Jarosław Gwizdak: Najważniejszy jest spokój społeczny. Nie można tracić z pola widzenia wyborców PiS

Warto podkreślić zaangażowanie młodego pokolenia, mam tutaj na myśli osoby, dla których były to pierwsze lub drugie wybory parlamentarne. Początki ich dorosłości to rządy Prawa i Sprawiedliwości, więc doskonale zdawali sobie sprawę, że trzeba dać temu odpór. Instagramerzy przekonywali, żeby głosować w wyborach. Raper Mata zorganizował nawet konkurs profrekwencyjny. To też przełożyło się w pewnym stopniu na frekwencję - mówi Jarosław Gwizdak.

FB: Jarosław Gwizdak
Jaroslaw gwizdak

Patryk Osadnik: Ponad 70 proc. frekwencji w wyborach do Sejmu i Senatu RP. To nie śniło się prawdopodobnie ani filozofom, ani politologom czy socjologom.
Jarosław Gwizdak: Nie powiem pewnie nic nowego, ale faktycznie te wybory wygrała frekwencja i obywatele. Serce rosło, kiedy pojawiały się zdjęcia ludzi, którzy godzinami stali w kolejkach, żeby oddać swoje głosy. Symboliczna scena we Wrocławiu, kiedy dowożono im pizzę – coś pięknego! Wybory określa się jako święto demokracji i my naprawdę świętowaliśmy. Długo zapamiętamy tę datę – 15 października 2023 roku. Przede wszystkim w końcu można powiedzieć, że ten wynik jest legitymizowany przez większość społeczeństwa.

Wszyscy widzieliśmy zdjęcia kolejek do lokali wyborczych. Ludzie jeszcze grubo po północy czekali, żeby zagłosować we Wrocławiu czy Krakowie. To nie jest najlepsze świadectwo dla demokracji?
Jak najbardziej, ale kolejki ustawiały się również u nas. Nie przeszkodziła nawet ta śląska, odmieniana przez wszystkie przypadki, dupowatość. O godz. 17.00 frekwencja w Katowicach była fenomenalna. Znajomy kilka razy podchodził do lokalu wyborczego, ale w końcu musiał stanąć w kolejce, bo ona ciągle była długa. Odstał swoje i zagłosował.

Co zdecydowało, że ludzie tak tłumnie poszli zagłosować?
Wydaje mi się, że bycie obywatelem w końcu zaczęło być trochę sexy. Zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z tego, co możemy zyskać, a co stracić, kiedy bierzemy lub nie bierzemy udziału w wyborach. Poza tym w ludziach przez ostatnie lata narastało zdenerwowanie, choć można by było to określić mocniej… Faktycznie na wybory poszły kobiety i to jest niesamowite, bo przyjęło się, że polityka to męska sprawa, ale nic bardziej mylnego. Warto też podkreślić zaangażowanie młodego pokolenia, mam tutaj na myśli osoby, dla których były to pierwsze lub drugie wybory parlamentarne. Początki ich dorosłości to rządy Prawa i Sprawiedliwości, więc doskonale zdawali sobie sprawę, że trzeba dać temu odpór. Instagramerzy przekonywali, żeby głosować w wyborach. Raper Mata zorganizował nawet konkurs profrekwencyjny. To też przełożyło się w pewnym stopniu na frekwencję.

Młodzi ludzie być może pierwszy raz mieli okazję stać w tak długich kolejkach.
Wybory to usługa, jaką państwo oferuje swoim obywatelom. Na głosowanie przyjechałem z Czech, gdzie pracowałem nad pewnym projektem z ludźmi z wielu krajów tej części Europy. Pewna Słowaczka powiedziała mi, że jej syn pierwszy raz brał udział w ubiegłorocznych wyborach samorządowych i był w szoku, że w lokalu wyborczym używa się długopisu oraz kartki. To trzeba wziąć pod uwagę. Marzę o tym, aby kolejne wybory parlamentarne obywały się już częściowo w formie cyfrowej. To także pozwoli nam szybciej policzyć głosy i uzyskać wyniki. Niemniej jednak, dla młodych ludzi była to przygoda – stać w kolejce, zrobić sobie zdjęcie przy urnie.

Na takim zaangażowaniu młodych można budować w końcu społeczeństwo obywatelskie?
Bardzo bym tego chciał. Jeżeli uderzamy w wysokie tony, jeśli miałbym coś po sobie zostawić, to właśnie to, że ktoś będzie chciał iść na wybory i będzie zainteresowany tym, co dzieje się w jego najbliższej okolicy oraz kraju. Łaska młodych na pstrym koniu jeździ. Być może pojawi się coś bardziej atrakcyjnego od wyborów, ale marzę o tym, aby ta tendencja była stała, żeby młodzi wzięli odpowiedzialność i pokazywali, że zależy im na Polsce. Musimy też przestać mówić, że młody polityk to ten, który ma dopiero 40 lat. Młodzi muszą mieć większą reprezentację w polityce.

Mimo wszystko wygrywa PiS.
To jest elektorat, który zawsze pozostaje zmobilizowany. Niestety nadal widać polaryzację społeczną, bo na przeciwnych biegunach są województwa podkarpackie czy świętokrzyskie, a także pomorskie czy wielkopolskie. Tłumaczymy to w książce „Umówmy się na Polskę”. Będzie trzeba sporo czasu i wielu zmian, aby to jakoś naprawić. Jeśli coś zmobilizowało wyborców PiS, to referendum. Na szczęście okazało się, że ludzie nie chcieli brać w tym udziału i wszystko obróciło się przeciwko pomysłodawcom.

Co trzeba zmienić, żeby odwrócić autorytarny kurs, który przyjęło PiS?
Po pierwsze, trzeba zmienić wizerunek Polski w Unii Europejskiej. Jesteśmy członkami wspólnoty i znów musimy w niej odgrywać znaczącą rolę. Po drugie, trzeba ustalić faktyczny stan gospodarki i zacząć te sprawy uporządkowywać. Po trzecie, zająć się naprawą wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim usunięciem z niego największego szkodnika – Zbigniewa Ziobry. Najważniejszy jest jednak spokój społeczny. Nie można tracić z pola widzenia wyborców PiS. To nie może być odwet. Możemy się różnić, ale w Polsce potrzebna jest wspólnota.

Jarosław Gwizdak - prawnik, działacz społeczny, były prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, członek zarządu Instytutu Prawa i Społeczeństwa.

_______________________________________

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAG-a, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Nowe hasło wyborcze Polska 2050

Może Cię zainteresować:

Skąd się wzięlo 13 procent Trzeciej Drogi? Gramatyka: "Jesteśmy najbardziej merytoryczną formacją w Polsce"

Autor: Marcin Zasada

16/10/2023

Jakub chelstowski

Może Cię zainteresować:

Jakub Chełstowski: Skala słabości PiS, odpływu elektoratu, jest bardzo duża. Partia nie wyciągnęła żadnych wniosków z tego, co się dzieje w kraju

Autor: Katarzyna Pachelska

15/10/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon