokity, jo tyż ńyskrůmńy śe prziznům do «Łymkowskij Duszyczki» uod Murjanki. Nů, i «Zasady…» uod Jaroszewicza – milowy krok dlo rozwoju ślůnskij godki.
  • Ukrajina – bohaterske państwo, kere uod lutego dowo uodpora faszystowskim uokupantům i skuli tego godůmy uů ńij fest czynsto. Jeji mjyszkańce zasugowujům na uogrůmno zoca. A dlů nos, Ślůnzokůw, może być tym bliższo, iże farby můmy gynau te same, yno fana na uodwjyrtka.
Mikołaj Wilga aka Niklaus Pieron

Może Cię zainteresować:

Śląskie Słowo Roku 2022. Propozycje Niklausa Pierona, czyli Mikołaja Wilgi: haja/wija, ipi, glaca/glacok

Autor: Katarzyna Pachelska

24/11/2022

Rafał Szyma

Może Cię zainteresować:

Wojna i rozwidniok - propozycje Rafała Szymy w plebiscycie ŚLĄZAGA Śląskie Słowo Roku 2022

Autor: Katarzyna Pachelska

01/12/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon