Punkowiec Korfanty, czyli grzeszna przyjemność. Recenzja spektaklu "Korfanty. Rebelia!" w Teatrze Śląskim

Zbudź się Korfanty! – od tego wezwania zaczyna się spektakl, którego premiera odbyła się 12 stycznia 2024 r. na Dużej Scenie Teatru Śląskiego. Czy twórcom udało się wskrzesić Bohatera Górnoślązaków? Pokazać jego dokonania? Czy w ogóle mieli taki zamiar? Spektakl "Korfanty. Rebelia!" recenzuje Krystian Węgrzynek.

Zanim weźmiesz udział w tej Rebelii, musisz wiedzieć, czym ona jest. Bohater, słowami Artura Pałygi, wyjaśnia: To jest powstanie przeciw powstaniom. To jest rewolucja przeciw rewolucjom. I to jest właśnie rebelia.” Tak, to mógłby powiedzieć zwolennik li tylko demonstracji zbrojnej zarówno w czasie powstania wielkopolskiego, jak i śląskiego, zwolennik negocjacji, a nie rabacji, a jednocześnie komisarz wojskowy w Poznaniu i dyktator III powstania.

Zanim weźmiesz udział w tej „Rebelii”, to powinieneś wiedzieć, że nie wsiąkniesz w żadną docudrama – choć dokumentalne zdjęcia na scenicznym ekranie się pojawiają, czy wręcz prowokują – a pogrążony zostaniesz w hucznej punk-rock-operze.

Zanim zobaczysz Bohatera Górnoślązaków, bądź uprzedzony - Wodza (Dariusz Chojnacki) ujrzysz odzianego nie w elegancki garnitur, śnieżnobiałą koszulę i gustowny krawat, a noszącego obcisłe dżinsy, czarny T-shirt z motywem No pasaran i skórzaną kurtkę.

Proszę nie zmieniać kanału (sceny) – tak ma być: bohater jest w większym stopniu szczególnym przypadkiem Rebelianta niż synem Józefa i Karoliny z domu Klecha. Wszystkie pozostałe teatralne znaki są podporządkowane tej konwencji, ale i infernalnej lokalizacji tej historii. Znajdujemy się bowiem w… piekle.

Grzesznik Korfanty podpisuje cyrograf z szatanem, który w zamian spełnia jego życzenia – daje mu władzę nad jego kawałkiem świata i pozwala wzniecać rewolty. Scenograficznie tę rzeczywistość imituje stromy, czerwony podest, z którego staczają się współpotępieńcy, dźwiękowo buduje ją klimatyczny soundtrack, a aktorsko – jak u Bułhakowa – diabelska szajka: Mefisto (Cezary Studniak), Dracula (Piotr Bułka) i panna Arszenik (Kateryna Vasiukova). W największym stopniu nastrój grozy tworzy Cezary Studniak – brawurowo wyśpiewujący polskie songi napisane do muzyki szwedzkiej grupy punkrockowej The Baboon Show. Zdecydowanie dominuje nad sceną, to on jest frontmanem tej wielkiej kapeli i to jednak on staje się superbohaterem – śpiewa nawet te piosenki, które są rodzajem Korfantowego credo:

Od dziecka dyscyplina pruska
Zamiast kołyski, paciorek,
Musztra, marsz
Na baczność mleko z cycka ssałem
Na spocznij prosto
Do nocnika szczałem.
W przedszkolu,
W szkole przemoc, gwałt
Nadały mej psychice kształt.
Nie wiem, co dobre, a co złe.
Kim stałem się?

Punkowa konwencja sprawia zatem, że i bohaterowie nie mówią do siebie „Słowackiego rymem błyskawicowym” (aczkolwiek pewnego rodzaju mowę wiązaną słychać ze sceny wcale rzadko), lecz wyrzucają z siebie wiecowe hasła. W tej konwencji rywalizacja rogatego Ślązaka (to z łacińskiego cornu – rogu – wywodzi Jan Miodek etymologię tego nazwiska) z diabłem klasycznym jest niezwykle trudna do pokazania. Korfanty szuka sposobów, by ten świat „ulepić lepiej”: dyskutuje, przemawia, nawołuje – podtrzymuje zapał powstańca Gałązki, nie przekonuje Przewodniczącej Komitetu Matek, ale przekonuje… Jezusa, który do piekieł zstępuje. Scena rozmowy Korfantego z Jezusem w godzinie miłosierdzia to jedna z piękniejszych scen, jakich doświadczyłem, ja prawnuk powstańców, w śląskim teatrze – wraz z bohaterem (patrzącym mi prosto w oczy) poczułem oddech przodków, ale i zobaczyłem sens tej samoograniczającej się rewolucji.

Znamienne: historyczna scena sporu Michała Grażyńskiego - zwolennika walki straceńczej, nie liczącego się z liczbą ofiar - z Korfantym, chcącym rewolty maksymalnie krótkiej, która poprawiłaby jego pozycję negocjacyjną, tu pokazana zostaje w poetyce diabelskiego kuszenia – to Zły chce dalszego rozlewu krwi, jednocześnie ostrzegając wybrańca, że decyzja o wstrzymaniu walk zrujnuje jego sławę. (Miał rację! I to do tego stopnia, że w nawet w 100. rocznicę przyłączenia części Górnego Śląska do Polski na łamach „Rzeczpospolitej" ukazała artykuł: „Korfanty – grabarz powstania”)… Może dlatego ten punkowy Wojciech nie daje się zatopić (w) rewolucji? W czymś, co nazwał Edmund Burke, „mieszaniną wszystkich rodzajów zbrodni z wszystkimi rodzajami szaleństw”? Chyba tylko w ten sposób może – wśród ogarniętych romantyczną gorączką walki – osiągnąć sukces, choć nie cieszyć się zwycięstwem? Ale czy wtedy jest jeszcze Rebeliantem?

Jest jeszcze jedna scena, która pozwala odpocząć od piekielnego jazgotu, kiedy słychać każde słowo wypowiadane na scenie – to rozmowa Wojciecha z żoną Elżbietą (dosłownie olśniewająca Ewa Kutynia); on dla niej pozostaje wcieleniem zwycięstwa – zaprowadził ją na ślubny kobierzec, mimo iż oznaczało to walkę „z całym Kościołem”. Ta scena ma nieco bardziej optymistyczny wydźwięk niż jej wersja ze spektaklu „Hotel Korfanty”, zrealizowanego w zeszłym roku dla Teatru Telewizji. Zresztą takich podobieństw można by znaleźć więcej…

Zastanawiam się, czy spektakl "Korfanty. Rebelia", oglądany z perspektywy tamtego przedstawienia – jest dla twórców pewnego rodzaju guilty pleasure? Po rzetelnie spełnionym obowiązku, pokazaniu w publicznej telewizji klasycznej opowieści utrzymanej w duchu biograficznym, przyszedł czas na nagrodę – uwolnienie punkowej energii bez wątpienia tkwiącej u źródeł tej konkretnej historii i tego typu historii. Czasem to szaleństwo bez metody, czasem szaleństwo wychodzące z formy, ale ostatecznie wyłania się z niego… światło. Bo Korfanty nie jest już sprowadzony do jedynie martyrologicznej opowieści, w której ginie w wyniku otrucia w polskim więzieniu, a wręcz przeciwnie – na pewno na końcu – ułaskawiony ożywa i pojawia się między nami.

Artur Pałyga, Korfanty. Rebelia. Reż. Robert Talarczyk. Teatr Śląski im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Premiera: 12.01.2024.

Artur Pałyga fot Przemyslaw Jendroska 1

Może Cię zainteresować:

Korfanty jako śląski Che Guevara? Artur Pałyga: Może nie tak radykalny, ale coś z podobnej energii w nim było

Autor: Katarzyna Pachelska

12/01/2024

Korfanty rebelia 06

Może Cię zainteresować:

Spektakl "Korfanty. Rebelia!" w Teatrze Śląskim. Korfanty jako rewolucjonista w nowym przedstawieniu muzycznym. Premiera 12 stycznia 2024 r.

Autor: Katarzyna Pachelska

09/01/2024

Czarna ballada wujek teatr slaski

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Wijący się czarny wąż. I ten człowiek, który poprosił Szekspira o "trocha placu": Talarczyk

Autor: Zbigniew Rokita

04/08/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon