Fanom ciężkiego grania (i chyba nie tylko im) zespołu Metallica przedstawiać nie trzeba. Ale dla porządku. Grupa powstała w 1981 r. w Los Angeles, a jej założycielami byli James Hetfield (wokal i gitara) oraz Lars Ulrich (perkusja). Później do składu dołączyli gitarzysta Dave Mustaine, zastąpiony wkrótce przez Kirka Hammetta oraz basista Cliff Burton. Po jego śmierci na basie grał Jason Newsted, a obecnie Robert Trujillo.
„Spodziewałem się kosmosu, a to był naprawdę kosmos”
W 1983 roku zespół wydał swój debiutancki, kultowy album „Kill 'Em All”, który przyniósł im dużą popularność (złośliwi twierdzą, że Metallica skończyła się na „Kill 'Em All”). Trzy lata później zespół odniósł wielki sukces dzięki albumowi „Master of Puppets”, który jest uważany za jedną z najważniejszych płyt w historii metalu. I zaraz po tym Metallica po raz pierwszy przyjechała do Polski. Do katowickiego Spodka, gdzie dała aż dwa legendarne koncerty - 10 i 11 lutego 1987 r.
- Jechałem na ten koncert z pewnymi nadziejami. Spodziewałem się kosmosu, a to był naprawdę kosmos dla nas, czyli fanów, muzyków z gównianego socjalistycznego państwa. Odlecieliśmy wraz ze Spodkiem, kiedy Metallica wpadła na scenę, a przed naszymi oczami pojawiła się ta wielka flaga z okładką Master of Puppets. Jakość dźwięku – coś niesamowitego! Światła zrobiły na nas równie wielkie wrażenie. Wcześniej widziałem w naszym kraju dwa genialne koncerty Iron Maiden, ale Metallica to był inny wymiar – w książce „Piekło i metal. Historia zespołu Kat” autorstwa Mateusza Żyły opowiada Wojciech Hoffmann z metalowego zespołu Turbo.

Metallica i Kat w Spodku
Wspomnienie koncertów w książce o śląskim Kacie to nie przypadek. To właśnie ta grupa grała wtedy jako support Metalliki. - Kat zdawał tu bowiem swój najpoważniejszy do tej pory sprawdzian w roli supportu. Zespół nie miał wiele czasu na przygotowania, nie mówiąc o jakiejś poważnej próbie dźwięku – czytamy.
- W trakcie koncertów nie zabrakło momentów krótkiej integracji pomiędzy Katem i Metallicą, która nie zakończyła się wyłącznie na wspólnej fotografii wykonanej przez Mirosława R. Makowskiego na zapleczu Spodka. Hetfield bowiem chętnie skorzystał z zaproszenia polskiego zespołu, wpadł do garderoby, gdzie wypił… pół butelki wódki – pisze Mateusz Żyła.

Więcej o koncertach Kata z Metalliką tutaj: „Hetfield uważał, że gramy za szybko”. Biografia Kata o legendarnym koncercie przed Metallicą w Spodku.
Hotelowa impreza z Jamesem Hetfieldem
Pierwszy koncert w katowickim Spodku stał się legendarny także z powodu tego, co działo się po nim w ówczesnym hotelu Warszawa. Nocowała tam Metallica, a wśród pozostałych gości była grupa ich fanów z Wałbrzycha. Czatowali przy recepcji, gdzie w końcu doczekali się muzyków.
- Podeszliśmy, powiedzieliśmy, że dziś wieczorem będziemy na koncercie, ale po nim zapraszamy do naszego pokoju – na polską wódkę. James Hetfield i Jason Newsted obiecali, że przyjdą na pewno – opowiadał po latach Paweł Lulis z wałbrzyskiej ekipy.
Skoro metalowcy ze Stanów obiecali, to w nocy z 10 na 11 lutego 1987 grupa nastolatków czekała w hotelu na swoich idoli. Było już po północy, gdy do pokoju nr 222 ktoś załomotał. Był to James Hetfield.

- Wszystkich zaskoczyło, że odwiedził nas normalny facet, żaden gwiazdor czy bufon. Ktoś dokładnie taki jak my, kochający metal i rockandrollowy styl bycia. Zresztą on też był zaskoczony. Mówił nam - „Wiecie, my kompletnie nie mieliśmy pojęcia, co nas tu czeka. Nie byliśmy pewni, czy w ogóle nas tu znają. A na koncercie publika śpiewa wszystkie kawałki razem z nami!” - wspomina Paweł Lulis.
Impreza z Hetfieldem w Hotelu Warszawa trwała do rana. Po drugim koncercie miała być powtórka, ale Metallica zaraz po występie wyjechała z Katowic. (Więcej o tym tutaj: "Hetfield! Przyszedł Hetfield!". 37 lat temu w Katowicach lider Metalliki pił do rana wódkę z fanami)
Monsters od Rock na Stadionie Śląskim
Ponad cztery lata później Metallica znów zawitała do Polski i znów na Górny Śląsk. Tym razem na Stadion Śląski do Chorzowa, gdzie 13 sierpnia 1991 r. odbyło się wielkie muzyczne widowisko – „Monsters of Rock”. To był koncert jakiego wcześniej w Polsce nie było i prawdziwe pokoleniowe przeżycie. Główną gwiazdą była wtedy jednak inna legenda ciężkiego grania - australijska grupa AC/DC, która po raz pierwszy zawitała do naszego kraju.
Jako pierwsza zagrała wtedy, niezbyt u nas popularna, amerykańska grupa Queensrÿche. Po nich na scenę wyszła Metallica, która właśnie wydała kultowy dziś „Czarny Album” (ich największy sukces komercyjny). Z nowej płyty zagrali jednak tylko dwa utwory: „Enter Sandman” na otwarcie oraz „Sad But True”. Reszta ich występu to były dobrze znane utwory z poprzednich albumów, m.in.: „Creeping Death”, „Fade to Black”, „Master of Puppets”, „Seek & Destroy” czy „One”. Ci, którzy mieli szczęście być na tym koncercie, wspominają, że Metallica była rewelacyjna i tylko nieznacznie ich występ przyćmiło AC/DC.
Jak gość specjalny miał też wtedy zagrać poznański zespół Acid Drinkers, ale nie doszło do tego z powodów technicznych.

Kolejne występy Metalliki w Spodku i na Stadionie Śląskim
Te pierwsze występy Metalliki były największymi i najbardziej legendarnymi takimi wydarzeniami na Górnym Śląsku. Później koncerty zagranicznych megagwiazd ciężkiego (i nie tylko) grania stały się w Polsce czymś bardziej normalnym. Przyjeżdżało ich coraz więcej i coraz częściej.
Metallica wróciła do katowickiego Spodka w 1996 roku. Tym razem zagrali na obrotowej scenie, która stała na środku hali, więc widzowie otaczali zespół ze wszystkich stron. Zespół promował wtedy płytę „Load”, ale zagrał także starsze kawałki. Pod koniec koncertu przygotowano także pewną niespodziankę – „awarię” z buchającymi płomieniami i konstrukcją walącą się na pustą scenę.

Trzy lata później zespół zagrał w Warszawie, ale w 2004 roku wrócił na Stadion Śląski do Chorzowa. Było to po wydaniu płyty „St. Anger” (w roku 2003), która została dość chłodno przyjęta przez fanów. Dla samej Metalliki to też nie był najlepszy czas (kto oglądał dokument „Some Kind of Monster”, ten wie). Koncert rozpoczęła polska legenda metalu, czyli olsztyński Vader. Po nich wystąpił nu-metalowy Slipknot, dla starych metalowców trudny do przełknięcia. A Metallica wróciła do najlepszych lat i zagrała klasykę (zaczęli od „Blackend”), a z nowej płyty (chyba) tylko dwa kawałki.

Trzeci koncert Metalliki na Stadionie Śląskim odbył się 28 maja 2008 r., tuż przed premierą albumu „Death Magnetic”. Setlista była klasyczna, przekrojowa i przebojowa. Zaczęli od „Creeping Death” i chyba po raz piewszy w Polsce wybrzmiało na żywo „...And Justice for All”. Koncert był wielkim przedstawieniem, ale zapamiętałem spore wpadki dźwiękowców. Bardzo wtedy wiało (a stadion był wtedy jeszcze bez zadaszenia) i momentami na trybunach dźwięk był jak ze starego kaseciaka. Dziś – jak twierdzą bywalcy koncertów – akustyka na Stadionie Śląskim jest o wiele lepsza niż na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Później Metallica jeszcze siedem razy koncertowała w Polsce, ale głównie w Warszawie i raz w Krakowie. Teraz wracają na Górny Śląsk, tam gdzie pojawili się po raz pierwszy. 19 maja 2026 roku ponownie zagrają w Kotle Czarownic.

Może Cię zainteresować: