W poniedziałek, 29 sierpnia o godzinie 11.15 na placu Sejmu Śląskiego odbyła się konferencja, na której społecznicy, ekolodzy oraz aktywiści wyrazili sprzeciw wobec projektu ustawy o Funduszu Transformacji Śląska, który wkrótce ma trafić do Sejmu.
- To absurd, że decyzje o transformacji energetycznej Śląska zapadają w Warszawie, bez udziału reprezentantów regionu. A to przecież my, a nie mieszkańcy stolicy, będziemy mierzyć się z konsekwencjami tego procesu - powiedział Patryk Białas, społeczny koordynator polskiego zespołu Climate Reality Europe.
Czek "bez pokrycia"
Społecznicy, samorządowcy i aktywiści stanęli na placu Sejmu Śląskiego z wielkim czekiem "bez pokrycia". Działanie to ma uświadomić, dlaczego projekt ustawy o Funduszu Transformacji Śląska pozbawi Polski środków z Unii Europejskiej lub będzie ich marnotrawstwem.
- Wygląda to jak przygotowania do skoku na europejską kasę. Może nowa spółka liczy na środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i stanie się jego głównym dysponentem? - pyta Patryk Białas. - Taki ruch może sprawić, że zabraknie środków dla regionów, czyli tam gdzie będą na prawdę potrzebne - dodaje.
Na projekt ustawy o Funduszu Transformacji Śląska krytycznie patrzy także burmistrz Bierunia Krystian Grzesica. - W Bieruniu doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jakie konsekwencje będzie miało zamknięcie kopalń. Czeka nas nie tylko fala bezrobocia wśród górników ale także upadek wielu prywatnych firma związanych z branżą - podkreślił burmistrz tego miasta.
Grzesica wyjaśnił, iż mnóstwo pracy wkładanej jest w minimalizację negatywnych skutki oraz przygotowywanie się do transformacji. Wobec tego trudno mu zrozumieć, dlaczego władze nie chcą skorzystać z jego doświadczenia, a decyzją podejmują bez konsultacji.
Chcemy aktywnie uczestniczyć w transformacji
Daria Zawarczyńska-Szłapa, aktywistka z Mysłowic, podkreśla, że pomysł podejmowanie decyzji przez osoby, które nie znają się na realiach tego regionu jest nonsensem.
- Nie wyobrażam sobie by dalsze losy Śląska ważyły się poza nami - mieszkańcami. Ludźmi żyjącymi tu od pokoleń, znającymi realia oraz bolączki miast, związane m.in. ze szkodami górniczymi. Chcemy aktywnie uczestniczyć w tej transformacji, bo mamy do tego prawo - zaznaczyła.
Może Cię zainteresować: