Marcin Nowak
Ratusz opawa

Marcin Nowak: Najpiękniejsze górnośląskie miasteczko nie leży w Polsce. To czeska Opawa, "Biała Perła" Śląska

Często zadaje mi się to niewygodne pytanie. Jakie miasto na Górnym Śląsku jest najładniejsze, najpiękniejsze itd.? Trudne pytanie, ale jeśli miałbym dać tylko jedną odpowiedź, a miasteczko miałoby być z gatunku tych pocztówkowych, to odpowiadam: Opawa, czeska Opava. Jak mi nie wierzycie, to spójrzcie i przeczytajcie.

Odpowiedź jest trudna, bo piękno to pojęcie względne, ale w urbanistyce jest pewien ogólnie przyjęty wzorzec ładnego miasta: Musi mieć rynek a najlepiej ryneczek, dobrze jak otoczony secesyjnymi, zadbanymi kamieniczkami. Plac główny bez przesadnej liczby aut, ukwiecony, z tętniącymi życiem kawiarniami. Ulice muszą być czyste, chodniki zadbane, wokół starego miasta mile widziane pasy zieleni, w miasteczku kilka perełek architektury, atrakcji turystycznych, dobry dojazd i komunikacja publiczna. No i co tu odpowiedzieć? Pszczyna pasuje, Tarnowskie Góry i owszem, też, Cieszyn z pewnością (Śląsk Cieszyński). Opole to stolica, więc wypada poza klasyfikację… Albo niekoniecznie. Bo wśród odpowiedzi na tak zadane pytanie mam często inną stolicę Górnego Śląska. Aczkolwiek nie znajduje się ona w Polsce.

Jedno z najładniejszych miast w tej części Europy. To Opawa

Do czeskiej Opavy jeździ się dość wygodnie, nie trzeba nawet płacić za winietę, by skorzystać z czeskiej dalnicy, będącej obwodnicą Ostrawy. Z drugiej strony trudno płacić za coś, co jest pofałdowane równie mocno jak odcinek A1 przed Pyrzowicami. Odbijamy przy Porubie i za chwilkę dosłownie dojeżdżamy do jednego z najładniejszych miast tej części Europy.

Jesteśmy w miejscowości, która może bić się nawet o miano stolicy Górnego Śląska. Opawa jest bardzo ważnym ośrodkiem historycznym i kulturalnym tego regionu. Bez przerwy, ciągle, mimo swojego prowincjonalnego położenia w cieniu aglomeracji Ostrawy. Zwana też pieszczotliwie „Białą Perłą” Śląska. Z dużą liczbą “śląskich” instytucji.

Mamy tu przecież:

  • Teatr Śląski,
  • Uniwersytet Śląski,
  • Muzeum Ziemi Śląskiej – jedyne takie na całym Śląsku.
Muzeum Śląskie, Opawa

Spacerując po Opawie będziemy usatysfakcjonowani prawie każdym zakamarkiem, placem, deptakiem. Ulice są schludne, elewacje secesyjnych i modernistycznych kamienic odnowione, place - słoneczne. Zwłaszcza Rynek Dolny (Dolni Namesti), bogaty w restauracje i kawiarnie z dominującą przy nim elewacją barokowego Kościoła św. Wojciecha. Od niedawna jest na nim też rzeźba przypominająca mrówkojada. Przy Horny Namesti rządzą po równo budynek ratusza i teatru. Nieco dalej stoi zaskakująca elewacja prawie 100-letniego Domu Handlowego Breda, długi czas największego w Czechosłowacji. Jego ciekawa historia pokazana została w tym filmie.

Polecam na kawę i drobne przekąski kuchni śląsko-morawskiej (również kwaśnicę) restaurację Bily Konicek przy Dolni Namesti. Niedrogi parking piętrowy z wyjściem prosto na Stare Miasto znajduje się całkiem blisko tych miejsc.

Z pewnością życia miastu dodaje fakt występowania dużej liczby studentów. Uniwersytet, ale też prestiżowy Instytut Twórczej Fotografii, wciskają w kawiarniane ogródki, parkowe ławki, wieczorne knajpki i galerie specyficznego ducha miasta twórczego, oryginalnego, kreatywnego. To też doskonały dowód na to jak kapitał ludzki “ciągnie” miejscowość za uszy. W przypadku Opawy wręcz ponad swoje możliwości. Bo umówmy się - to nie jest duże miasto nawet jak na warunki czeskie.

A jak z turystyką? Do miasta można przybyć na jeden dzień. W samym Muzeum Śląskim spędzić jedną trzecią. Ale można też pomyśleć o weekendzie i zobaczyć coś w bardzo bliskiej okolicy.

Czeska Opawa to wzór pocztówkowego miasteczka, z zadbanym Rynkiem, zielonymi pasami w mieście, uroczymi kamienicami.

Do Opawy i w okolice na weekend

W okolicach Opawy, na terenie dawnego księstwa Opawskiego, nota bene rządzonego przez piastowskiego Bolesława, znajdują się trzy pałace, które z samymi Piastami być może niewiele mają wspólnego, ale dla nas są bardzo interesujące. Hradec nad Moravicí wydaje się tym najciekawszym. Piękna, słoneczna pogoda wciąż mi towarzyszy, to ważne, bo bardzo chcę zobaczyć założenie parkowo-pałacowe w jesiennych barwach, bo koniec października. Udało nam się to w stu procentach. Ale jeśli czytacie to wiosną to… owszem, owszem… w tym momencie z uwagi na kwitnienie kwiatów parki Opawy i pałace wokół niej tez pięknie się prezentują.

Hradec nad Moravicí

W niewielkim mieście, które Google Maps tłumaczy dość abstrakcyjnie jako Grodziec Golęszycki, którego historia sięga zamierzchłej przeszłości, znajduje się pałac, a właściwie dwa pałace, które mogą pochwalić się znakomitymi gośćmi, którym zdarzało się przebywać w ich murach. Najpierw istniał tu gród, potem stanął gotycki zamek, potem przekształcony w renesansowy. Dziś widzimy przypominający baśniową budowlę Czerwony Pałac, elegancki Biały Pałac oraz Białą Wieżę. Z tarasów widokowych rozciąga się piękny widok na dolinę rzeki Moravice. Przechadzając się po pięknym angielskim parku można od razu zgadnąć, kto tu bywał. Popiersie Beethovena, czy też muzyka słynnej miniatury „Dla Elizy” dobiegająca z ustawionego w pobliżu wieży głośnika mówi nam wszystko. Ostatni właściciele majątku, czyli ród Lichnowskich, zadbał, by miejsce to stało się centrum kultury muzycznej. Trochę bawi mnie legenda o tym, że słynny kompozytor zrobił tu kiedyś awanturę. Jej scenariusz opowiadany jest na kilka sposobów, ale każdy podobno spowodował wydalenie gwiazdy w atmosferze skandalu. Oprócz niemieckiego kompozytora bywał tu także między innymi Franciszek Liszt. Ten podobno spokojniejszy. Choć kto tam wie. Takie miejsce po prostu inspiruje do tworzenia dzieł ponadczasowych.

Stąd mamy około 1,5 godziny do Bytomia, sami więc przyznacie, że bardzo blisko. W drodze powrotnej zahaczam o pałac Kravare.

Pałac Kravare

Historia tego miejsca jest naprawdę ciekawa, bo okazuje się, że przez pewien czas należał on do najbardziej znanego polskiego alchemika i lekarza Michała Sędziwoja. Kolejni właściciele, Eichendorffowie, z którego to rodu wywodzi się popularny romantyczny poeta Joseph von Eichendorff, z powodu posiadanych długów byli zmuszeni sprzedać zamek Schaffgotschom, którzy jednak nie byli ostatnimi prywatnymi właścicielami majątku. W latach 20. XX wieku działała tu szkoła. Wskutek pożaru obiekt bardzo mocno ucierpiał (zachowała się właściwie jedynie barokowa kaplica), co zostało przypieczętowane jeszcze bombardowaniem, jakie odbyło się wiosną 945 roku. Dziś mieszczą się tu muzeum oraz centrum informacji, a rozległy park (także pola golfowe) można zwiedzać do woli. Co robią zresztą okoliczni mieszkańcy, spacerując tu z całymi rodzinami. Spacerując między trawnikami z dołeczkami i chorągiewkami z dumnie powiewającym napisem Silesia Golf Resort. Jakoś tak swojsko się człowiek czuje.

Pole golfowe niedaleko pałacu Kravare
Czeski Cieszyn

Może Cię zainteresować:

Tak wygląda śląskie miasto zrodzone wskutek... ignorancji polityków. Pozdrowienia z Czeskiego Cieszyna

Autor: Redakcja

09/06/2024

Kravare

Może Cię zainteresować:

Marcin Nowak: Autostradą Bursztynową na weekend? Tak, ale w drugą stronę. Bo czeski Śląsk jest piękny

Autor: Marcin Nowak

08/06/2024

Pałac w Żmigrodzie

Może Cię zainteresować:

Drogie dzieci, za wzgórzami i lasami, gdzieś na nieodkrytym śląskim pograniczu leży smoczy gród

Autor: Marcin Nowak

27/08/2023