Echa przeszłości. Utrwalone głosy ostatnich świadków w nowej książce o Ślązakach podczas II wojny światowej

Te głosy milkną. Jeden po drugim, w miarę jak ubywa ludzie pamietających drugą wojnę światową. Gdyż ludzie ci odchodzą i tego nie zatrzymamy. Chwała więc każdemu, kto te głosy zapisuje i utrwala dla potomności. Jak Mateusz Paszenda, autor książki "Codzienność wojenna i powojenna Górnego Śląska w pamięci najstarszych mieszkańców"

Mateusz Paszenda Codzienność wojenna i powojenna Górnego Śląska w pamięci najstarszych mieszkańców
Pokolenie, którego przeżycia zostały spisane, powoli odchodzi od nas i tylko udokumentowane wspomnienia z ich życia będą przemawiały po wielu latach od zakończenia wojny - zauważa autor.

Jeżeli jacyś Górnoślązacy pamiętają jeszcze wojnę, to należą do pokolenia co najmniej osiemdziesięciolatków. By choć jako tako pamiętać wydarzenia z lat 1939-1945 trzeba było urodzić się nie później niż na początku lat 40., a i wtedy wojenne wspomnienia z wczesnego dzieciństwa są na ogół nieskoordynowane i fragmentaryczne. Przeżycia z lat II wojny światowej pełniej zapamiętali ludzie urodzeni przynajmniej w latach 30., dziś liczący około 90 lat. Ludzi w tak pięknym wieku jest stosunkowo niewielu, stulatkowie to już prawdziwa i godna szacunku rzadkość.

Z takimi właśnie osobami rozmawiał Mateusz Paszenda: jedną urodzoną w 1936 r., czworgiem urodzonych z 1931 r., jedną z 1930 r., dwojgiem z 1928 r. i jedną z 1927 r. Oraz dwojgiem ludzi z 1919 r., a więc już ponadstuletnich. Wymowne zresztą, że rozmówców w zamierzeniu miało być piętnaścioro, z czworgiem nie udało się już autorowi wywiadu przeprowadzić.

Rozmówcy byli mieszkańcami powiatów rybnickiego, raciborskiego i wodzisławskiego, głównie miejscowości Lyski i Nowa Wieś. Warto podkreślić, że to tereny wyjątkowo doświadczone bezpośrednimi działaniami wojennymi. O ile w 1939 r. front przeszedł przez nie stosunkowo szybko i bez wyrządzania jakichś traumatycznych szkód - czy materialnych, czy w psychice - o tyle w 1945 okolice te były strefą długotrwałych, ciężkich walk.

Relacje to nie flow, nie są efektem spontanicznie snutych wspomnień. Paszenda uzyskał je wszystkie, a następnie usystematyzował według z góry przygotowanego kwestionariusza, złożonego z siedmiu pytań:

  • Jak wyglądało życie codzienne podczas II wojny światowej w narracjach badanych Ślązaków?
  • Jaki były losy wojenne członków rodzin osób badanych?
  • Jaki obraz pozostawiła II wojna światowa w pamięci badanych?
  • Jak pamiętają badani z perspektywy lat dziecinnych i młodzieńczych wydarzenia roku 1945?
  • Co badani szczególnie pamiętają z okresu powojennego?
  • Jak rodziny pochodzenia i powinowaci badanych oceniali zmiany społeczne, gospodarcze i polityczne mające miejsce po II wojnie światowej na Śląsku?
  • Jak kształtowały się stosunki międzyludzkie (międzyregionalne, etniczne) w omawianym okresie w środowisku badanych osób?

Z uzyskanymi relacjami możemy zapoznać się w dwojaki sposób. Po pierwsze (w zasadniczym tekście książki) to ich fragmenty usystematyzowane problemowo:

  • Życie codzienne podczas II wojny światowej w narracjach badanych Ślązaków
  • Losy wojenne członków rodzin osób badanych.
  • Odgłosy wojny w pamięci badanych
  • Trudny rok 1945 - nadzieja i zwątpienie
  • Sytuacja powojenna na Śląsku - ocena zniszczeń materialnych, Władza ludowa a Ślązacy z bagażem trudnej biografii

Materiał wspomnieniowy uzupełnia komentarz autora, nakreślający historyczne tło relacjonowanych faktów i tłumaczący wymowę opisywanych epizodów, który umieszcza je w szerszym kontekście historycznym, politycznym i socjologicznym, a także wydobywa i podkreśla zawarte w nich pierwiastki wspólne dla wielu śląskich losów.

Po drugie (w aneksach) wszystkie relacje przytoczone są w całości i jedynie z wyodrębnieniem w nich poszczególnych zagadnień.

Ten prosty w swej konstrukcji, ale bardzo praktyczny układ wart jest polecenia innym historykom lokalnych społeczności. Oby było jak najwięcej podobnych autorowi "Codzienności wojennej i powojennej". Żyjemy w czasach, gdy milkną ostatnie głosy ludzi, którzy pamiętają, czym była dla Śląska wojna.

Są to osoby starsze, ale jako świadkowie swoich czasów są depozytariuszami pamięci tego, co nie powinno się z ludzkiego punktu widzenia zdarzyć. Przywołane wydarzenia pozwalają określić matrycę zachowania ludności w dobie kryzysu oraz anomii społecznej, przejawiającej się w bezcelowości i poczuciu niepewności zmian społecznych - zauważa Paszenda.

To ostatni moment, by utrwalić bezcenną zawartość pamięci tych ludzi z myślą o przyszłych pokoleniach - ku przestrodze, refleksji i nauce. Mateusz Paszenda dobrze tę szansę wykorzystał.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon