Będzin raczej nie zasługuje na miano mekki wielbicieli modernizmu. Ci zwykle udają się na bogaty w obiekty katowicki Szlak Moderny, zahaczą o Chorzów i jego kościół św. Antoniego z Padwy czy budynek Komunalnej Kasy Oszczędności, dotrą do miast, które do 1945 r. były niemieckie - Bytomia, Zabrza, Gliwic (tu punkt obowiązkowy, czyli Dom Tekstylny Weichmanna) z ich przykładami niemieckiego modernizmu. Ale Będzin?!
A tu niespodzianka, a nawet dwie (ale o drugiej na końcu). Budynek dworca PKP "Będzin Miasto", rzadki w regionie przykład obiektu do obsługi podróżnych, zaprojektowany w stylu modernistycznym. Wszędzie wokół jakieś neoklasycyzmy (Sosnowiec, Stary Dworzec Katowice - choć tu część zabudowań też w stylu modernizmu historycznego), niewiadomoco (główny dworzec Katowice), neorenesanse (Bielsko-Biała). Będzin tylko z Bytomiem i Gliwicami mógłby sobie podać ręce.
Będzin dorobił się kolei już w w 1858 r. Co prawda poprowadzono do niego jedynie boczną odnogę Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, która łączyła znajdujące się wówczas w zaborze rosyjskim Ząbkowice z częścią Śląska leżącą w zaborze pruskim, ale to i tak dodało miastu +100 proc. do prestiżu. Oczywiście szybko (rok po doprowadzeniu torów) powstał dworzec kolejowy, który równie prędko okazał się za mały i za lichy - miał drewnianą konstrukcję.
Podjęto decyzję o wybudowaniu nowego, większego i bardziej reprezentacyjnego obiektu. Budynek zaprojektował w 1927 roku, już za II RP, znany architekt Edgar Norwerth (1884-1950),który był też urbanistą i teoretykiem architektury, a także grafikiem oraz profesorem uczelni rosyjskich i polskich. Pochodził spod Genewy, ale jako miejsce do życia wybrał Polskę.
Niestety, budowa się wlokła i finalnie dworzec o powierzchni 4800 m2 oddano do użytku dopiero na wiosnę 1931 r., dwa lata po planowanym na początku inwestycji finiszu. Obiekt zbudowała firma Pronaszko i Sobieszek, a konstruktorem był Stanisław Hempe.
Ach, jakiż Będzin był dumny z tego gmachu. Był jednym z najbardziej reprezentacyjnych budynków w mieście.
Rafał Lipiński w artykule "Dworzec kolejowy w Będzinie jako przykład odrodzonego modernizmu" na blogu blog.architekt.bedzin.pl pisze, że "pośród tradycyjnej zabudowy powiatowego miasta do dziś wyróżnia go konstruktywistyczne spiętrzenie brył, dominanta wieży zegarowej i zdające się lewitować żelbetowe zadaszenie podcienia wejściowego". Dworzec zbudowano z cegły, ale nie klinkierowej, tak wielbionej wtedy na Górnym Śląsku, ale z cementowej.
Niestety wraz z nadejściem Polski Ludowej skończyły się dobre czasy będzińskiego, "miastowego" dworca. Obiekt zaniedbano. "Znikło oryginalne wyposażenie, cegłę elewacyjną pokryto farbą emulsyjną" - pisze Rafał Lipiński. W latach 90. i na początku XX wieku dworzec, już zredukowany do poziomu zwykłego przystanku kolejowego, popadł w ruinę.
W końcu w 2006 roku Będzin zdecydował się przejąć jeden z ikonicznych zabytków miasta. Zaczął się remont, podzielony na trzy etapy. Na pierwszy ogień poszły: dach, naprawiono go, a także rozebrano szczyt komina na wieży i odtworzono go; i elewacja - tu modernizacja polegała też na wymianie okien i drzwi. W drugim etapie wymieniono instalacje. Finałowy etap (2010-2012) polegał m.in. na zainstalowaniu windy, otwarciu budynku na plac Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej poprzez powiększenie otworów okiennych w ścianie zachodniej, adaptacje powierzchni na parterze na lokale na wynajem.
Obecnie na dworcu "Będzin Miasto" jest siedziba straży miejskiej, filia biblioteki (czyli nie tylko Ruda Śląska ma bibliotekę na dworcu!), jest kawiarnia oraz... kasa biletowa. Jedna, ale jest.
W latach 30. przed dworcem parkowały dorożki i automobile, dziś wzdłuż drogi biegnącej przez plac stoją współczesne samochody i pylony reklamujące... Będzin. Zegar z kwadratową tarczą się nie zmienił. Ciągle pokazuje dobrą godzinę.
A jak już będziecie w Będzinie podziwiać modernistyczny dworzec, to skoczcie od razu do kościoła parafialnego pw. św. Katarzyny w Grodźcu. To przykład połączenia starego (czyli świątyni z XVIII wieku) z nowym, już modernistycznym założeniem - w latach 30. XX w. dobudowano do kościoła nawę główną i kruchtę oraz wolno stojącą dzwonnicę. I to się jakimś cudem nie gryzie.