Autorstwa PetrusSilesius - Praca własna, CC BY 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2061784
Katowice Cmentarz Zydowski Grunfeld

Gdzie są te groby, czyli opowieść o tym jak stare śląskie nagrobki zyskały nowe życie bez wiedzy i zgody ich właścicieli

Na większości cmentarzy górnośląskich przedwojenna rzeźba nagrobna jest znikoma. Oczywiście zdarzają się wyjątki i nekropolie, na których widać ciągłość osadniczą i pochówkową, ale to niestety mniejszość. Jednak to, co zostało po przedwojennych nagrobkach, możemy odnaleźć na czynnych cmentarzach jako fragmenty nowych grobów. Przekształcenia te bywają różne. Bardziej i mniej udane. Legalne i mniej legalne.

Dwa lata temu razem ze Sławkiem Pastuszką pojechałem na katowicki cmentarz rzymskokatolicki przy ulicy Francuskiej. Naszym celem było odzyskanie pozostałości po dawnym nagrobku z innego cmentarza. Sławek od lat działa na rzecz inwentaryzacji i rewitalizacji górnośląskich cmentarzy żydowskich oraz dba o zachowanie pamięci o lokalnej społeczności żydowskiej. Jest przewodniczącym katowickiej Chewra Kadiszy (towarzystwa pogrzebowego działającego przy żydowskiej gminie wyznaniowej w Katowicach), a doktorat z historii poświęcił cmentarzowi w Pszczynie, którego jest również opiekunem.

Nie dziwi więc, że gdy pan Aleksander Lubina wraz ze swoim wujkiem Bernardem znaleźli na katowickim cmentarzu coś, co wyglądało na fragment żydowskiego nagrobka, ostatecznie informację przekazano właśnie Sławkowi.

Gdy pojechałem pomóc w transporcie, Sławek był już po wstępnych oględzinach i rozmowie z zarządcą cmentarza. Okazało się, że jedna z płyt chodnikowych pochodziła z powojennego, niedawno zlikwidowanego nagrobka. Wykonana była z lastryko, ale na jej powierzchni zachowały się ślady zaprawy, na której niegdyś przytwierdzona była granitowa tablica z imieniem i nazwiskiem zmarłych. Pierwotnie znajdowała się ona na cmentarzu żydowskim w Katowicach, skąd została po wojnie skradziona przez nieznanego sprawcę jako materiał do ponownego użycia. Kamieniarz, wykonując nagrobek, wykuł nowe personalia na odwrocie tablicy, a dawny front przymocował zaprawą. Po samej tablicy nie ma już śladu, ale zachowało się lustrzane odbicie niemieckiego i hebrajskiego napisu w warstwie zaprawy. Choć fragment był niewielki – oryginalną płytę, jak przypuszcza Sławek, pocięto na co najmniej cztery części – wystarczył, by zidentyfikować, do kogo należał nagrobek. Była to płyta małżeństwa Marcusa i Frederike Hirschbergów, którzy zmarli w 1915 i zostali pochowani na cmentarzu w Katowicach przy ulicy Kozielskiej. Tam też wrócił fragment płyty z lustrzanym odbiciem.

***

W tym samym roku na cmentarz w Tarnowskich Górach wrócił fragment faktycznego nagrobka – w tym wypadku rodziny Perlbergów – który również został po wojnie wykorzystany do budowy nowego pomnika, tym razem na cmentarzu ewangelickim w Gołkowicach. W 2013 roku odnalazła go Małgorzata Płoszaj, a dzięki jej publikacji stowarzyszeniu Gliwicka 66 udało się odzyskać materiał z dawnego pomnika.

Jednak tego rodzaju powroty stanowią zaledwie promil przedwojennych nagrobków, które zostały po wojnie ponownie wykorzystane.

Dlaczego ruszył recykling

Zacznijmy od tego, że proces ten dotyczy wszystkich dawnych cmentarzy na Śląsku, choć w różnym stopniu. Inaczej wygląda sytuacja z dawnymi nagrobkami katolickimi, inaczej z ewangelickimi, a jeszcze inaczej z żydowskimi. Co ciekawe, udział poszczególnych wyznań w recyklingu wydaje się odwrotnie proporcjonalny do liczby wiernych. Częściej spotykamy więc żydowskie i ewangelickie nagrobki lub ich fragmenty na cmentarzach katolickich, niż przeróbki jednego grobu katolickiego na drugi.

Każde wyznanie na Górnym Śląsku zarządza nekropoliami nieco inaczej. W chrześcijaństwie obowiązuje dzierżawa miejsca grobowego, podczas gdy gminy żydowskie oferują jego wykup. Pomijając sam religijny zakaz naruszania pochówków w judaizmie (nie jest to jednak zasada przestrzegana bez wyjątku, bo ekshumacje zdarzały się i zdarzają), fakt wykupu z zasady utrudnia likwidację grobu.

Na cmentarzach chrześcijańskich sytuacja bywa bardziej płynna. Parafie rygorystycznie pilnują opłat tym bardziej, im mniej mają wolnych miejsc lub im bardziej potrzebują środków finansowych. Na mniejszych, wolniej zapełniających się cmentarzach ewangelickich czy katolickich zdarza się, że nieopłacane od lat groby pozostają nienaruszone – bo zarządca nie widzi potrzeby ich likwidacji.

W ten sposób przedwojenne nagrobki z cmentarzy katolickich trafiały do zakładów kamieniarskich całkowicie legalnie, zgodnie z regulaminem nekropolii. A trafiały tam, ponieważ granit, a czasem i marmur, to materiały, które sprawny kamieniarz potrafi wykorzystać ponownie. Czasem zeszlifuje dawny napis i wykuje nowy, innym razem obróci tablicę i przymocuje ją zaprawą do nowego pomnika. Wiadomo też, że materiał z likwidowanego grobu kamieniarz otrzymywał albo bezpłatnie, albo za symboliczną kwotę.

Choć współczesny rynek kamieniarski opiera się dziś w pełni na nowych materiałach, jeszcze w okresie PRL-u sytuacja wyglądała inaczej. Dostęp do kamienia był ograniczony, więc wykorzystywano łatwiej dostępne solidne fragmenty dawnych nagrobków.

Kiedy cmentarze opustoszały

Inaczej potoczyły się losy cmentarzy ewangelickich i żydowskich. Wydarzenia z lat 1939–1950 sprawiły, że obie społeczności utraciły znaczną część wiernych. Żydzi stali się przede wszystkim ofiarami Holocaustu i powojennych migracji, a ewangelicy doświadczyli wypędzeń, częściowo dobrowolnych wyjazdów oraz ograniczenia swobody wyznania. Pozbawione opieki cmentarze były oddolnie okradane i dewastowane a odgórnie - likwidowane.

Podczas gdy zjawisko recyklingu wewnątrz cmentarzy katolickich pozostaje praktycznie nieopisane i niezbadane, sytuacja związana z nekropoliami ewangelickimi jest nieco lepiej opisana. Pojawiło się trochę artykułów opisujących ponowne wykorzystanie kamienia i podobnie było dotychczas z cmentarzami żydowskimi, lecz tu sytuacja się zmieniła. Trójka badaczy-cmentarników: prof. Marcin Dębicki, dr Irena Kurasz oraz wspomniany już dr Sławomir Pastuszka wydali książkę Cmentarze żydowskie na Górnym Śląsku. Socjologiczno-historyczne refleksje nad dziedzictwem kulturowym niemieckich Żydów. Publikacja ta przybliża wiele dotychczas nieznanych faktów związanych z tą składową naszego hajmatu. W części historycznej, opracowanej przez Pastuszkę, możemy przeczytać taki opis cmentarnego recyklingu:

Plagą okresu powojennego było masowe okradanie cmentarzy z nagrobków, wykonanych z cennego kruszcu, przede wszystkim czarnego granitu szwedzkiego – ten w okresie PRL był surowcem niezwykle cennym, możliwym do sprowadzenia jedynie za dewizy, co czyniło go niemal nieosiągalnym. Jednym z niewielu źródeł jego pozyskiwania stały się więc cmentarze. Czyniono to na dwa sposoby: legalnie, przez ich zakup z magazynów, gdzie trafiały w związku z przeprowadzaną likwidacją cmentarzy, oraz nielegalnie, przez ich demontaż bez jakiejkolwiek zgody. Pozyskiwane nagrobki trafiały głównie do warsztatów kamieniarskich, gdzie przerabiano je na nowe. Zasadniczo można stwierdzić, że niemal każdy nagrobek, tablica czy pomnik z granitu czarnego, ustawiony w czasach PRL, pochodzi z tzw. odzysku. Nie ma też górnośląskiego cmentarza żydowskiego, który nie padł ofiarą złodziei kamieni nagrobnych. Typowym jednak zjawiskiem dla tych nekropolii jest częste pomijanie przy kradzieży nagrobków z materiałów małowartościowych, np. piaskowca, czy niezbyt nadających się do przerobienia, np. białego marmuru.

Jednak nie tylko granity nadające się do stworzenia nowych nagrobków opuszczały cmentarze. Jak dalej Pastuszka pisze:

Niektóre z nich [cmentarzy - przyp. red.] traktowane były jako łatwo dostępne źródło darmowego materiału budowlanego – w ten sposób do poziomu gruntu rozebrano mury ogrodzeniowe m.in. na cmentarzach w Miasteczku Śląskim, Mikołowie i Wielowsi. Na pierwszym z wymienionych taki los spotkał też dom przedpogrzebowy. Na przełomie XX i XXI w. wzmogły się kradzieże istniejących jeszcze elementów metalowych. Szczególnie dotkliwie odczuł to cmentarz w Katowicach, z którego po 2010 r. skradziono niemal wszystkie nadające się do zezłomowania elementy grobów, w tym liczne ogrodzenia o dużej wartości artystycznej. W konsekwencji wyrwania części metalowych zawalił się architektoniczny nagrobek Ignatza i Johanny Grünfeldów – największy tego typu obiekt na katowickiej nekropolii.

Jak spolonizować nieboszczyków i odniemczyć cmentarze

Trudna sytuacja ekonomiczna nie była jednak jedynym czynnikiem powodującym zniszczenia na cmentarzach. Powojenna polityka miała również spolonizować nieboszczyków, a napisy w języku niemieckim w przestrzeni publicznej miały zostać skute lub zasłonięte. Co ciekawe, proces ten nie ograniczał się wyłącznie do działań nowej władzy – bywali też nadgorliwi duchowni, którzy sami chcieli odniemczyć swoje cmentarze.

Dobrym przykładem są działania księdza Michała Lewka z Tarnowskich Gór. To on zadbał o to, by w latach około 1950–1960 z tarnogórskich cmentarzy zniknęły niemal wszystkie przedwojenne nagrobki, a wraz z nimi - niemieckie napisy. Wiele cmentarzy katolickich zostało w PRL-u zdewastowanych właśnie w ramach polityki polonizacji Górnego Śląska. Z kolei nekropolie ewangelików i żydów były – jak już wspominałem – po prostu likwidowane lub rozkradane do cna, z jedynie mniejszością, która do dziś uchowała się z większością cenniejszych nagrobków.

Trzeba jednak pamiętać, że opisane procesy dotyczyły głównie powierzchni, że tak się wyrażę. W niemal każdym miejscu, gdzie kiedyś stały nagrobki, nadal spoczywają ich właściciele. To sprawia, że wciąż mamy do czynienia z cmentarzami – nieczynnymi, zniwelowanymi, ale nadal będącymi miejscami ostatniego spoczynku.

Sam proces polonizacji został opisany w książce Cmentarze żydowskie na Górnym Śląsku w następujący sposób:

Nie bez znaczenia dla stanu cmentarzy w pierwszych latach powojennych była również urzędowa akcja „walki z niemczyzną i repolonizacji”. Jej intensywność na Górnym Śląsku była zróżnicowana w zależności od miejscowości, co miało bezpośredni wpływ na skalę ingerencji w substancję cmentarną. Bezmyślność i nadgorliwość nowych władz, starających się konsekwentnie usuwać wszelkie ślady niemieckie, dotknęła także niektóre nekropolie żydowskie. Na podstawie zachowanych nagrobków oraz materiału ikonograficznego można stwierdzić, że w obrębie dawnej rejencji opolskiej ucierpiały wyłącznie żydowskie cmentarze w Raciborzu i Żorach. Na pierwszym z nich napisy w języku niemieckim na części nagrobków zamazano smołą, na drugim skuto, a część także zamazano – w obu przypadkach zrobiono to bardzo niedbale.

Utracone dziedzictwo

Z historią dawnych cmentarzy na Górnym Śląsku jestem związany od pięciu lat. Związany luźno – bo choć pomagam przy inwentaryzacjach i porządkowaniu dawnych nekropolii, a czasem też oprowadzam po nich, to jednak nie jest to główny temat mojej pracy czy badań. Właściwie to pierwszy raz piszę tutaj o moim cmentarnym hobby.

Przez te pięć lat poznałem historię, która do niedawna pozostawała nieopisana, a dziś pozwala lepiej zrozumieć naszą rzeczywistość. Inaczej patrzę dziś na czynne cmentarze, gdy widzę czarny granit na nagrobku z lat 70. XX wieku. Inaczej też patrzę na zrujnowane nekropolie – próbując odgadnąć, czy zostały rozebrane przez okolicznych mieszkańców, czy padły ofiarą szajek kamieniarskich. A jeszcze inaczej patrzę na duże, zielone skwery w centrach Katowic, Bytomia czy moich Tarnowskich Gór, gdzie kiedyś znajdowały się cmentarze ewangelickie.

W ciągu ostatnich 80 lat władze wspólnie ze złodziejami nagrobków usunęły ogromną część naszego dziedzictwa i świadectw po dawnych mieszkańcach tej ziemi. Na szczęście dziś proces ten dobiegł końca. Coraz więcej miejsc odzyskuje godność i pamięć. Chociaż wandalizm jest zawsze bardziej medialny niż remont.

Ślady Popiełuszki w Bytomiu

Może Cię zainteresować:

Bytomskie ślady Jerzego Popiełuszki. Zamordowany ksiądz ma nawet swój symboliczny grób

Autor: Aleksandra Szlęzak

19/10/2025

Marsz Autonomii 2025

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Co znaczy niemieckość na Śląsku w 2025 roku? Kim są "Ślązacy ducha niemieckiego"?

Autor: Roman Balczarek

24/10/2025

Powstania slaskie Raciborz 1921

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Po co nam historia (Śląska)? Dlaczego czuję się zmęczony powtarzalnością polsko-śląskiego sporu?

Autor: Roman Balczarek

28/09/2025