Stalowe domy Rokitnica Zabrze

Stalowe domy w Zabrzu. Oryginały, jakich świat nie widział. I w dodatku da się w nich mieszkać

Jeden dom na Zandce i cztery w dzielnicy Rokitnica – architektoniczny unikat Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Tyle stalowych domów ostało się w Zabrzu. W dodatku domy z Zandki i Rokitnicy różnią się od siebie tak, że nikt by się nie domyślił, że ich szkielet zbudowano ze stali. Wbrew legendom w tych domach działają komórki, a pioruny nie atakują ich każdej burzy.

Bestsellerowa książka Patricii Schultz, prezentująca 1000 niezwykłych zakątków globu, które trzeba zobaczyć, doczekała się wielu wznowień, filmowych adaptacji i najrozmaitszych kontynuacji. Czy w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii są miejsca, które też musisz zobaczyć? Oczywiście. To przecież najbardziej zróżnicowany ze zurbanizowanych terenów Polski. Miasta stare i nowoczesne, bogaty przekrój architektury, zabytki przemysłu, ciekawa, nieodkryta szerzej przyroda. O tym wszystkim piszemy w nowym cyklu. Dziś – o stalowych domach w Zabrzu.

Dom zbudowano w ekspresowym tempie

Ich budowa była eksperymentem. To miały być domy z fabryki, a właściwie z huty. Huty Donnersmarck. Pomysł rewolucyjny, ale przecież i za czasów PRL-u bloki z wielkiej płyty budowano w podobny sposób, a dzisiaj powstają tak domy jednorodzinne, składane na miejscu z części wytworzonych właśnie w fabryce. Może nie są zbudowane ze stali, ale jednak.

Pierwszy dom ze stali powstał w 1927 roku przy ul. Friedhofstrasse (dziś ul. Cmentarna 7d) na osiedlu Zandka, gdy Zabrze nazywało się Hindenburg i było w granicach państwa pruskiego. Postawiono go w ekspresowym tempie, w niecały miesiąc. Było to możliwe, bo prosty dwukondygnacyjny (parter i piętro) dom wielorodzinny składał się z ośmiu wielkich stalowych ścian z otworami na okna i drzwi. Wystarczyło tylko je pospawać, położyć dach i zabrać się za prace wykończeniowe. W „stalhausie” były cztery średniej wielkości (50 mkw.) mieszkania, każde z dwoma pokojami i kuchnią. Ubikacje znajdowały się na korytarzach na każdym piętrze.

Kilka lat później w innej dzielnicy, w dodatku leżącej wówczas w granicach Bytomia Rokitnicy, położonej tuż przy granicy ze Zbrosławicami i dzisiejszym powiatem tarnogórskim, powstały cztery kolejne takie domy. Zupełnie niepodobne do pioniera z ul. Friedhofstrasse. Były one bowiem częścią osiedla patronackiego hrabiego Ballestrema, jednego z najładniejszych osiedli na Górnym Śląsku. Powstało ono na początku XX wieku dla górników pracujących w kopalni Castellengo w Biskupicach. To osiedle nawet bardziej niż katowicki Giszowiec, w czasach PRL-u przeorany wysokimi blokami z wielkiej płyty, pozwala dzisiaj dostrzec, na czym polegał zamysł miasta ogrodu. Przy okazji oglądania stalowych domów w Rokitnicy (ul. Szafarczyka przy skrzyżowaniu z ul. Nowowiejskiego) warto przejść się po tym osiedlu „bliźniaków” z początku XX wieku.

Domy w Rokitnicy nie są zardzewiałe

Stalowe domy z Rokitnicy są dostosowane stylem do sąsiadujących budynków. Dopiero gdy podejdzie się bliżej, widać, że są zbudowane z większych elementów. Jest ich cztery, ale mieszka w nich 16 rodzin, bo każdy z nich jest podzielony na cztery części, i każdy ma ogródek przed domem, dużą piwnicę i ogromny strych. Klimat sielski, prawie jak na wsi. W dodatku każda część domów jest pomalowana na inny kolor, w większości pastelowy.

Przed jednym z domów pracuje w ogródku pani Urszula. Chętnie daje się namówić na pogawędkę. – Mieszkam tu od 30 lat i nie zamieniłabym tego domu na żaden inny – mówi pewnie. Opowieści o tym, że w domach ze stali zimą jest zimno, a latem gorąco – jak w blaszanym garażu; że ściągają pioruny; że komórki nie mają tu zasięgu, kwituje jednym słowem: bajki. - Mieszka się tu bardzo dobrze - dodaje.

– Gdy się tu wprowadzałam, mieszkała w naszej części budynku jeszcze jedna rodzina, ale oni wyjechali za granicę, a my wykupiliśmy ich część. Na początku mieliśmy tu zaledwie 38 mkw. powierzchni tylko na dole. Duży pokój, duża kuchnia, w kuchni mieliśmy zrobioną łazienkę z ubikacją. Mieszkaliśmy tu w czwórkę, z dwójką dzieci – opowiada pani Urszula.

Stalowe domy w Rokitnicy mają status obiektów zabytkowych, są wpisane nie tylko do gminnego rejestru zabytków, ale i do wojewódzkiego. Każdy remont trzeba uzgadniać z konserwatorem zabytków. – Nie można ocieplić domu z zewnątrz, można tylko wewnątrz. Ściany to dość gruba (około 5 mm) płyta stalowa, z wewnątrz jest jeszcze izolująca suprema, czyli sprasowana twarda, sztywna trawa, a na niej tynk. W środku domu są ściany z cegieł – mówi pani Urszula.

Domy w Rokitnicy, w odróżnieniu od tego na Zandce, na którego elewacji widać rdzę, nie są zardzewiałe, mimo że przecież mają prawie 100 lat. Jak mówi mieszkanka domu w Rokitnicy, to zasługa tego, że stal była przed montażem maczana w gorących kadziach, by zabezpieczyć ją przed rdzewieniem. – Dlatego mówiło się, żeby przy malowaniu elewacji stalowych domów nie zdzierać farby do gołej blachy – dodaje Urszula.

Przy rokitnickich stalowych domach stoją znaki, nawet dwa, informujące, że są tu stalowe domy.

Eksperyment ze stalowymi domami nie powiódł się ostatecznie. Oprócz tych pięciu w sumie domów nie powstał żaden, choć koncern Oberhutten z Gliwic, pod który podlegała huta Donnersmarck, wydał nawet specjalny katalog z ofertą takich domów. Koncern zachwalał w nim swoje domy jako dobre do posadowienia na górniczych terenach. Na nic zdała się ta reklama. Nikt nie chciał budować stalowych domów i w nich mieszkać. Dzisiaj stalowe domy są tylko budowlaną ciekawostką.

Jak dojechać komunikacją miejską
Osiedle Zandka znajduje się praktycznie w centrum Zabrza. Dojedziemy tam pociągiem Kolei Śląskich z Katowic czy Gliwic. Z placu Dworcowego na Zandkę dojdziemy w około 10 minut. By obejrzeć stalowe domy w Rokitnicy, trzeba przygotować się na dłuższą podróż. Najlepiej przyjechać pociągiem, a później na przystanku Zabrze plac Dworcowy przesiąść się na autobus linii 83 (jadący do Tarnowskich Gór) lub 15 (jadący do Bytomia). W obu przypadkach wysiadamy na przystanku Rokitnica Pomorska). Cała podróż z Katowic zajmuje około godziny.

Gdzie zjeść w okolicy
W przypadku Zandki nie ma większych problemów. W okolicy są dobre restauracje, m.in. Tygel Smaków, serwujący kuchnię śląską oraz U Kelnerów, gdzie można zjeść potrawy włoskie i śląskie. Dla fanów industrialu dobrym wyborem będzie Impresja, ciekawa restauracja położona w budynku dawnego… basenu przy Parku Hutników. W Rokitnicy trudniej znaleźć coś innego niż kebab. Można jednak wypróbować bistro Pojedzone, Tutti Quanti czy Restogym, czyli siłownię z restauracją.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon