Irek Dudek

Irek Dudek: Na Rawa Blues przyjdą głównie ludzie młodzi, a to daje pewność, że festiwal przetrwa

Nie damy bluesowi umrzeć – przekonuje Irek Dudek, twórca i dyrektor Rawy Blues. Jubileuszowy festiwal już 8 października 2022 w katowickim Spodku. Na widowni z pięć tysięcy fanów.

Irek Dudek łamie zasady?
Dlaczego?

Gwiazdą tegorocznego festiwalu Rawa Blues jest Amerykanka Macy Gray, która mnie się kojarzy głównie z popem, a nie z bluesem.
Myślę, że ta artystka cię zaskoczy, że wszyscy będziemy oczarowani jej podejściem do muzyki i tym, jak „bawi” się dźwiękiem. Do tego ma wspaniałych muzyków.

To nie ulega wątpliwości, ale pamiętam nasze rozmowy sprzed lat i twoje przekonanie, że w festiwalowym programie nie ma miejsca na ucieczki od bluesa. Co zatem się zmieniło?
Propozycja zaproszenia Macy Gray na Rawę Blues wyszła od mojej córki, Agaty Dudek, która jest pianistką klasyczną, absolwentką katowickiej Akademii Muzycznej. Agata słucha różnej alternatywnej muzyki i zwróciła moją uwagę właśnie na tę artystkę. Macy Gray wychowała się na soulu, bluesie i tę bluesową nutę słychać w jej wokalu. Rzeczywiście utwory sprzed kilkunastu lat idą w kierunku popu, ale ostatnie koncerty już takie nie są.

Macy Gray nie będzie więc zdziwiona, że katowicka publiczność przyszła słuchać bluesa?
Pytała, co to za festiwal i uznała, że skora gra na jazzowych imprezach, dlaczego nie miałaby zaśpiewać na bluesowym wieczorze. Muszę patrzeć różnorodnie na bluesa, otwierać się także na inną publiczność. Zresztą robię to nie pierwszy raz. Przed laty obok siebie wystąpili James Blood Ulmer i Vernon Reid, których horyzonty muzyczne roztaczają się bardzo szeroko.

Od debiutu Rawy Blues minęło czterdzieści lat, ale to nie jest kryzys wieku średniego?
W żadnym wypadku, niespodzianek będzie więcej. Już myślę o przyszłorocznym festiwalu i nowym spojrzeniu na bluesa. Rawa Blues musi żyć, ewoluować, ale zdradzę coś więcej, jak podpiszę umowy. Amerykańskie gwiazdy zauważają, że nie ma na świecie festiwalu, na którym bluesa słucha tak wielu młodych ludzi, jak właśnie w Katowicach. Dobrze więc, że mam doradczynię, moją 27-letnią córkę, która lepiej ode mnie rozpoznaje oczekiwania młodszej publiczności i czasem coś podpowie, żeby było ciekawiej.

Rawa Blues wpisuje się jakoś w programy zagranicznych wykonawców? Chcą tu wracać?
Oczywiście, wszyscy chcą wracać. Jak tylko wyjeżdżają, mówią: „Nie zapomnij o nas”. Nie mogę jednak zapraszać ciągle tych samych wykonawców, czasem wolę zaprezentować kogoś mniej znanego, jak pięć lat temu Krisa Barrasa. Niewielu wówczas znany brytyjski gitarzysta teraz gra z muzykiem z ZZ Top. I pojawi się na tegorocznej Rawie Blues. Kiedyś na festiwalu w Niemczech Keb’ Mo’ powiedział, że chciałby zagrać z moją orkiestrą symfoniczną. I wystąpił w Katowicach z symfonikami NOSPR-u. Był oczarowany tym miejscem.

Nie dasz bluesowi umrzeć?
Odpowiedzią jest amerykańska nagroda: „Keeping The Blues Alive”, którą otrzymałem w Memphis właśnie za to, że nie daję bluesowi umrzeć. Ciągle fascynują mnie młodzi wykonawcy, sięgający po bluesa, czasem z dużą domieszką rocka, rock’n’rolla. W Polsce jest obecnie około 50 różnych festiwali bluesowych, ponad 200 osób gra bluesa.

Widzisz ten rozmach w regionie? „Śląski blues” to wciąż jakaś marka, czy raczej skamielina?
Śląski blues dobrze się miał w latach 60., 70, trochę jeszcze w latach 80. Teraz nowych wykonawców jest tu coraz mniej, ale wciąż potrafią nas zaskoczyć autentycznością, jak Marek Makaron Motyka, czy rozbawić, jak zespół Familok.

Długo tłumaczyliśmy sobie, że powodzenie bluesa na Śląsku wzięło się z ciężkiej pracy w kopalniach czy hutach. A więc z sytuacji analogicznej do społeczności Afroamerykanów z południa USA. Ile w tym prawdy?
To tylko piękny mit. Tak naprawdę wszystko zaczęło się w katowickim klubie „Ciapek” przy ulicy Kościuszki, gdzie moi koledzy grali do tańca. Potem pojawiły się kolejne takie miejsca, także w Sosnowcu. Byliśmy młodzi, wychowani na londyńskim rythm and bluesie i z niego czerpaliśmy wzorce. Słuchaliśmy The Rolling Stones, The Animals, Spencera Davisa. Uparcie też śpiewaliśmy po angielsku, co nie dawało nam szans na wydanie płyty. Dalej więc graliśmy po klubach. I tak przylgnęło do nas: śląski blues, choć nie brał się wcale z ciężkiej pracy.

Jednak gdy Janek „Kyks” Skrzek śpiewał smętnie: „Sztajger jest mi trocha wstyd, już na grubie nie fedruja”, śląskie nastroje brzmiały autentycznie.
Jasiu pracował na kopalni, ale na początku był bardziej znany jako młodszy brat Józka Skrzeka, który grał bluesa. Odbicie tamtego Śląska, śląskiej mowy słyszę dziś w repertuarze zespołu Familok. Poziom bluesa w Polsce nie jest zły, ale warto zauważyć, że to jest naturalny ruch amatorski.

Scena boczna Rawy Blues wciąż jest pełna. Gdzie znajdujesz tych wykonawców?
Sami się zgłaszają. Niektórzy próbują dostać się na scenę główną przez kilkanaście lat, ale nie rezygnują. Z bluesem jest jak z winem, trzeba dojrzeć, żeby pokazać się w trasie, więc oni ciągle próbują, szukają czegoś nowego.

Irek Dudek też ciągle czegoś szuka, prawda?
Czasami nawet mocno ryzykuję. Staram się wykorzystywać na Rawie Blues to, co ten festiwal niesie ze sobą najlepszego, a więc dobrze skonstruowany program, dobry dźwięk i światło, żywo reagującą publiczność. W tym roku oprę swój występ na repertuarze Irek Dudek No 1, który wydałem blisko 30 lat temu. Zaproszę do wspólnego grania wspaniałych gości: gitarzystę Maćka Radziejewskiego – znamy się z mojego pierwszego zespołu Apokalipsa. Zaproszę skrzypka Henryka Gembalskiego, flecistę Krzysztofa Popka, a na koniec gitarzystę Apostolisa Anthimosa, z którym grałem w Silesian Blues Band, czyli późniejszym zespole SBB.

Czy Śląsk docenia to, co robisz dla popularyzacji tego regionu?
Na pewno doceniają Katowice, mam duże wsparcie miasta. Na tegoroczną Rawę Blues sprzedaliśmy blisko 5 tysięcy biletów. Przyjdą głównie ludzie młodzi, a to daje pewność, że festiwal przetrwa. Trzeba tylko publiczność ciągle czymś zaskakiwać.

Irek Dudek i Marek Makaron Motyka

Może Cię zainteresować:

Rawa Blues trwa od 1981 roku. 40. edycja już 8 października. Oczywiście w Spodku. Wystąpią m.in. Macy Gray, Chris Cain, Mike Zito

Autor: Katarzyna Pachelska

05/10/2022

Macy Gray

Może Cię zainteresować:

Macy Gray na Rawie Blues?! Kto to wymyślił? - No ja przecież - przyznaje Irek Dudek

Autor: Katarzyna Pachelska

06/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon