Miasta oczywiście nie sprzedają węgla, tylko robią to za nich prywatne składy i spółki. Ale jest ustawa...

Suchej nitki nie zostawili burmistrzowie i prezydenci miast na pomyśle wicepremiera Jacka Sasina, by to samorządy zajmowały się dystrybucją węgla. Kiedy jednak przyszło do podjęcia ostatecznej decyzji, to na odrzucenie rządowej oferty nikt się nie zdecydował. Nikt nie chciał zostać tym złym, który nie chce pomóc mieszkańcom – można usłyszeć.

M. Wroński
Auto z węglem

Samorządowcy krytykowali i krytykują. Ale nikt nie chciał zostać tym złym

Kiedy z początkiem października Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych zaapelował do samorządów, by włączyły się w dystrybucję importowanego do Polski węgla opałowego ze strony burmistrzów i prezydentów miasta spadła na niego lawina krytyki. Co bardziej bojowo nastawieni samorządowcy otwarcie kpili z tego pomysłu, ci bardziej stonowani wskazywali na prawne, logistyczne i kadrowe przeszkody, które czynią taką operację ryzykowną. Panowało powszechne przekonanie, że w obawie przed falą społecznego niezadowolenia rząd chce przerzucić na samorządy część odpowiedzialności za ewentualne braki w dostępie do opału zimą.

Dziś, niespełna tydzień od wejścia w życie ustawy o zakupie preferencyjnym paliwa stałego dla gospodarstw domowych (obowiązuje od 3 listopada), wśród samorządowców dalej nie widać wielkiego entuzjazmu do tego pomysłu. Nie zmienia to jednak faktu, że praktycznie wszystkie samorządy z naszego regionu oficjalnie zadeklarowały wolę realizacji pomysłu ministra Sasina.

- Jeszcze tydzień temu wszyscy zapewniali, że nikt w to nie wejdzie, a kiedy przyszło do decyzji, to wszyscy zmienili zdanie. Najwyraźniej nikt nie chciał zostać tym złym, który nie chce pomóc mieszkańcom – słyszymy od jednego z urzędników.

- To PiS ponosi winę za problemy węglowe i cenowe. Pretensje proszę kierować do rządu Morawieckiego i partii Kaczyńskiego – grzmi w mediach społecznościowych burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula stwierdzając, że „sytuacja węglowa przerosła możliwości rządu”. Ale nawet on nie zdecydował się zignorować rządowej oferty, choć w oficjalnym komunikacie na stronie ratusza znajdziemy apel do mieszkańców, by swoje niezadowolenie „za powstały bałagan, braki węgla i wysokie ceny” kierować nie do miejskich urzędników, ale „osób odpowiedzialnych”.

Miasta się zgłosiły, ale węgiel będzie można odbierać na składach

Na zgłoszenie chęci podjęcia się roli dystrybutora węgla opałowego dla swoich mieszkańców samorządy miały czas do północy 8 listopada (wtorek). Te, które zdecydowały się skorzystać z rządowej propozycji musiały zamieścić taką informację w swoim Biuletynie Informacji Publicznej. Po kilku dniach mają się z nimi skontaktować spółki zajmujące się sprzedażą węgla, które przekażą im dokumenty niezbędne potrzebne do zawarcia umowy, a kolejnym etapem ma być ustalenie harmonogramu dostawy i miejsce odbioru surowca. Deklaracje o przystąpieniu do sprzedaży węgla po preferencyjnych cenach złożyły w naszym regionie m.in. Świętochłowice, Katowice, Bytom, Tychy, Chorzów, Gliwice, Piekary Śląskie, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin, Zabrze, Ruda Śląska, czy wspomniany już wcześniej Mikołów.

Duża część miast nie zamierza samemu zajmować się bezpośrednio sprzedażą węgla. W Gliwicach, gdzie miasto przystało na propozycję Polskiej Grupy Górniczej, opał można będzie odbierać w prywatnym składzie. Analogicznie ma to także wyglądać w Sosnowcu

- Od początku byliśmy zdania, że firmy, które od lat zajmują się sprzedażą węgla zrobią to zdecydowanie lepiej niż urzędnicy czy na przykład pracownicy wodociągów – mówi prezydent Gliwic Adam Neumann.

W sąsiednim Zabrzu mieszkańcy po tani węgiel "od gminy" będą musieli podjechać do Huty Pokój w Rudzie Śląskiej lub do Bytomia, do należącej do Węglokoksu kopalni "Bobrek - Piekary". W Hucie Pokój węgiel będą mogli kupować także mieszkańcy Rudy Śląskiej.

- Było to najbardziej rozsądne i racjonalne rozwiązanie. Huta posiada odpowiednie do tego zaplecze, a także ma możliwość organizacji transportu węgla bezpośrednio linią kolejową – podkreśla prezydent Rudy Śląskiej, Michał Pierończyk.

Jaka jest skala zapotrzebowania wśród mieszkańców na dystrybuowany tym kanałem węgiel? To gminy chcą oszacować do czwartku (10 listopada) stąd na stronach internetowych wielu ratuszów widnieją stosowne ankiety (można je również wypełniać w postaci papierowej w urzędach bądź wytypowanych miejskich placówkach). Na razie w samym tylko Bytomiu chęć skorzystania z tej możliwości zgłosiło 320 mieszkańców.

Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o zakupie preferencyjnym paliwa stałego dla gospodarstw domowych uprawnieni do otrzymania dodatku węglowego (również ci, którzy już go otrzymali) mieszkańcy będą mogli kupić 1,5 tony węgla w tym roku i kolejne 1,5 tony po 1 stycznia 2023 r. w cenie nie wyższej niż 2000 zł za tonę (plus koszty transportu na terenie samej gminy) lub 2200 zł za tonę jeśli odbiór faktycznie będzie następować w nienależącym do samorządu składzie.

Kolejna ciekawostka: dotychczas indywidualni odbiorcy mogli kupować węgiel w sklepie internetowym PGG za 1,5-1,7 tys. zł za tonę. Dzięki ustawie tzw. tani węgiel ma być łatwiej dostępny (teoretycznie), ale na pewno będzie droższy o kilkaset złotych.

Węgiel w porcie w Gdańsku

Może Cię zainteresować:

Miasta Śląska i Zagłębia nie będą handlować węglem. Jacek Sasin ich nie przekonał

Autor: Michał Wroński

05/10/2022

Jacek Sasin

Może Cię zainteresować:

Michał Wroński: Sasin chce wstrzymać zamykanie kopalń. Standard. Dokumenty (jak zawsze) mówią co innego

Autor: Michał Wroński

08/11/2022

Kolejka po węgiel

Może Cię zainteresować:

UOKiK wyjaśnił, skąd się biorą wysokie ceny i niedobór węgla w składach

Autor: Michał Wroński

26/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon