Od małego z… napisami
Wszystko zaczęło się jeszcze w podstawówce. Ostatnio koledzy ze szkolnej ławki pokazali Oskarowi jego pierwsze prace. Wśród nich był m.in. zdobiony napis MATEMATYKA, który powstał w jednym z zeszytów, niespełna 30 lat temu. Z czasem, szybko zafascynował się kulturą hip-hopu. Pierwsze Ślizgi czytał w nieistniejącym już Empiku przy bytomskim Rynku. A pierwsze tagi tworzył na przykrytych dziś warstwach tynku, głównie w okolicach nowej Biedronki przy ul. Wrocławskiej w Bytomiu. Litery i Cube (choć na początku posługiwał się zupełnie inną ksywą) to był nierozerwalny duet. Od zawsze wiedział, że od klasycznego sprayu woli jednak markery i pędzle.
Uzależniony od liter
Zanim na dobre zagościł na ścianach (i nie tylko), sporo pisał. Wszędzie, gdzie tylko się dało. Jako młody dorosły spędził trochę czasu w Wielkiej Brytanii. Do Bytomia wrócił już z dzisiejszą żoną, a po narodzinach syna zdecydowali się na wyjazd do Niemiec. To właśnie wtedy na dobre zakochał się w kaligrafii. Szczególnie inspirującą jest dla niego ta w wydaniu arabskim, chińskim i wschodnim. Dziś po swojemu artysta pisze nawet listy zakupów spożywczych, a wieloletnia praktyka pozwoliła mu stworzyć swój własny, niepowtarzalny styl, który z zajawki przerodził się w sposób na życie. Mimo że początki wcale nie były łatwe.
- Kiedy kilka lat temu zakończyłem pracę w Niemczech i wróciliśmy do Bytomia w trudnym, covidowym czasie, stanąłem przed decyzją, w którą stronę pójść zawodowo. Otworzyłem własną działalność, choć początki – jak to w każdej twórczej drodze – bywały niełatwe i zdarzały się miesiące bez przychodu. Naturalnym odruchem była myśl o etacie, jednak to żona, od zawsze moja największa motywacja i wsparcie, przypomniała mi, że pójście tą drogą oznaczałoby rezygnację z tego, co dla mnie najważniejsze – z malarstwa. Postanowiłem więc w pełni zaufać pasji i poświęcić się jej całkowicie. Z perspektywy czasu wiem, że była to decyzja przełomowa – z czasem zaczęła przynosić nie tylko satysfakcję, ale i stabilne źródło dochodu. – wspomina Oskar Piec.
Calligraffiti z Bytomia
Charakterystyczne kompozycje, w których litery są czymś więcej niż tylko tekstem, bytomski artysta często zamyka w przestrzeni koła lub kwadratu. Co ciekawe, większość realizacji, powstaje na tzw. freestyle’u.
- Bardzo lubię symetrię. Lubię to wszystko zamknąć w konkretnych formach. A czy ja sobie planuję? Szczerze? Przy 95% moich realizacji czy to komercyjnych, czy dla znajomych, czy jakichkolwiek, to wszystko jest z wolnej ręki i nie mam nigdy planu. Często też klienci mnie proszą o wizualizację jakiegoś pomieszczenia. Nie jestem w stanie tego zrobić, bo nie jestem grafikiem, ja jestem artystą i mogę tylko jakąś koncepcję podać. Jakbym wiedział, tobym to widział, ale to i tak ciężko klientom sobie wyobrazić. No i wszystko powstaje na miejscu. Czasami staram się wytłumaczyć, że to nie jest dobre, że na przykład zamiast zapełniać całą ścianę, puściłbym trochę ścianę, trochę sufitu... - tłumaczy artysta.
Pierwsze płatne zlecenie ścienne, Cube zrealizował w jednej z lokalnych przestrzeni związanych z tatuażem i barberingiem. To właśnie tam rozpoczęła się jego profesjonalna droga. Od tego momentu prace zaczęły pojawiać się kaskadowo – wielu barberów oraz artystów tatuażu zapragnęło mieć podobne kompozycje w swoich wnętrzach. Z czasem portfolio Cube’a wzbogaciło się również o projekty realizowane w Niemczech.
Rozgłos i uznanie w świecie graffiti przyszły naturalnie, choć artysta pozostał wierny swojej skromności i wysokiemu poziomowi samokrytyki. Jego dobry przyjaciel, Jurek (znany w branży jako DeanOne), niejednokrotnie podkreślał, że Oskar na swój sukces zapracował sam – co szczególnie znaczące, bo to właśnie DeanOne był jedną z najważniejszych inspiracji Cube’a w młodości.
Ważnym wsparciem w drodze twórczej był także drugi bliski kolega – Camej. Wspólnie realizowali wiele projektów, a Oskar zawsze mógł liczyć na jego szczerość i konstruktywną opinię, nawet wówczas, gdy coś nie wyszło idealnie. To właśnie ta autentyczna, bezkompromisowa szczerość, połączona z przyjaźnią i gotowością do współpracy, sprawia, że Cube darzy go ogromnym szacunkiem.
Warsztaty kaligrafii i klienci premium
Dziś pochodzący z Bytomia Oskar Piec w swoim portfolio ma już projekty w kolaboracji ze znanymi markami, własnoręcznie udekorowane przestrzenie premium, salony, sufity, podłogi, schody, a nawet - salon detailingu. Jego prace zaprezentowano m.in. podczas tegorocznej odsłony Urban Art Area 5 w Warszawie. Gościnnie pojawia się m.in. w pracowni Michała Rejnera przy ul. Brzezińskiej w Bytomiu. Ostatnio zrealizował także projekt odtworzenia przedwojennego szyldu na jednej z kamienic należących do Bytomskich Mieszkań. Ze swoją ofertą chciałby na dobre wkroczyć do świata klientów premium.
Z powodzeniem realizuje także kolejne, duże zlecenia, których szczegółów nie może jeszcze zdradzać. W przyszłości planuje wypuścić swoją opracowaną od podstaw czcionkę, a nawet nauczać kaligrafii podczas kolejnych edycji specjalnych warsztatów. Na liście celów jest także drop ciuchów, i wiele, wiele więcej…
- Chciałbym, żeby moim klientem docelowym była osoba, która nie zapyta, ile to kosztuje, tylko na kiedy mogę to mieć. - dodaje Cube
Zainteresowanych twórczością i rozwojem pochodzącego z Bytomia Oskara Pieca odsyłamy do naszej galerii, a także - jego profilu na Instagramie.