Estakada, czyli biegnący nad chorzowskim Rynkiem i linią kolejową 400-metrowy wiadukt w ciągu Drogi Krajowej nr 79 (m.in. z Krakowa przez Katowice do Bytomia), została wczoraj, w poniedziałek 2 czerwca 2025 r. o godz. 14.30 zamknięta dla wszelkiego ruchu - samochodowego, tramwajowego i kolejowego.
Od 3 lutego 2025 roku nie mogły nią już przejeżdżać samochody o masie powyżej 12 ton. Miasto zleciło ekspertyzę, której wyniki właśnie dotarły do magistratu - stąd całkowite zamknięcie od 2 czerwca.
- Z raportu wynika, że dalsza eksploatacja tego obiektu grozi nawet zawaleniem i katastrofą budowlaną - mówił wczoraj Szymon Michałek, prezydent Chorzowa, w czasie zwołanej naprędce konferencji prasowej.
W ekspertyzie, jaka dotarła 2 czerwca do Urzędu Miasta w Chorzowie wskazano, że estakada nie wykazuje żadnej nośności i ulegnie awarii lub katastrofie. W zaleceniach podano, że estakadę należy niezwłocznie wyłączyć z użytkowania, w sposób stały uniemożliwiając do niej dostęp.
Po obiekcie nie można się poruszać (również pieszo) od skrzyżowania z ul. Dąbrowskiego do skrzyżowania z ul. Krakusa, zamknięte są też przejścia pod wiaduktem. Również sklepy, restauracje czy kawiarnie funkcjonujące w pomieszczeniach pod estakadą nie mogą działać, wczoraj zostały ewakuowane.
Estakadę nad Rynkiem w Chorzowie zbudowano w latach 70. XX wieku. Ostatni poważny remont przeszła w latach 2012-2013. Gwarancja udzielona po tych pracach wynosiła 10 lat i... tyle estakada wytrzymała. Po tym czasie zaczęła się sypać. Na całej jej długości pojawiły się spękania i odpadają fragmenty betonu. Dlatego zimą tego roku wprowadzono zakaz poruszania się estakadą dla ciężarówek.
Nadgryziona zębem czasu konstrukcja "dostała w kość" podczas budowy pobliskiego skrzyżowania ul. Katowickiej z Metalowców, gdy samochody stały na estakadzie w korkach, obciążając dodatkowo jej konstrukcję.
40 tys. aut dziennie jeździ estakadą, z czego tylko 20 proc. to samochody z chorzowską rejestracją
Zgodnie z danymi MZUiM w Chorzowie po estakadzie jeździ codziennie ponad 40 tys. pojazdów, w tym ok. 80 proc. to użytkownicy spoza Chorzowa. Ruch samochodowy po estakadzie to więc w znacznej większości tranzyt. Ta droga ułatwia mieszkańcom Bytomia i Piekar Śląskich dotarcie do Katowic, i mieszkańcom Katowic - do Bytomia, Piekar czy do autostrady A1.
Sami chorzowianie, jak wynika z danych, mało korzystają z estakady. Jak im się teraz żyje bez 40 tysięcy samochodów przejeżdżających przez centrum Chorzowa każdego dnia?
Małgorzata Myśliwiec, chorzowianka, profesorka Uniwersytetu Śląskiego i dziekana Wydziału Nauk Społecznych UŚ, nie kryje zadowolenia z zamknięcia estakady:
- Dla mieszkańców Chorzowa to prawdziwa ulga: wyjeżdżając z ulicy Gałeczki na Katowicką nawet nie spodziewałam się tak szybkiego i komfortowego dojazdu do pracy. Zupełnie bez korków!
Architekt Maciej Franta, który postuluje wyburzenie estakady, pierwszy dzień bez ruchu na niej ocenia jednoznacznie pozytywnie. "Lepiej! Idźcie nagrać na Rynek ciszę i spokój - chcemy zielonego rynku bez autostrady tranzytowej nad głową. 95% to ruch tranzytowy. Usuńmy tego potwora i przywróćmy Chorzów na mapę Polski i postawmy go na ścieżce jakości" - apeluje.
- Plus to cisza w nocy. Pierwszy raz od kilkunastu lat przespałam całą noc. Drugi plus to nadzieja, że może uda się rozebrać część estakady nad Rynkiem, które jest jak jątrząca się rana w tkance miasta i przywrócić rynek Chorzowowi. Nasz rynek był cudowny i jestem pewna, że to dobra droga dla aktywizacji Chorzowa. Bardzo kosztowna, ale dobra - uważa Maria Buszman, specjalistka od PR i komunikacji kryzysowej.
I dodaje jeszcze kontekst mamy dziecka w spektrum, które jeździ do szkoły do Katowic.
- Nie było żadnego sensownego połączenia komunikacji zbiorowej, syn pojechał taksówką, w ogromnym stresie, martwi się cały dzień jak wróci. Ja nie mogę go przetransportować, ze względu na swoje ograniczenia zdrowotne. Takich historii jak moja, matczyna, są dziś tysiące - opowiada Maria Buszman.
"Komunikacyjny koszmar" dla pasażerów autobusów i tramwajów
Zupełnie inne doświadczenia ma na razie Bożena Donnerstag, muzealniczka, kierowniczka Oddziału Muzeum Historii Katowic - Działu Etnologii Miasta w Nikiszowcu, która z Chorzowa do pracy w Katowicach dojeżdża komunikacją publiczną.
- Komunikacja z Tarnowskich Gór i Bytomia została puszczona przez moje osiedle Żołnierzy Września. Korek jest od ul. 3 Maja do ronda św. Floriana i dalej. Zwykle o godz. 7.07 wysiadam z autobusu przy ING Banku Śląskim w Katowicach na Chorzowskiej. Dziś o tej godzinie byłam w okolicy przystanku Chorzów Uniwersytet. Nie jestem fanką estakady, już kiedyś miałam nadzieję, że ją zlikwidują. Ale nie mam pojęcia, jak będzie wyglądał codzienny dojazd do Katowic, zwłaszcza, że mam przesiadkę i muszę zdążyć na kolejny autobus. Planuję chodzić na tramwaj do Świętochłowic - dodaje Donnerstag.
Krzysztof Stachowicz również ocenia, że nie będzie wcale tak ciekawie dla chorzowian.
- Mieszkam przy ulicy Katowickiej. Estakadą kursowały także autobusy i tramwaje. Ciekawie będzie wyglądać sytuacja z dojazdem z Chorzowa Starego. Po południu ulicą Kościuszki nie ma co jechać – jest wiecznie zapchana w godzinach szczytu, więc to żadna alternatywa.
"Zastąpienie estakady wydłużeniem S11 niekoniecznie będzie korzystne dla Chorzowa"
Wojciech Dinges, chorzowianin z dziada pradziada, autor m.in. książki "Sekrety Chorzowa", wiceprezes spółki Polregio, widzi w tej sytuacji zarówno pozytywy, jak i negatywy.
- Bezpieczeństwo najważniejsze, więc tymczasowe zamknięcie ruchu na i pod estakadą jest uzasadnione - podkreśla Dinges. - Do czasu wykonania drugiej, niezależnej ekspertyzy np. przez IBDIM i weryfikacji przez Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Obecnie bazujemy tylko na dokumencie sporządzonym przez - z całym szacunkiem - jednoosobową działalność gospodarczą z Pszowa o dosyć lokalnych referencjach. To za poważna sprawa, by oprzeć się tylko na niej. Warto ocenić, czy pozwolić choć na ruch szynowy, drogowy i pieszy pod estakadą oraz - być może - funkcjonowanie lokali. Po drugie - pojawia się intensywna narracja "zburzyć estakadę", której będą sprzyjały emocje mieszkańców miasta i okolic dotkniętych komunikacyjnym armagedonem. Tylko co po zburzeniu? Korki tranzytowe nadal będą występować, pomimo wskazywanych dróg objazdu przez DTŚ, Świętochłowice czy Siemianowice. Przekonaliśmy się o tym przez ostatnie dwa lata podczas przebudowy estakady i okolic.
Wojciech Dinges przypuszcza, że może w przyszłości dojść do rozwiązania niekoniecznie lepszego dla miasta i okolic, czyli wydłużenia drogi S11 wzdłuż Żabich Dołów, kompleksu Sztygarka/szybu Prezydent, ulicy Parkowej do Stadionu Śląskiego i DTŚ.
- Wszystko czteropasmówką, więc szerzej niż obecnie i głośno. Jaki będzie rezultat? Odzyskamy Rynek "bez mostu", na którym i tak niewiele się dzieje, bo centrum jest raczej wyludnione. To nie jest rok 1930 czy 1890. Niestety. Oczywiście nastąpi uspokojenie ruchu. Oczywiście będą potrzebne duże pieniądze. Oczywiście pojawią się zainteresowani kontraktami. I tak dalej. Mówię to wszystko podkreślając jednocześnie, że nie jestem jakimś fanatycznym zwolennikiem istnienia estakady nad Rynkiem za wszelką cenę, bo pamiętam jeszcze miasto sprzed jej budowy. Zależy mi na podejmowaniu racjonalnych i wyważonych oraz przemyślanych decyzji. Nie pochopnych - dodaje Dinges.
Na koniec ma smutną konstatację: - Widać brak planu B na okoliczność takiej sytuacji kryzysu komunikacyjnego.
Do tej sytuacji nawiązuje też Maria Buszman, krytykując władze Chorzowa.
- Podstawowym elementem zarządzania kryzysowego jest komunikacja, przede wszystkim z mieszkańcami. A także zatroszczenie się o osoby w niej poszkodowane i zapewnienie maksymalnego wsparcia. A tutaj komunikacja kryzysowa nie zadziała. Mogły pójść SMS-y z sytemu, nie poszły, mogły e-maile, nie poszły. Dostajemy SMS-y o jakiś festynach a tutaj nic. Nie ma, koniecznej, linii pomocowej miasta dla mieszkańców. Dla osób, które z ważnych powodów nie mogą gdzieś same dojechać, sprawdzić objazdów, komunikacji zastępczej, dla których obchodzenie Rynku stanowi zaporę nie do przejścia, dla tych którzy boją się o kolejne dni. Osoby, które mieszkają w najbliższej okolicy nie zostały poinformowane, a widok policji, szlabanów i ogromnego zamieszania, mógł wczoraj przyprawić o zawał.
Buszman zwraca uwagę na niespójność komunikacji Urzędu Miasta. - Niejako w imieniu Urzędu wypowiada się wiele zupełnie przypadkowych osób, które bronią firmy wystawiającej opinię jakby to był podmiot, który sami prowadzą, decyzji. To jest rola oficjalnych kanałów komunikacji miasta, które powinny zostać wzmocnione w tej sytuacji i odpowiadać na pytania, wspierać 24/24h. Ja informacje pozyskiwałam z profilu Marcina Michalika (byłego wiceprezydenta Chorzowa, dziś radnego miejskiego - przyp. red.) - rzeczowe, odpowiadał też cierpliwie i w miarę posiadanych informacji na wszystkie pytania, które się pojawiały. Zastanawiam się czy miasto w ogóle ma strategię komunikacji kryzysowej, jakie procedury komunikacji są wprowadzone do instrukcji zarządzania kryzysowego? Niestety nie wiem. Ale wiem, że to co się dzieje od wczoraj to totalny chaos, a przecież to dopiero działania prewencyjne. Co by było przy pełnowymiarowym kryzysie? Strach pomyśleć.
- Co do zasadności decyzji, oczywiście nie mnie się wypowiadać, oceniona zostanie przez WIB. Od wczoraj czuwa nad tym zespół kryzysowy powołany przez wojewodę śląskiego, działa sprawnie i szybko, także w zakresie komunikacji i znamy te struktury z innych dużych wydarzeń kryzysowych, zawsze komunikacja było wzorowa.

Może Cię zainteresować:
Estakada w Chorzowie zamknięta. Chodzi o życie i zdrowie mieszkańców miasta i regionu

Może Cię zainteresować: