Czy Park Śląski naprawdę powstał na zdegradowanym terenie? Najstarsze znane zdjęcia terenu WPKiW z 1937 roku mówią coś innego.
Biedaszyby „Na Agnieszce”
W latach 30. XX wieku, na pograniczu katowickiego Dębu i Józefowca, funkcjonowało jedno z największych pól biedaszybów w regionie – „Na Agnieszce”, nazwane od pobliskiego szybu „Agnieszka” kopalni „Prezydent”. Pracowało tam kilka tysięcy ludzi, często w rodzinnych brygadach, wydobywając węgiel z płytkich pokładów. Teren tętnił życiem, choć był symbolem górniczej nędzy i desperacji epoki kryzysu. To była nieformalna kopalnia, ale zorganizowana z niemal przemysłową precyzją.
Sława józefowskich bieda-szybów sięgała daleko. Pokłady nie były tu głębokie, możliwości transportowe - we wszystkich kierunkach, a do gładkiej szosy zaledwie kilkaset metrów. Ściągali tu nie tylko bezrobotni z Wełnowca i jego dzielnic, z sąsiedniego Dębu, Załęża, Bytkowa, Michałkowic, Siemianowic, Chorzowa i Bogucic, ale także ludzie z „Czerwonego Zagłębia” i z dalsza, od Sławkowa, Olkusza, Zawiercia, a nawet z okolic Częstochowy, Radomska i Piotrkowa - pisał Stanisław Ziemba w wydanej w 1954 roku książce „Od Katowic do Stalinogrodu”.
W 1937 roku pole to odwiedził Max Steckel – wybitny fotograf przemysłowy, znany z dokumentowania śląskiego robotniczego świata. Wykonał serię zdjęć przedstawiających biedaszyby, ludzi przy pracy, prymitywne konstrukcje i zabudowania wokół szybu „Agnieszka”. Ale nie wszystkie ujęcia skierowane były w stronę kopalni. Kilka z nich powstało z obiektywem stopniowo zwracanym coraz bardziej ku zachodowi – w stronę, gdzie kilkanaście lat później miał powstać Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku.
Co sfotografował Max Steckel
I właśnie te fotografie okazują się obecnie bezcennym źródłem. W tle scen górniczych widzimy nie zdegradowany krajobraz, lecz rolnicze, użytkowane tereny. Jak dzisiejsze Wzgórze Planetarium – z łagodnie wznoszącym się stokiem, pokrytym polami (a jeżeli z hałdą na grzbiecie, to samotną i niewielką). Jak teren Śląskiego Ogrodu Zoologicznego – wówczas użytkowany rolniczo, z wyraźną szachownicą pól uprawnych i do tego mogący się pochwalić dorodnym drzewostanem. A być może i istniejąca już wtedy Dolina Szwajcarska (która stać się mała zalążkiem przyszłego WPKiW) – położona w większości na przeciwstoku, lecz rozpoznawalna dzięki koronom swoich wysokich drzew.
Na zdjęciach Steckla widać granice upraw, łany zbóż i nawet fakturę zaoranej ziemi, brak jest natomiast postindustrialnego spustoszenia, chaosu i degradacji. Jeśli pojawiają się hałdy, są nieliczne i wręcz punktowe. To nie mityczny „krajobraz księżycowy”, lecz krajobraz rolniczy, zagospodarowany, żywy.
Biedaszyby... których już nie było
W latach 50., gdy ruszała budowa WPKiW, biedaszyby „Na Agnieszce” należały już do historii. Jak potwierdzają źródła z epoki, teren po nich był w tym czasie zrekultywowany i częściowo uprawiany. By nie być gołosłownym, ponownie oddajmy głos Stanisławowi Ziembie:
Po bieda-szybach „na Agnieszce” pozostało niewiele śladów. Pole obniżyło się, wystąpiły dwa zapadliskowe stawki, część stanowią uprawne pola, a część została obsadzona krzewami i drzewami. Całość dawnej bieda-szybowej kopalni, przylegająca do wylotu ulicy M. Buczka (dzisiejsza Bytkowska - przyp. T.B), w stalinogrodzkiej dzielnicy Wełnowiec, wchodzi dziś w skład dużego, wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, jaki wyrasta na obszarze między Stalinogrodem, Siemianowicami i Chorzowem.
Słowa długoletniego redaktora naczelnego Dziennika Zachodniego znajdują potwierdzenie w innej śląskiej gazecie, Trybunie Robotniczej z 24-25 listopada 1951 roku:
Biedaszyby porosły trawą, część terenu zajmuje pole uprawne, a cały obszar dawnej górniczej nędzy wejdzie w najbliższej przyszłości w rejon Parku Kultury i Wypoczynku, który – dla wygody, rozrywki i wypoczynku ludzi pracy – powstaje między Katowicami a Chorzowem.
Tymczasem utrzymująca się po dziś dzień narracja (która wyrosła na podłożu PRL-owskiego oficjalnego przekazu), głosi, że Park Śląski powstał na w 75% zdegradowanym terenie, pokrytym hałdami, zapadliskami i biedaszybami. Ten głęboko zakorzeniony mit od dawna domaga się weryfikacji. I właśnie fotografie Maxa Steckla z 1937 roku stanowią kolejny niezbity dowód na to, że Park Śląski powstał w przeważającej części na terenach rolniczych, nie zaś zdegradowanych przemysłową eksploatacją.
A teraz zajrzyjcie do naszej galerii zdjęć, w których opisach znajdują się bardziej szczegółowe informacje na temat tego, co przedstawiają te niezwykłe fotografie legendarnego Maxa Steckla. Każde z nich to nie tylko obraz pracy bezrobotnych w biedaszybach, ale też krajobrazu w tle, który pamięta więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

Może Cię zainteresować: