Gierek i Ziętek

Dariusz Zalega: Gierek, Ziętek i śląska Katanga. To oni stworzyli Śląsk jaki znamy

Dariusz Zalega: Gierek, Ziętek i śląska Katanga. To oni stworzyli Śląsk jaki znamy

autor artykułu

Dariusz Zalega

Różnie można oceniać duet Gierek-Ziętek, niemniej sprawnie on działał w ówczesnych warunkach. A że warunki były, jakie były – to już nie od nich zależało. Na pewno jednak to oni przyczynili się do stworzenia Śląska, jaki znamy – z jego pozytywami i wadami.

Bez wątpienia Edward Gierek, dzięki emigracji na Zachodzie, wykraczał poza horyzonty typowych partyjnych aparatczyków. Z kolei Jerzy Ziętek – w końcu jeszcze przedwojenny włodarz Radzionkowa, miał smykałkę samorządową i „wyczucie terenu”. Obaj działali w ramach określonego systemu, który choć dokonał ogromnej zmiany społecznej, to nie miał szansy na trwały rozwój – bez demokratyzacji.

Region do zmiany

Śląsk po 1945 roku brutalnie spolonizowano. Zmieniła się jego struktura społeczna. To był inny region – ale wciąż Śląsk. Fala „odwilży” jesienią 1956 roku przeorała region. Wtedy właśnie rozpoczęła się tzw. akcja łączenia rodzin, która doprowadziła w ciągu trzech lat do wyjazdu z Górnego Śląska do Niemiec 115 tysięcy osób. Ubywanie „oryginalnych” Ślązaków stało się już stałym elementem rzeczywistości, na co wpływało także zapotrzebowanie samych Niemiec na siłę roboczą. Pamiętajmy o jednym – demokratyczna Czechosłowacja przed 1948 rokiem zrobiła o wiele bardziej morderczą czystkę etniczną. Polska „londyńska” nie byłaby bardziej humanitarna. Były powojenne rachuby nienawiści – za Brynicą były szubienice i Auschwitz.

Nieśmiało próbowano jednak reaktywować jakąś formę regionalizmu, poprzez m.in. odwoływanie się do tradycji powstań śląskich. Sprzyjał temu fakt, że Ziętek – były powstaniec, został wojewodą katowickim, a z drugiej strony ta tradycja wpisywała się w ponownie mocno akcentowane przez władze wątki narodowe. Wschodzącą gwiazdą, I sekretarzem PZPR w regionie został wtedy właśnie Gierek. Rządy tego duetu odcisnęły trwałe piętno na regionie. Kierujący budową Spodka inżynier Zygmunt Puchała wspominał: „Gierek przyjaźnił się z Ziętkiem, więc nie tylko świetnie się rozumieli, ale też nie wtrącali w swoje kompetencje. Ziętek szerokim łukiem omijał politykę, za to Gierek nie miał powodów, by nie ufać podwładnemu”.

Jeszcze w 1960 roku Górny Śląsk dawał jedną czwartą produkcji przemysłowej kraju, a plany modernizacji górnictwa, czy rozbudowa mieszkalnictwa zaczęły przynosić efekty. Na tle reszty kraju region zaczął jawić się jako prawdziwe eldorado – o pracę było łatwo, pojawiły się perspektywy na mieszkanie. Niestety, dopiero wtedy zaczęto jednak spostrzegać zagrożenia związane z zanieczyszczeniem środowiska – podobnie zresztą jak na Zachodzie.

Decentralizacja polityki kulturalnej wywołała duży oddźwięk w świecie nauki i kultury: powstał Śląski Instytut Naukowy, powołano wydawnictwo „Śląsk”, otwarto katowicki ośrodek TVP, aktywizowały się środowiska twórcze (np. w muzyce Wojciech Kilar, Mikołaj Górecki), a wkrótce plebejsko-polska tradycja Śląska zagościła na ekranach dzięki filmom Kazimierza Kutza. Oczywiście, zgodnie z tradycją PRL, mogła to być tylko polska historia, choć w 1974 roku wydano ocenzurowaną wersję „Cholonka”.

Robert Talarczyk

Może Cię zainteresować:

"Mnie tępe Ślonzoki wkur… najmocniej. Że godajom ino po ślonsku i nie chcą się uczyć" - Robert Talarczyk o "Byku", dumie i Śląsku

Autor: Marcin Zasada

15/04/2022

W czerwcu 1968 roku podjęto decyzję o utworzeniu Uniwersytetu Śląskiego, co wieńczyło wieloletnie starania władz wojewódzkich, a miał on być wzorcową „czerwoną uczelnią”. Kontrowersje budziła jego decentralizacja – przeniesienie części wydziałów do innych miast. Same instytucje kultury zostały jednak zdecentralizowane – nie powstało centrum koncentrujące życie kulturalne województwa. Dzięki temu jednak Bytom miał Operę Śląską i Muzeum Śląskie, Gliwice – Operetkę, Chorzów – Teatr Rozrywki, a Zabrze – Dom Muzyki i Tańca. Wkrótce i Katowice miały się czym poszczycić – w 1971 roku otwarto Halę Widowiskowo-Sportową Spodek. W Ustroniu i Wiśle powstały ośrodki sanatoryjne i wypoczynkowe. Budowano nowe osiedla z wielkiej płyty, niektóre funkcjonalne i nowoczesne w zamierzeniu architektonicznym, inne już niestety w formie zwykłych blokowisk. Czy można było zrobić to lepiej? Na pewno z perspektywy czasu zawsze łatwiej nam wskazywać błędy, ale warto sobie uświadomić, że bez Gierka i Ziętka mogło być też gorzej.

W cieniu Niemiec

Grudzień 1970 roku okazał się kolejnym znaczącym miesiącem dla Śląska. Po masakrze na Wybrzeżu, Edward Gierek stanął już na czele rządzącej partii i państwa. Wtedy też podpisano układ między PRL i RFN o normalizacji stosunków wzajemnych, w którym Bonn uznał polskie granicę, a Warszawa wyraziła zgodę na wyjazd kolejnych kilkudziesięciu tysięcy Ślązaków. Podobny wariant zastosowano pięć lat później, gdy wspólnie z miliardowym kredytem zachodnioniemieckim dla Polski podpisano zgodę na wyjazd kolejnych 120 tysięcy osób. Nawet modernizująca się Polska nie mogła się porównywać z Niemcami – odrabiając wielodekadowe zapóźnienie. Z drugiej strony perspektywa wyjazdu pacyfikowała nastroje, gdyż angażowanie się w protesty utrudniłoby zgodę na ewentualną emigrację. Okres od końca lat 40. do 1980 roku jest zresztą najdłuższym w przemysłowej historii regionu bez większych protestów robotniczych. Wynikało to nie tylko z lepszego poziomu życia niż w reszcie Polski (i nadziei, że będzie jeszcze lepiej), większej kontroli sił bezpieczeństwa, ale też wspomnianej „niemieckiej furtki” i ogromnego zapotrzebowania na pracowników. Roboty było w bród – nie podobało się, mogłeś ją zmienić.

Jerzy Ziętek

Może Cię zainteresować:

Jerzy Ziętek ma zniknąć z nazwy Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji "Repty"

Autor: Patryk Osadnik

12/04/2022

Sztandarową inwestycją – wyrażającą rozbudzone aspiracje konsumpcyjne była Fabryka Samochodów Małolitrażowych Tychach i Bielsku Białej, produkująca „małego fiata”. Reforma administracyjna w 1975 roku doprowadziła do wydzielenia z województwa katowickiego województw bielskiego i częstochowskiego, gdzie także powstały silne okręgi przemysłowe. O sukcesie gierkowskiej polityki na Śląsku w oczach robotników miały decydować: pewność zatrudnienia, wysoki poziom płac, egalitaryzm stosunków pracowniczych, powszechny dostęp do edukacji zawodowej oraz opieki zdrowotnej. Nie dziwi więc, że z niewielkim odzewem spotkała się w 1978 próba utworzenia Wolnych Związków Zawodowych na Śląsku.

Koniec epoki

Następca Gierka w Katowicach – Zdzisław Grudzień, ironicznie zwany „Cysorzem”, nie miał już klasy swego poprzednika. Namolna propaganda sukcesu, jak i ofensywa ideologiczna przesłaniały technokratyczny zwrot regionalnej nomenklatury. Tak naprawdę ideologia stała się już tylko kłopotliwym dodatkiem, a technokracja pozbawiona kontroli społecznej coraz bardziej odrywała się od społeczeństwa, a dodatkowo trudno wszystkie jej inwestycje uznać za udane.

Co ciekawe, w kwestii ideologicznych pryncypiów o wiele bardziej przywiązani do socjalistycznych ideałów okazywali się przedmiotowo traktowani robotnicy. Jak zauważył prof. Adam Bartoszek: „W polityce gospodarczej PRL nastąpiła inkluzja socjalistycznej doktryny (akceptacja jej obietnic i wartości socjalno-bytowych) oraz rozpowszechnienie egalitarystycznych zasad opartych na kolektywistycznej mentalności robotników. Ci zaś (tak na Śląsku, jak i w całym kraju) przyswoili sobie socjalistyczne obietnice godziwego bytu a domagając się od władz partyjnych spełnienia tych oczekiwań coraz intensywniej doświadczali braku ich realizacji”. Tym bardziej, gdy międzynarodowy kryzys zadłużenia uderzył w Polskę, tak jak w inne rozwijające się kraje.

Początkowo jednak polityka gwałtownego rozwoju, opartego na tanich zagranicznych kredytach, wydawała się przynosić rezultaty. Górnictwo nadrabiało zaległości techniczne – produkowano coraz nowocześniejsze kombajny górnicze, które także eksportowano. Celem było wydobycie 200 milionów ton „bogactwa narodowego” – węgla. Wraz z intensywnością wydobycia wzrosła jednak liczba wypadków. Górnicy byli niezadowoleni zarówno z warunków pracy w nowym systemie czterobrygadowym, jak i wywołanej nim dezorganizacji życia rodzinnego – bo za pracę w soboty i niedziele dni wolne wypadały często w środku tygodnia. W 1980 roku system czterobrygadowy, mający pomóc w osiągnięciu mitycznych 200 milionów ton wydobytego węgla (i utrzymaniu płynności finansowej państwa), ostatecznie doprowadził do największych protestów robotniczych w historii Śląska. I zakończył erę Gierka i Ziętka.

Nie ma „świętych”

Podsumujmy cytatem ze znakomitej książki Rafała Matyji „Miejski grunt. 250 polskiej gry z nowoczesnością”: „Komunizm był w Polsce istotnym elementem procesów modernizacji, może nawet najważniejszej fazy kształtowania nowoczesności. Stanowił okoliczność, która oddziaływała na dwa sposoby: był bardziej egalitarny i zarazem obciążony różnymi dysfunkcjami oraz mniej efektywny ekonomicznie. Rachunek jest prosty: standard gwarantowany najuboższym lokował się bliżej średniej, ale sam średni poziom był niższy niż w krajach Europy Zachodniej”. Warto o tym pamiętać oceniając rządy duetu Gierek – Ziętek. Na tle zarządców innych regionów PRL też wypadali raczej na plus. A że „święci” nie byli? Może po prostu nie ma „świętych” bez wad?