Tydzień zaczęliśmy od „afery
syrenowej”, po której minister Michał Wójcik wyraził życzenie,
że Katowice powinny mieć innego prezydenta.
Prezydent Marcin Krupa krytykował
uruchomienie syren w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Mail od
wojewody do samorządów przyszedł w tej sprawie po 1 w nocy w
sobotę. Przypominają mi się wybory kopertowe – tam też poczta
występowała (anonimowym mailem) o dane mieszkańców, a gdy
(zgodnie z prawem) samorządowcy odmawiali, wicemarszałek Terlecki
groził, że może trzeba będzie ich zastąpić komisarzami.
Wyobraźcie sobie, co by było gdyby
minister Wójcik albo inny polityk miał prawo wybierać i odwoływać
np. prezydenta Katowic. Nie trzeba by było żadnych limitów
kadencji, bo nikt nie przetrwałby na stanowisku dłużej niż pół
roku.
***
Warto przy tym zauważyć kolosalną zmianę, jaka politycznie dokonała się w Katowicach przez 4 ostatnie lata.
Gdy samorządowcy po raz setny skarżyli się na polski ład, prezydent Krupa (w koalicji z PiS) grzmiał o finansowych skutkach polityki rządu pięć razy głośniej niż prezydenci powiązani z PO. Komentując decyzję wojewody o włączeniu syren, stwierdził też na łamach Ślązaga: "Potrafię rozmawiać ponad podziałami z rozsądnymi politykami. Na tych nierozsądnych, kierujących się wyłącznie interesem partyjnej centrali, coraz bardziej szkoda mi czasu".
Podczas kampanii w 2018 roku liderzy PiS mówili o prezydencie Katowic per "nasz prezydent" (pamiętna konwencja w Katowicach właśnie). Podobno to samo premier Morawiecki szepnął do ucha Marine Le Pen. I kto wie, kto wie!
***
Plotka:
jest nowy kalendarz wyborczy. To znaczy przy założeniu, że wybory
parlamentarne odbędą się terminowo, czyli jesienią przyszłego
roku.
Po pierwsze, to oczywiste, że
odbędą się terminowo. Wtedy wiosną kolejnego, 2024 roku czekają
nas wybory do Parlamentu Europejskiego. To z kolei może oznaczać
wybory samorządowe – tu uwaga: jesienią 2024 roku. A więc
przedłużone do 5 lat kadencje mogą przekształcić się w
rekordowe 6-latki.
Czy minister Wójcik to wytrzyma?
***
Jerzy
Ziętek najpewniej zniknie z nazwy kolejnej instytucji w
województwie. Tym razem to szpital w Reptach Śląskich.
Cały
ten heroizm i trud włożony w usunięcie nazwiska Ziętka Parku
Śląskiego czy GCR jest godny lepszej sprawy. Przypominam, że
generał ma popiersie w urzędzie wojewódzkim, „pogłowie” w
Parku Śląskim i wielki pomnik w Katowicach. Jest jeszcze wiele
frontów, na których można by odnieść dekomunizacyjne sukcesy. W
praktyce jednak zawsze kończy się na takich manewrach, jak
partyzancka zmiana nazwy placu Szewczyka na plac Kaczyńskich.
Przypominam,
że wojewoda śląski od jakichś dwóch lat odgraża się, że
wymieni tabliczki na tym placu. Na koszt miasta.
***
Tak
dochodzimy do jeszcze jednego absurdu: panteon górnośląski.
Wiecie państwo, że Wilhelm
Szewczyk, zdekomunizowany na dworcu PKP w Katowicach (jeszcze raz: na
placu wciąż wiszą tablice informujące, że to plac Szewczyka),
znajdzie się w panteonie górnośląskim? A więc jeden
przedstawiciel aparatu państwa (wojewoda) uznał, że Szewczyk nie
był godzien patronować skrawkowi wybrukowanej ziemi w Katowicach, a
inny (minister kultury) wykłada miliony złotych na instytucję,
która tego samego Szewczyka upamiętni.
Jednocześnie władzom miasta
Katowice (też wykładają pieniądze na tę instytucję) nie
przeszkadza, że w panteonie nie będzie Kutza (i Ziętka). Władzom
Zabrza nie przeszkadza, że w panteonie zabraknie Religi. Śląska
polityka to jest równanie z niewiadomą liczą niewiadomych.
***
Polska
nie wyśle Węgrom Korwina. To znaczy, nie tego Korwina.
Manuskrypt Macieja Korwina miał
zostać podarowany Orbanowi, właściwie nie wiadomo po co, ale nie
zostanie. Zabytek ten to historia Śląska, upominał się o to
europoseł Kohut, więc chyba dobrze.
Chyba. Może Węgrzy w zamian
przyjęli tego drugiego, czy raczej: pierwszego Korwina?
Tego byłego śląskiego europosła.
***
A
propos tych Korwinów. Prawdziwa historia. Pamiętacie Mariusza
Śrutwę?
Gdy dawno, dawno temu Polonia Bytom
sprzedawała go do Ruchu Chorzów, Ruch oferował w rozliczeniu
trzech zawodników: Grzegorza Kornasa, Jacka Chorzewskiego i... Bąka.
Działacze Polonii byli przekonani, że dostają Mirosława Bąka,
solidnego napastnika, który z miejsca zastąpi Śrutwę. Pomylili
jednak imiona i wzięli Bąka Krzysztofa, który solidnym
napastnikiem nie był.
Janusz Korwin, Maciej Korwin… Próbujmy!