Jak niedoszły projektant samolotów nie porzucił marzeń i zbudował pół powojennych Katowic. Wspomnienie o Jurandzie Jareckim

Był ostatnim z wielkich architektów budujących powojenne Katowice w epoce Jerzego Ziętka. Był światowcem, marzycielem, czarującym gościem z całym worem anegdot. I dziś tylko żal, że już tylko "był". Jurand Jarecki. Dziś, 20 marca 2024 r., o godz. 11 na Cmentarzu Komunalnym przy al. Murckowskiej w Katowicach odbędzie się jego pogrzeb. Uroczystość będzie miała świecki charakter.

Jurand Jarecki i makieta Skarbka

Gdy zbierałem się do pisania o niezapomnianym Jurandzie, zastanawiałem się nad tym, od którego wspomnienia o nim zacząć. Może od tego sprzed ledwie paru lat, gdy graliśmy w Katowicach mój "Archikosmos": zaprosiłem go na premierę do zaprojektowanego przez niego kina Kosmos (tak, tego po szkaradnej przebudowie). Jurand miał już wtedy blisko 90 lat, nie wiedziałem, czy da radę. Przyjechał, a po filmie mówi mi na ucho: "Ci wszyscy młodzi ludzie chyba mnie z kimś mylą. Co chwilę ktoś podchodzi i chce sobie zrobić ze mną zdjęcie". Oczywiście, nikt się nie mylił, a sam Pan Architekt, z uśmiechem od ucha do ucha, rozdawał anegdoty na prawo i lewo.

"Panie Jurandzie, to prawda, że ze Skarbka chcieli ściągnąć te słynne łuski?". "No wie pani, chcieli, a może nie wiedzieli, co z tym dalej robić. Prezes Społem nazywa się Słaby (serio), ale ja go poprosiłem, żeby w tej sprawie był Mocny". Śmiech.

Kiedyś kończymy wywiad u niego w domu. Gadamy jeszcze chwilę, żartuje, że mój syn może też zostanie architektem, bo też... kręcą go samoloty. Jarecki za młodu marzył o projektowaniu samolotów, czego zresztą nietrudno było się domyślić: w jego pracowni modele były wszędzie. On wyciąga jakąś kartkę, szybko szkicuje coś na kształt jakiegoś Vickersa Wellingtona, dodaje dedykację i mówi: "Niech pan dopilnuje, żeby syn nie porzucił marzeń". Jurand nigdy nie tracił swojego uroku, nawet gdy robiło się jakoś tak filozoficznie poważnie. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

"Jedna pała - wylatujesz!"

Chyba najzabawniejsza historia, jaką mi opowiadał dotyczyła jego przenosin na studia z Wrocławia do Krakowa. Ubłagał o to ojca. "Ojciec, świetny brydżysta i towarzyski człowiek znał wielu ludzi. Pewnego dnia oświadczył, że w Krakowie wszystko załatwił z rektorem".

Melduję się w dziekanacie, mówię głośno i wyraźnie, jak się nazywam (Jurand celebrował każdą sylabę swojego nazwiska). Tak podkreślałem, że jestem Jurand Jarecki, że zjawił się dziekan. I pyta mnie: "No, ale o co wam chodzi, Jarecki?". Więc mówię, że ojciec przekazał mi, że świetnie gra pan w brydża". Tłumaczę, że zabrałem indeks z Wrocławia i dziękuję za szansę w Krakowie.

Dziekan (zdziwiony) na to: „Słuchaj, no! Po pierwsze: nie znam żadnego Jareckiego. Po drugie: nie znoszę grać w karty!”.

"Wyglądałem chyba, jakbym miał zaraz zemdleć, bo profesor westchnął i rzucił kategorycznie: „Przyjmuję cię do nas na trzy miesiące. Ale wystarczy, Jarecki, że dostaniesz jedną pałę, obojętnie z jakiego przedmiotu, wracasz do domu”. Tak się przyłożyłem wtedy, a musiałem u niego projektować mosty, że po tych trzech miesiącach powiedział mi: „Zostajesz u nas, brydżysto”.

"Młody myślał, że Francję zaprojektuje w Katowicach"

Jurand urodził się 4 października 1931 roku. W Krakowie, choć to tylko wpis w metryce (i krakowska porodówka), bowiem wychowywał się w Zakopanem. Na Śląsku wylądował przez ojca, tego towarzyskiego brydżystę, który dostał pracę w pogotowiu i mieszkanie w Katowicach. Lądowanie nie było łatwe: "Czułem się, jakbym trafił do innego kraju - zupełnie nic nie rozumiałem z tego, co po śląsku mówili do mnie moi szkolni koledzy. Katowice były też szare, brudne i ponure" - mówił.

Już wiecie, że miał projektować samoloty. Architektem został dzięki wielkim zdjęciom makiet nowych Katowic, które ujrzał przechodząc z rodzicami przez coś, co wtedy było Rynkiem. Talent? Niepodważalny: młody Jarecki wylądował nawet na stypendium we Francji. Tam terminował u słynnego Georgesa Candilisa. We Francji poznał jeszcze słynniejszego Le Corbusiera. Dzięki takim inspiracjom, wrócił na Śląsk pełen pomysłów. Wiele z nich rozbiło się niestety o ścianę PRL-owskiej siermięgi. Weźmy osiedle Paderewskiego w Katowicach.

"Chciałem zróżnicować wysokość bloków, żeby cała ta przestrzeń była ciekawsza. Stworzyć osobne trakty dla pieszych, rowerzystów i samochodów, ale na aż tak śmiałe koncepcje nie było wtedy warunków. Miało być dużo mieszkań, do tego szybko i tanio" - opowiadał.
Młody Jurand Jarecki we Francji.
Młody Jurand Jarecki we Francji.

Zenit, w swoich czasach najnowocześniejszy dom towarowy w Polsce, zaprojektował razem z Mieczysławem Królem. Za granicą Jarecki podpatrzył między innymi samoobsługową organizację sklepu, kurtyny powietrzne, które zapobiegały wyziębianiu się wnętrza przy często otwieranych drzwiach oraz tafle hartowanego szkła zamiast drzwi tradycyjnych. A potem było jak zawsze. Marzenia rozbiły się o rzeczywistość.

"Jeździliśmy po całej Polsce w poszukiwaniu huty, która coś takiego wyprodukuje. Gdy w końcu ją znaleźliśmy, okazało się, że tafle są cieńsze od tych stosowanych na Zachodzie. I po otwarciu Zenitu, napierający tłum rozbił jedną z szyb. Jedna z gazet napisała potem o mnie, że młody architekt przyjechał z Francji i myśli, że Francję zaprojektuje w Katowicach"- wspominał Jarecki.

Choć po Katowicach krążyło nawet powiedzenie: "Jeśli miłe tobie życie, nie chodź nigdy przy Zenicie", dom handlowy wybudowany przy Rynku okazał się ogólnopolską sensacją. Nazwę Zenit wyłoniono w konkursie, ale Jarecki żartował z teściową (o imieniu Zenobia), że to dla niej. "Moja teściowa prowadziła kiosk Ruchu. Czasem żartowałem sobie, że szykuję dla niej nowe miejsce do handlowania w najlepszej części Katowic. „Zenit? Czyli dla Zeni. To dla mamusi”.

W zniszczonych wojną miastach potrzebowaliśmy zupełnie nowego budowania. I w tym sensie koncepcje Corbusiera okazały się niezwykle trafne i praktyczne. Zenit był jednym z pierwszych w Polsce zwiastunów powojennego modernizmu, który rozwijał się w Europie - podkreślał Jurand.

Najlepszy narciarz wśród architektów

Jeszcze lepsza historia towarzyszyła Skarbkowi, drugiemu dziełu Jareckiego. We Francji architekt wypatrzył słynne aluminiowe łuski do ozdobienia elewacji gmachu. Jak je sprowadzić na Śląsk? Dyrektorka Społem znała kogoś w partii, ten ktoś znał kogoś, kto dobił targu: metalowe panele w zamian za... węgiel. Tak, przez długie dekady to była nasza jedyna waluta. Francuzi byli na tyle zadowoleni z transakcji, że do blach dołożyli wykładziny i nagłośnienie do Skarbka. Warto pamiętać o tych abstrakcyjnie brzmiących dziś okolicznościach, gdy oceniamy dorobek architektury powojennych Katowic. Przy innej okazji Jarecki mówił mi, jak budowę Haperowca czy kina Kosmos próbowali blokować działacze z Warszawy.

"Dostaliśmy zastrzeżenie, że mamy przerwać prace przy kinie. Poszliśmy z tym do Jerzego Ziętka. On na to, ze spokojem: 'Robić dalej'. No to robiliśmy" - wspominał Jarecki.

W Katowicach zrealizował co najmniej kilkanaście znaczących projektów, oprócz wymienionych wcześniej (Zenit, Skarbek, os. Paderewskiego, Dom Książki, bibliotekę AWF, Haperowiec czy kino Kosmos), także bloki mieszkalne przy Korfantego, Uniwersyteckiej czy Mikołowskiej, pawilony wzdłuż ul. Chorzowskiej czy wieńczący jego wielką karierę gmach Biblioteki Śląskiej. Można przy tym żałować, że wiele jego niezwykłych koncepcji nigdy nie doczekało się wdrożenia: Muzeum Walki i Zwycięstwa vis a vis dzisiejszego NOSPR-u, Dom Usług przy dworcu czy futurystyczne wieże przy ul. Mickiewicza.

Jarecki zawsze miał jeszcze jedną pasję: oprócz architektury i samolotów. To narciarstwo. Przez większość zawodowej kariery był mistrzem w branży we wszystkich dyscyplinach związanych z nartami: alpejskich, skokach (!), a nawet w nartach wodnych. To zakopiańskie dziedzictwo Juranda. Warto pamiętać, że projektował on również skocznie narciarskie: w Bystrej, Zakopanem, Szczyrku czy Karpaczu.

Jurand Jarecki, skoczek narciarski.
Jurand Jarecki, skoczek narciarski.

Choć z uznaniem nazywano go "śląskim Le Corbusierem", jego architektura nigdy nie została w Katowicach w pełni doceniona. Mniej więcej od lat 90. nawoływano z różnych stron do wyburzenia Zenitu i Skarbka, jako bezwartościowych reliktów PRL. Trochę się ostatnio zmieniło, ale wciąż nie na tyle, by Katowice traktowały nie tylko Jareckiego, ale innych wielkich architektów tamtej ery (Henryka Buszkę, Aleksandra Frantę, Jerzego Gottfrieda) jak ważne, nawet bardzo ważne postacie w swojej krótkiej przecież historii. Trudno

Dzięki Jurandzie, wspaniale było Cię znać.

Katowice Juranda Jareckiego

Może Cię zainteresować:

Najlepsze zdjęcia Katowic lat 60 i 70. Juranda Jareckiego. Mistrz architektury nie tylko projektował, ale i miał oko do fotografii

Autor: Katarzyna Pachelska

01/04/2023

Jurand Jarecki nie zyje

Może Cię zainteresować:

Jurand Jarecki nie żyje. Wielki śląski architekt zmarł we śnie w wieku 92 lat. Miał piękne i twórcze życie

Autor: Katarzyna Pachelska

14/03/2024

Skarbek katowice jurand jarecki 26

Może Cię zainteresować:

Katowicki Skarbek. Dom handlowy z łuskami na elewacji i schodami ruchomymi. Zobaczcie archiwalne zdjęcia

Autor: Katarzyna Pachelska

04/10/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon