Pardon: Wojciech Modest Amaro (z domu Basiura) to chyba najsłynniejszy kucharz Rzeczpospolitej. Nie tylko z tych o zagłębiowskich korzeniach, najsłynniejszy w ogóle – z gwiazdkami Michelin, renomą i telewizyjną sławą. Amaro, jak wszyscy z branży gastronomicznej w kraju, został zapewne zdemolowany przez covid, lockdowny i kryzys: zamknął dwie restauracje. Jak właśnie dowiedzieliśmy się z wywiadu w portalu Gazeta.pl, kucharz przewartościował w tym czasie nie tylko swój plan biznesowy, ale i całe życie.
Kilka cytatów:
„Skoro ja żyję z Panem Bogiem i skoro On dopuścił w moim życiu taką sytuację, to znaczy, że tak ma być. Że On taki plan dla nas przygotował i ja muszę go zaakceptować”
„Już nie praca jest dla nas najważniejszym bożkiem, ale Pan Bóg”
„Nawróciłem się, a wiara pozwala mi lepiej rozumieć sens mojego życia i dostrzec innych ludzi”
"Wiem, kto mnie uzdrowił"
Wywiad jest szalenie mistyczny i uduchowiony. Amaro przyznaje, że po zachłyśnięciu się kapitalizmem, teraz „żyje stylem Maryi”: „Wie pani, jaka była Maryja?” - pyta dziennikarki. - „Charakteryzowała ją cichość, skromność, pokora i to, że rozważała wszystko w swoim sercu. Rozważała, czyli modliła się w danej intencji. To jest ten styl. Głosząc świadectwa, nie mówię, że jak kiedyś ugotowałem obiad, to 300 osób spadło z krzeseł. Zawsze wskazuję na Jezusa, od którego dostałem wszystkie talenty”.
Panu Wojciechowi sufluje w wywiadzie jego małżonka, Agnieszka Amaro:
„My w przydomowej kaplicy jesteśmy codziennie. Modlimy się, kiedy mamy tylko możliwość. Czasami przychodzę do niej także w nocy, żeby się wyciszyć i spotkać z Panem Bogiem. Ale u nas nie ma żadnych nakazów, jest raczej wskazywanie drogi”.
Pani Amaro opowiada też historię uzdrowienia, jakiego doznała w Częstochowie. Cierpiała bowiem na nowotwór jelit.
„Była modlitwa o uzdrowienie. Ksiądz powiedział: "A teraz Pan Jezus uzdrawia kobietę z nowotworu jelit". W tym momencie ja upadłam na ziemię, poczułam ogromny ból w brzuchu i już wiedziałam, że jestem uzdrawiana” - opowiada Agnieszka Amaro.
To nie koniec, bowiem następnego dnia jej mąż przesłuchiwał nagranie z mszy i madame Amaro… znów runęła na ziemię. „Okazało się, że to był dokładnie ten sam moment ze mszy, kiedy kapłan wypowiada słowa o uzdrowieniu kobiety z nowotworu jelit. Nie da się nie dostrzec w tym Boga i jego uzdrawiającej mocy” – twierdzi kobieta. Pytana o rolę lekarzy w odzyskaniu zdrowia, mówi: „Wolałabym szczegółowo nie opowiadać o mojej chorobie. Ale miałam stosowne badania i wszystko jest w porządku. Ja wiem, kto mnie uzdrowił, a czego nie zrobiła medycyna”.
"Raczej nie będzie tanio"
A co dalej z tym kapitalizmem? Państwo Amaro mają teraz farmę pod Warszawą. I na niej zamierzają przyjmować gości na ekskluzywnych kolacjach. Wieczór dla 12 osób. „Chodzi o 12 gości, którzy będą chcieli spróbować mojej kuchni w formule farm dining, czyli w oparciu o produkty z naszej farmy. Sama kolacja będzie doświadczeniem z kilkoma wątkami, które muszą pozostać tajemnicą”.
„Ile trzeba będzie zapłacić za udział w takiej kolacji?” - pyta dziennikarka.
Wojciech Modest Amaro: Jeszcze pracujemy nad cennikiem, ale raczej nie będzie tanio.
Agnieszka Amaro: Bo na pewno będzie to unikalne doświadczenie.
Jak widać, pan Wojciech Modest przede wszystkim pozostał biznesmenem. Po drugie - uspokajamy - składka zdrowotna jest w Polsce obowiązkowa.
Może Cię zainteresować:
Jacek Cygan: Nie czuję się sosnowieckim celebrytą. Moje związki z miastem są długie i trwałe
Może Cię zainteresować: