Siedem metrów pod ziemią, w ciemnej przestrzeni Galerii Plastyki Nieprofesjonalnej Muzeum Śląskiego w Katowicach, między szalonymi kreaturami Teofila Ociepki, gołymi babami Erwina Sówki i postaciami pozbawionymi twarzy Pawła Wróbla, wisi jeden, pozornie niczym nie wyróżniający się obraz. Twarz górnika w kasku z zapaloną czołówką, na tle przekopu kopalnianego. Niby nic przełomowego - zdecydowane pociągnięcia pędzla, klasyczna i jednocześnie wyraźna paleta, wyważona, symetryczna kompozycja. Jednak gdy przystaniemy na chwilę i skupimy wzrok na obrazie, w łunie światła z hełmu zobaczymy eteryczne, półprzezroczyste sylwetki pracujących gwarków. Postaci otaczają zmęczoną, umorusaną twarz głównego bohatera i przenikają jego ciało niczym duchy. Czy to próba uchwycenia dynamicznej pracy przy wydobywaniu węgla, a może hołd oddany tym, którzy zostali pod ziemią na wieczność? Uwierzcie mi, sam spędziłem godziny przed „Słonkiem w kopalni”, zastanawiając się co je louz.
Ale dla mnie najbardziej interesujące są oczy. Widać w nich wyczerpanie nie tylko jednego górnika, ale całych pokoleń – naszych ojców, wujków, dziadków, a niejednokrotnie babć i ciotek. Podczas gdy większość śląskich artystów nieprofesjonalnych uciekała dzięki swojej twórczości z kopalnianej rzeczywistości, Edeltarauda Jerominek pokazywała piękno codzienności oraz to, jak bardzo jest ulotna.
Z Rokitnicy do Bytomia
Edeltrauda Jerominek urodziła się w 1942 roku, w Rokitnicy. Od najmłodszych lat interesowała się malarstwem. Niestety, powojenna górnośląska rzeczywistość nie była łatwa dla młodych kobiet z robotniczych rodzin. Nie mogąc rozwijać swoich artystycznych zainteresowań, Edeltrauda skończyła szkołę gastronomiczną. Po wyjściu za mąż w 1961 roku zamieszkała w Centrum Wszechświata, czyli w Bytomiu. Porzuciła malarstwo. Zajęła się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Wszystko zmieniło się, gdy jej córka Monika sama zaczęła przejawiać talent plastyczny. Monika w szóstej klasie szkoły podstawowej trafiła do klubu „Sezam” na osiedlu Arki Bożka, gdzie uczyła się malarstwa pod okiem Doroty Torby. Nauczycielka zapragnęła zarazić miłością do sztuki także rodziców młodych kursantów. Tak oto Edeltrauda powróciła do malowania. Tworzyła, gdy mąż był na szychcie i chowała wszystkie przybory zanim wracał do domu. Najczęściej malowała martwe natury z kwiatami oraz górnośląskie pejzaże – świadectwa codzienności mieszańców Bytomia, Piekar, lub Rudy Śląskiej. Środowisko artystyczne szybko doceniło jej twórczość. Artystka zdobyła wiele nagród, a jej prace były wystawiane na wystawach w wielu galeriach. (Ôddekuj Ślōnsk choby nigdy przodzij! Szrajbnij sie na nasz ślōnski newsletter: https://www.slazag.pl/newsletter-slaski)
Kariera Edeltraudy Jerominek trwała jedynie 12 lat. Artystka zmarła w 1999 roku, pozostawiła po sobie kilkadziesiąt olei na płótnie oraz parę obrazów namalowanych na szkle.