źródło: archiwum rodzinne Carmen Moreno via JazzPress.pl
Carmen Moreno.

Górny Śląsk kolebką swingu? Zmarła Carmen Moreno, zwana królową polskiego jazzu. Mieszkała w Mysłowicach

Nazywana była swingującą królową polskiego jazzu. Przyszła na świat w Niemczech jako córka cyrkowców – Hiszpanki i Polaka. Po wojnie wszyscy zamieszkali w Mysłowicach. Ponieważ przyszła „królowa” znała wiele języków, tylko nie polski, udało jej się dostać pracę w… sklepie, w Sosnowcu, gdzie myła podłogi i nosiła towar. Kilka lat później powróciła na estradę. Po kilkudziesięciu latach kariery scenicznej zmarła w ubiegłym tygodniu, w setnym roku życia. Czy Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie pamiętają o jednej z niewielu polskich artystek światowego formatu, związanej z naszymi stronami?

Józef Masłowski uciekł z rodzinnego domu w Mysłowicach, gdy miał 14 lat. Z rosyjskim cyrkiem, do którego najął się jako pomocnik do stawiania namiotów i stajenny. Fascynowała go ta sztuka i z czasem udało mu się zostać tancerzem. Podczas wędrówki po Europie w latach 20. XX wieku, w Paryżu poznał Paulinę Moreno – tancerkę akrobatyczną z Hiszpanii. Młodzi po jakimś czasie pobrali się i stworzyli duet taneczno-akrobatyczny «Los Morenos». Występowali również wtedy, gdy Paulina była w ciąży. Wybierając się do argentyńskiego Buenos Aires, przybyli w okolice Hamburga w Niemczech, skąd mieli wyruszyć w rejs. Tam, w pobliskiej Altonie, 30 lipca 1926 roku urodziła im się córka Carmen. Ostatecznie, na około rok, rodzina osiedliła się w Hiszpanii.

Carmencita – cudowne dziecko estrady niemal od urodzenia

Trudno jednak powiedzieć, skąd pochodzi Carmen Moreno, gdyż ze względu na zajęcie rodziców – nigdzie za długo miejsca nie zagrzała. I tak chrzciny dziewczynki odbyły się w hiszpańskiej Walencji. Po kilku miesiącach rodzina ruszyła znów w trasę. Jako dziecko Carmen chciała być fryzjerką, jednak życie blisko sceny sprawiło, że wcześnie zaczęła tańczyć. Zadebiutowała na scenie w hotelu w Nicei jako Carmencita w wieku 5 lat, zaś jako 7-latka dołączyła do tańca śpiew.

„Panowała wówczas moda na Shirley Temple, która jako dziecko podbiła Hollywood, a w Europie ja, ubrana jak ‘Szirlejka’, śpiewałam jej piosenki. Mam jeszcze nuty z tych czasów, z dwiema piosenkami z jej repertuaru. Najpierw (…) pracowałam z rodzicami, pojawiając się w tych samych programach variétés, potem już występowałam sama. Gdy miałam osiem lat, rodzice się wycofali, pracowałam już tylko ja, wychodząc w programie na około siedem minut. Zawsze późnym wieczorem. Jedynie w Londynie było to niemożliwe, tamtejsze przepisy pozwalały bowiem na pracę dziecka wyłącznie do godziny 22. Po okresie występów, głównie w Paryżu, gdy zalali go czarni muzycy i już nie było tyle pracy, zaczęliśmy wędrować – Włochy, Holandia, Austria, Niemcy.” — wspominała Carmen Moreno w wywiadzie, którego udzieliła «Dziennikowi Polskiemu».
Carmen Moreno.
Carmen Moreno.

Jako dziecko miała już za sobą występy w dziesiątkach miejsc, w tym słynnych, jak paryskie «Casino de Paris» i «Folies Bergère», «Ronacher Varietes» w Wiedniu czy «Scala» w Berlinie. Parodiowała popularnych aktorów francuskich: Lucienne Boyer i Maurice’a Chevaliera. Ubrana w smoking, brała udział w programach, w których występowały prawdziwe gwiazdy, jak Josephine Baker i Jean Gabin, który dał jej nawet autograf ze specjalną dedykacją. Tańcząca i stepująca dziewczynka, która śpiewała po francusku, angielsku, niemiecku i hiszpańsku, była atrakcją europejskich scen.

Gdy rodzina była w Wiedniu, rozpoczęła się II wojna światowa. Spędzili tam jej większość, lecz pod koniec 1944 roku, gdy nasiliły się bombardowania, Józef postanowił wrócić z rodziną do matki w Mysłowicach. Dotarli tam prawdopodobnie przed Bożym Narodzeniem.

„A potem nastał styczeń, w mieście pojawili się Rosjanie i ojciec, który świetnie znał ten język, wyszedł z domu, by ich powitać. Był euforycznie nastawiony, już było wiadomo, że wojna długo nie potrwa. Wyszedł w oficerkach, w płaszczu z wielbłądziej wełny, z zegarkiem Schaffhausena na ręce i z naszymi paszportami – nansenowskimi – bezpaństwowców; po latach dowiedziałam się, że takimi posługiwali się m. in. ‘biali’ (carscy – przyp. red.) emigranci z czasów rewolucji. Czy to był powód jego śmierci? Nigdy się nie dowiedziałyśmy jak zginął, z czyich rąk. Tak wyglądał nasz pierwszy dzień wolności…” — wspominała dalej w wywiadzie Carmen Moreno.

Mysłowice i Sosnowiec – życie bez znajomości języka polskiego

Kobiety zostały same w Mysłowicach – bez jedynej osoby w rodzinie, która znała język polski. Mówiły po hiszpańsku, francusku, angielsku i niemiecku – a za używanie tego ostatniego Carmen dostała nawet w twarz, kiedy poszła zdać radio na polecenie władz. Radio marki «Telefunken» – także niemieckie – bardzo podejrzane. Bez dokumentów i w obcym otoczeniu przez rok żyły głównie wyprzedając dobytek, przede wszystkim futra i biżuterię.

Carmen Moreno.
Carmen Moreno.

Carmen w końcu dostała pracę z polecenia sąsiadki. W sklepie w Sosnowcu myła podłogi, nosiła i ustawiała towar. Na sprzedawczynię udało się jej awansować dopiero sporo później, kiedy nauczyła się języka polskiego w stopniu wystarczającym. Tam była nazywana Krysią, bo Carmen było zbyt egzotycznym imieniem.

Z tym większy kłopot był w urzędach. Miała co prawda niemiecki akt urodzenia, lecz urzędnik nie chciał wpisać jej imienia przez „C”. I tak formalnie została Karmen Masłowską, kiedy wyrobiła w końcu dowód osobisty. Ten sposób pisowni powielił się we wszystkich kolejnych dokumentach i zapisach.

Kilka lat pracy w sklepie odsuwało w zapomnienie chwile sławy jako dziecięca gwiazdka estrady. Carmen poznała mężczyznę, wyszła za mąż, urodziła dzieci – córkę i syna. Wszystko wskazywało na to, że będzie wieść spokojne, „zwyczajne” życie.

Jazz wychodzi z katakumb, zew sceny woła Carmen

Już po śmierci Stalina (zmarł 5 marca 1953 roku) jedna z sąsiadek, prywatnie dziewczyna perkusisty zespołu Zygmunta Wicharego, namówiła Carmen, by ta pojechała z nią na próbę. Po 8 latach przerwy od jakichkolwiek występów.

„Tam czas się cofnął. Coś zaśpiewałam, zatańczyłam. Niemal z krzeseł pospadali, po czym oświadczyli, że zostaję ich solistką. Mąż, świadom, że to przyniesie pieniądze, zgodził się od razu. Byle nie pod jego nazwiskiem.” — opowiadała dalej „Karmen”, jak została Carmen Moreno, przyjmując nazwisko panieńskie matki jako pseudonim estradowy.
Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.
Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.

Stalinizm, który jazz zwalczał, skończył się w Polsce dopiero w 1956 roku, lecz ta niemal zakazana dotąd muzyka zaczęła się domagać swego prawa istnienia już wcześniej, od kiedy krwawy sowiecki dyktator zmarł. I tu kolejna ciekawostka – swój pierwszy koncert po powrocie na scenę – już nie jako Carmencita, ale dorosła Carmen – dała z zespołem w Sosnowcu. Był to prawdopodobnie rok 1955 (choć istnieją źródła wskazujące na rok 1954). Tak rozpoczęła się jej „druga” kariera, która trwała przez resztę życia.

Jana Walaska – lekarza sportowego i saksofonistę jazzowego, poznała na „Turnieju Jazzu” w Warszawie. Początkowo nie przypadli sobie do gustu. Prawdopodobnie dlatego, że żadne z nich nie miało lepszej alternatywy, nawiązali współpracę. Po czasie okazało się, ta jest całkiem owocna. Lecz między obojgiem zaczęło rodzić się uczucie. Ponieważ małżeństwo Carmen już jakiś czas nie miało się najlepiej, oboje zostali parą.

„Pyta pan, skąd u mnie jazz, skoro rodzice w ogóle nie śpiewali? Mnie ten jazz sam wlazł do ucha” — kontynuowała w wywiadzie Carmen Moreno, wskazując Ellę Fitzgerald jako swoją największą fascynację.

Niedługo potem rozpoczęła występy z bardzo znanym wówczas zespołem jazzowym Melomani. Kolejny przełom nastąpił 4 lutego 1956 roku, kiedy wystąpiła w Sali Kongresowej z Państwowym Zespołem Jazzowym pod dyrekcją Ryszarda Damrosza z koncertem «Błękitny Jazz». Z tą grupą, w sierpniu tego samego roku, odbyła tournée w Związku Radzieckim, które okazało się wielkim sukcesem. W składzie zespołu był także Jan Walasek.

Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.
Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.

Później koncertowali w innych krajach, m. in. z Big Bandem Jana Walaska. W lipcu 1958 roku wystąpili na I Festiwalu Jazzowym na Népstadionie (Budapeszt), zdobywając I miejsce. Artystów zaczęto zapraszać na występy w NRD, Czechosłowacji, Bułgarii, ponownie ZSRR i Węgrzech. Najdłużej jednak trwały występy w krajach skandynawskich, gdzie spędzili 3,5 roku. Para pobrała się pod koniec 1967 roku w Warszawie. Byli małżeństwem aż do śmierci Walaska 17 marca 2017 roku.

W Norwegii nawiązali znajomości, które przyniosły kontrakt na występy na luksusowych statkach, głównie dla bogatych Amerykanów. Artyści spędzili na morzach całego globu blisko 11 lat.

Stan wojenny i koniec światowych wojaży

Do Polski przyjechali w październiku 1981 roku na urlop. Wprowadzony 13 grudnia stan wojenny uniemożliwił im wyjazd. Tu zostali, jednak niemal zaprzestali występów, ograniczając się do nielicznych, okazjonalnych występów dali przez kilka lat. Tak było aż do roku 1989, kiedy wystąpili w koncercie pod tytułem „Cicha woda” na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Carmen Moreno została przyjęta entuzjastycznie przez publiczność, a fotoreporterzy przyznali jej tytuł „Miss Obiektywu”.

Od tamtej pory Carmen Moreno występowała znów sporadycznie, lecz pojawiała się na scenie jeszcze po ukończeniu 90. roku życia. Także w towarzystwie wnuczki – urodzonej 9 listopada 1974 w Sosnowcu Anny Serafińskiej – uznanej wokalistki jazzowej.

Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.
Carmen Moreno. „Śpiewając jazz”. Teatr Polski w Warszawie. Rok 2010.

Z inicjatywy Zbigniewa Dzięgiela odbył się także duży koncert babci i wnuczki, z udziałem młodych muzyków oraz aktora Macieja Zakościelnego. Z tych wydarzeń, zatytułowanych „Śpiewając jazz”, wydano płytę o tym samym tytule. Występy i płyta zostały bardzo ciepło przyjęte przez publiczność i wysoko ocenione przez specjalistów.

W czasie długiej kariery Carmen Moreno dokonała też (nielicznych niestety) nagrań płytowych. Te obejmują jednak choćby bardzo wartościowe wydawnictwo, dokumentujące współpracę z najbardziej chyba znanym polskim, jazzowym twórcą muzyki filmowej – Jerzym „Dudusiem” Matuszkiewiczem, także związanego kiedyś z Melomanami.

Carmen Moreno odeszła we wtorek, 11 listopada 2025 roku, w setnym roku życia.

„Charyzmatyczna, czarująca, pełna wdzięku i uroku, promieniująca uśmiechem, Carmen Moreno była królową polskiego swingu, żadna inna nasza wokalistka nie swingowała tak jak ona. Żegnaj, Carmen!” – napisał autor «Jazz Forum».

Pamiętajmy o wybitnej postaci sceny, związanej z naszym regionem. A może ktoś z czytelników wie, gdzie w Mysłowicach Masłowscy mieszkali i w którym sklepie w Sosnowcu Carmen vel Krysia szorowała podłogi?

Artykuł, poza ustaleniami własnymi autora, opiera się głównie na następujących źródłach:

Bogumił Kobiela w filmie „Zezowate Szczęście”. 1960. Katowice, Galeria Artystyczna przy placu Grunwaldzkim. Pomnik Bogumiła Kobieli. 23 czerwca 2011.

Może Cię zainteresować:

Bobek z Katowic urodził się 31 maja 1931 roku. Bogumił Kobiela i jego związki z Górnym Śląskiem – większe, niż się spodziewacie

Autor: Robert Lechowski

01/06/2025

Maria koterbska

Może Cię zainteresować:

Setna rocznica urodzin Marii Koterbskiej. Odsłonięcie pomnika i koncert ,,Królowa swingu" w Bielsku-Białej

Autor: Szymon Karpe

09/07/2024

Jan Kiepura

Może Cię zainteresować:

"Bytomiak", czyli Jan Kiepura. Sławny polski tenor w pierwszym powstaniu śląskim. Dezercja czy tajna operacja?

Autor: Tomasz Borówka

24/10/2023

Anna Szostak. 10. Festiwal Muzyki Ukraińskiej w Wasrzawie. 10 września 2024.

Może Cię zainteresować:

Anna Szostak – Osobowość Roku XV odsłony Koryfeuszy Muzyki Polskiej 2025. Dzieło jej życia – «Camerata Silesia» – Zespół Śpiewaków Miasta Katowice – świętuje 35 lat istnienia, a ona sama – urodziny

Autor: Robert Lechowski

10/11/2025