Tam, gdzie Śląsk oddycha. I tam, gdzie już tylko milczy. Karlova Studánka i Jánské Koupele, czyli dwa oblicza jednego Śląska

Te dwa uzdrowiska na Śląsku Opawskim kiedyś tętniły życiem. Karlova Studánka nadal zachwyca czystością powietrza i górskim klimatem, podczas gdy Jánské Koupele popadają w ruinę, nosząc ślady dewastacji i zapomnienia. Dwa miejsca, dwa światy – sielanka i smutny cień przeszłości. Pisze Joanna Stebel.

Jak powszechnie wiadomo, turystyka ma różne oblicza. Jedni wolą słodkie leniuchowanie na gorącej plaży, opychając się pysznościami oferowanymi przez all inclusive, a inni odnajdują swój żywioł w ekstremalnych wspinaczkach czy spływach górskich. Bo gdy słyszymy o urlopie i wakacjach, myślimy głównie o odwiecznym dylemacie: góry czy morze? A gdybym tak zaproponowała Wam nieco inny punkt widzenia i zadała pytanie – miejsca z sukcesem radzące sobie we współczesnych realiach kontra porzucone, pozostawione samym sobie i zapomniane?

Górny Śląsk zachwyca tak samo, czy to po polskiej stronie granicy, czy to po czeskiej. Chociaż w powszechnej świadomości „piąta strona świata” kojarzona jest głównie z ciężkim przemysłem, rzeczywistość jest zupełnie inna – nie tylko z uwagi na mnogość terenów poprzemysłowych, na których obecnie rozkwita tak zwana czwarta przyroda, ale po prostu – z powodu uwarunkowań geograficznych. Górny Śląsk to cała obfitość terenów zielonych, zarówno pod względem pierwszej, dziewiczej przyrody, jak i drugiej przyrody, czyli terenów rolniczych. Chociaż pojęcie „śląskiego uzdrowiska” często wypowiadane jest z drwiną i przekąsem, to tak – na całym Śląsku funkcjonowały i funkcjonują przecież liczne sanatoria i uzdrowiska. Dzisiaj przyjrzymy się dwóm z nich, które w dość makabrycznym tandemie tworzą obraz sielanki i jego absolutny negatyw.

Przekrocz granicę i wjedź do świata rodem z baśni

Około dwustu kilometrów na zachód od Katowic, mniej więcej trzy godziny drogi samochodem, leży dawna osada górnicza Karlova Studánka. To baśniowe uzdrowisko jest także popularnym celem wśród miłośników górskich wycieczek, bowiem mieści się ono u stóp góry Pradziad (1491 m n.p.m.). Masyw jest jednocześnie najwyższym szczytem Jesnioników (Jeseníky), administracyjnie czeskiej części Śląska, ale i Górnego Śląska i Moraw. To piąty szczyt pod względem wysokości w całej Republice Czeskiej i najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich. Warto podkreślić jeszcze raz, bowiem wielu po prostu tego nie wie – najwyższy szczyt Górnego Śląska, Pradziad, znajduje się w administracyjnych granicach Republiki Czeskiej. Być może kiedyś podziękujecie mi, że tą wiedzą zaimponowaliście komuś wyjątkowemu na randce albo wygraliście pokaźną sumę w teleturnieju.

Na szczyt Pradziada wiedzie droga asfaltowa, ale również oszałamiający pięknem żółty szlak przechodzący przez istny raj na Ziemi, czyli Dolinę Białej Opawy. Zanim zbierzecie jednak drużynę i wyruszycie w drogę, warto zwiedzić samo uzdrowisko. Jak wspomniałam wcześniej, Karlova Studánka jest dawną osadą górniczą. W przeszłości trudniono się tutaj wydobyciem rud żelaza. To właśnie dlatego woda dostępna bezpłatnie w pawilonie pitnym ma charakterystyczny, metaliczny posmak. Jest także lekko musująca. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, jednak czego się nie robi dla zdrowia? Wypiłam parę łyków z głęboką wiarą, że robię coś wspaniałego dla swojego dobrostanu, chociaż smak wody rozminął się z moim gustem. Na szczęście, jak nie woda, to powietrze – w Karlovej Studánce najczystsze w całej Europie Wschodniej. Z radością oddychałam pełną objętością płuc.

Mądrze korzystać z tego, co dała nam Matka Natura

Karlova Studánka, pierwotnie nazwana Hinnewieder, później Karlsbrunn lub Bad Karlsbrunn, została nazwana na cześć arcyksięcia Karola Ludwika Habsburga, zwycięzcy bitwy pod Aspern z 1809 roku, w której armia arcyksięcia zdominowała wojska napoleońskie. Miejscowość leży na wysokości ok. 800 m n.p.m., co nadaje jej wyjątkowy, górski klimat. Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z 1554 roku, gdy prowadzono tu prace związane z wydobyciem złota. Po 1620 roku teren przeszedł w ręce krzyżaków, którzy zaczęli wykorzystywać miejscowe źródła do celów leczniczych.

Za początek uzdrowiska uznaje się rok 1778, gdy mieszczanin Karl Riedel wyleczył się miejscową wodą mineralną. W 1785 roku powstały pierwsze drewniane budynki kąpielowe, a wkrótce później, dzięki badaniom profesora von Welle, rozpoczął się rozwój kurortu. Uzdrowisko rozwijało się dynamicznie: odkryto kolejne źródła (m.in. Maxmiliánów, Karlův, Antonínův), a w XIX wieku powstały charakterystyczne budynki, m.in. Pitný pavilon, Hotel Džbán, Slezský dům czy Lázeňský salón. Wodę mineralną butelkowano i dystrybuowano po całym regionie. W okresie międzywojennym Karlova Studánka zasłynęła także z wyścigów samochodowych Pradědský okruh (1926–1928).

W czasie II wojny światowej uzdrowisko zajęli naziści, a po wojnie teren przeszedł na własność państwa. Większość niemieckiej ludności wysiedlono. W drugiej połowie XX wieku przeprowadzono współczesne badania hydrogeologiczne i wykonano głębokie odwierty (m.in. do źródeł Petr i Vladimír). Po 1995 roku odnowiono większość zabytkowych obiektów. Dziś Karlova Studánka jest państwowym uzdrowiskiem specjalizującym się w leczeniu chorób dróg oddechowych, układu krążenia, schorzeń stawów i rehabilitacji onkologicznej. W miejscowości znajduje się osiem źródeł mineralnych, bogatych w dwutlenek węgla i związki żelaza: Maxmilián, Karel, Antonín, Filozofický, Bezejmenný, Norbert, Petr i Vladimír. Część wód jest dostępna dla kuracjuszy we wspomnianym już pawilonie i budynku „letniego spa”. Zdjęcia pochodzą z lipca 2024 roku.

Niektórych miejsc nieodłącznie trzyma się pech

Pozostajemy na Górnym Śląsku, lecz przenosimy się w okolice Opawy w kraju morawsko-śląskim, również na terenie Republiki Czeskiej. Nieco bliżej Katowic, bo w odległości około 150 km i dwóch godzin jazdy samochodem, w pobliżu głównej drogi 443 i w otoczeniu ruin zamków i innych atrakcji turystycznych, leży opuszczone uzdrowisko Jánské Koupele. Widziałam w czasie moich wojaży wiele porzuconych, zapomnianych miejsc, lecz z dawnym kawałkiem raju los obszedł się wyjątkowo okrutnie. Właściwie nie tyle los, co wandale. Oprócz znamion dewastacji i zwykłych gryzmołów, ściany pokrywa całe mrowie neonazistowskich symboli, a w niektórych miejscach znajdziemy nawet całe odezwy sporządzone w języku niemieckim. Jaki splot okoliczności doprowadził do takiego potraktowania miejsca, w którym niegdyś leczono ciało i duszę?

Jánské Koupele, w przeszłości zwane Bad Johannisbrunn, a także Melčskými Lázněmi, to niezwykle klimatyczne miejsce położone w malowniczej dolinie rzeki Moravicy, na terenie dzisiejszej miejscowości Staré Těchanovice. Przez ponad sto lat dzisiejsza ruina była jednym z najbardziej znanych ośrodków leczniczych na Śląsku. Pierwsza wzmianka o tutejszych leczniczych źródłach pochodzi z 1640 roku, jednak ludzie korzystali z nich zapewne dużo wcześniej. W XVIII wieku ziemie te należały one do majątku Melč (niem. Meltsch), który w 1755 roku przeszedł w ręce opawskich jezuitów. Źródlana woda była wówczas przewożona w beczkach do zamku w miejscowości Melč, gdzie urządzono pomieszczenie kąpielowe. Po rozwiązaniu zakonu jezuitów w 1773 roku źródła przeszły na własność tzw. „Studijní fond” („Fundusz na naukę”) i na pewien czas zniknęły z kart historii.

Za właściwy początek historii uzdrowiska uznaje się lata 1811–1812, gdy hrabia Jan z Tenczyna polecił oczyścić miejscowe źródło mineralne i w jego pobliżu zbudować pierwsze obiekty uzdrowiskowe. Od jego imienia pochodzi zarówno nazwa uzdrowiska, jak i pierwszego źródła, Janův pramen (Źródło Jana). W pierwszej połowie XIX wieku Jánské Koupele zyskiwały na popularności. Leczenie wodą stało się na swój sposób modne. Położenie uzdrowiska w pobliżu sporego ośrodka miejskiego, Opawy, było jego kolejnym atutem. Jednak w latach 30. XIX wieku, za czasów hrabiny Karoliny Arz, kurort zaczął podupadać. Dopiero dwadzieścia lat później, za sprawą badań przeprowadzonych przez balneologa dr. Meliona i odkryciu drugiego źródła, Pavla pramen (Źródło Pauli, nazwane na cześć córki hrabiego Felixa Arza), uzdrowisko chwilowo zaczęło cieszyć się większą popularnością.

Od piku popularności po kompletną katastrofę

Nowy rozdział w dziejach Jánských Koupelí rozpoczął się w 1895 roku, gdy posiadłość nabył hrabia Camillo Razumowski wraz z żoną Marią. To właśnie im uzdrowisko zawdzięcza okres największego rozkwitu. Razumowscy zainwestowali znaczne środki w modernizację i rozbudowę kompleksu: powstały nowe wille, pensjonaty i altany. Zrewitalizowano dostęp do istniejących źródeł oraz odkryto nowe, Marie pramen, Źródło Marii, nazwane imieniem hrabiny. Woda ze źródeł była butelkowana i sprzedawana pod nazwą „Stahlquelle Johannisbrunn”. W pobliskim młynie Moravickim wybudowano elektrownię, która zaopatrywała uzdrowisko w prąd elektryczny. Początek XX wieku przyniósł Jánským Koupelom szczyt popularności. W tamtym czasie uzdrowisko przyciągało kuracjuszy z całych Moraw, Śląska i Austrii.

Pierwsza wojna światowa w nieznacznym stopniu spowolniła dalszy rozwój uzdrowiska, jednak w okresie międzywojennym nadal funkcjonowało ono na pełnych obrotach. Powstało tu nowoczesne laboratorium, a kuchnia serwowała dietetyczne potrawy, nawet dla diabetyków, co było wówczas rzadkością. Ostatni sezon uzdrowiskowy odbył się w 1940 roku. Po zajęciu Sudetów przez III Rzeszę obiekty przejęła organizacja Hitlerjugend, a później mieścił się tu obóz jeniecki dla oficerów.

Po drugiej wojnie światowej majątek Razumowskich został znacjonalizowany, a rodzina zmuszona do emigracji do Austrii. W dawnych budynkach uzdrowiska urządzono dziecięce sanatorium, a następnie ośrodek wypoczynkowy ROH, czyli Rewolucyjnego Ruchu Związków Zawodowych. Kompleks, jeden z największych tego typu w ówczesnej Czechosłowacji, funkcjonował sezonowo, a po modernizacji w latach 70. całorocznie. Po 1989 roku uzdrowisko przeszło w ręce spółki OREA, a w 1993 roku zakończyło działalność. Od 1994 roku budynki stoją puste i stopniowo niszczeją. Długotrwały spór o własność między państwem a związkami zawodowymi zakończył się zwycięstwem państwa, które następnie sprzedało teren prywatnemu inwestorowi.

Zmieniają się inwestorzy, a problem nie znika

W 2003 roku kompleks zakupił prywatny przedsiębiorca, Jan Netal. Pomimo prób zabezpieczenia obiektów, nie udało się znaleźć finansowania na ich odnowę. W 2005 roku Jánské Koupele wpisano na listę czeskich zabytków kultury, a w 2013 roku zakres ochrony ograniczono do kilku budynków. W 2016 roku nowymi właścicielami zabytkowego kompleksu zostali przedsiębiorca Petr Lex i tenisista Tomáš Berdych, którzy jednak również nie podjęli działań renowacyjnych. W 2020 roku uzdrowisko przejęła spółka Bad Johannisbrunn a.s. z Ostravy, której właścicielem jest Karel Ležatka, współwłaściciel ośrodka narciarskiego Kopřivná. Zapowiedział on chęć odbudowy kompleksu z zachowaniem historycznego charakteru i przywróceniem funkcji rekreacyjno-leczniczej, jednak pandemia COVID-19 wstrzymała realizację planów.

Dziś w miejscu dawnych, słynnych niegdyś budynków uzdrowiskowych pozostały tylko ruiny pokryte wulgarnymi napisami. Studnie źródeł są zasypane, a woda spływa bezpośrednio do Moravicy. Mimo to Jánské Koupele wciąż przyciągają turystów, historyków i miłośników dawnych uzdrowisk, którzy wierzą, że to miejsce w sercu lasów nad Moravicą jeszcze kiedyś odżyje. Nie śmiem nawet wątpić, że nawet częściowo zrewitalizowany kompleks – tak, jak Kozubnik koło Porąbki w Beskidzie Małym – na powrót przyciągałby tłumy turystów. Zdjęcia obrazują stan obiektu w lutym 2020 roku.

Bezprecedensowy zamach na wcieloną istotę zła

Warto tutaj zaznaczyć, choćby z uwagi na neonazistowskie symbole, które znajdziemy na murach budynków Jánskich Koupeli, że to właśnie na terenie dzisiejszej Republiki Czeskiej, a konkretnie w Pradze-Libeniu, dokonano jednego z najbardziej bohaterskich i najśmielszych zamachów na niemieckiego nazistowskiego dygnitarza. 27 maja 1942 roku Jan Kubiš i Josef Gabčik przeprowadzili udany atak na protektora Czech i Moraw, Reinharda Heydricha, szefa Sicherheitsdienst, Sicherheitspolizei i RSHA – policji politycznej i aparatu terroru III Rzeszy, SS-Obergruppenführer, generała policji. Z uwagi na wyjątkowe okrucieństwo i zaciekłość w wyznawaniu ideologii nazistowskiej nazywano go „Posłańcem Śmierci” i „Archaniołem Zła”.

Operacja nosiła kryptonim „Anthropoid” i została zorganizowana przez żołnierzy czechosłowackiego rządu na uchodźstwie. Inicjatorem akcji był František Moravec, szef czechosłowackiego wywiadu. Do jej wykonania wyznaczono początkowo Jozefa Gabčíka i Karela Svobodę, jednak po kontuzji Svobody w trakcie szkolenia jego miejsce zajął Jan Kubiš. Przygotowania do zamachu trwały kilka miesięcy. Heydrich był dokładnie obserwowany. Analizowano jego codzienne trasy i zwyczaje. Protektor czuł się w Pradze na tyle pewnie, że często poruszał się bez eskorty, w odkrytym mercedesie z numerem SS-3, symbolizującym jego wysoką pozycję w III Rzeszy, tuż po Hitlerze i Himmlerze. Plan zakładał, że Gabčík zatrzyma samochód i odda strzał, a Kubiš będzie asekurował go od tyłu.

Gdy samochód Heydricha nadjechał, Gabčík wyszedł na jezdnię, jednak jego pistolet maszynowy zaciął się. Wówczas Kubiš rzucił bombę, która eksplodowała tuż przy pojeździe. Heydrich został ciężko ranny, a jego adiutant, Johannes Klein, ruszył w pogoń za uciekającymi zamachowcami. Choć obaj agenci byli przekonani, że operacja się nie powiodła, Heydrich zmarł osiem dni później – 4 czerwca 1942 roku – w wyniku zakażenia krwi. Został pochowany na Cmentarzu Inwalidów w Berlinie.

Niemcy zareagowali brutalnym odwetem. Wieś Lidice została całkowicie zniszczona. Wszystkich 173 mężczyzn rozstrzelano, kobiety wysłano do obozu Ravensbrück, a większość dzieci zagazowano w Kulmhofie lub oddano do ośrodków germanizacyjnych „Lebensborn”. Kilka dni później podobny los spotkał miejscowość Ležaki. W wyniku masowych represji aresztowano około 6000 osób, z których 3000 zostało zabitych. Rozstrzelano też 115 więźniów politycznych, w tym byłego premiera Czechosłowacji, Aloisa Eliaša. Za wskazanie miejsca ukrycia zamachowców Gestapo wyznaczyło nagrodę w wysokości miliona marek. Zdradził ich Karel Čurda, również członek ruchu oporu. Gabčík, Kubiš i ich towarzysze schronili się w krypcie kościoła św. św. Cyryla i Metodego w Pradze, otoczeni przez SS, Gestapo i policję niemiecką. Po kilku godzinach walki Gabčík i pozostali spiskowcy popełnili samobójstwo, a Kubiš, ciężko ranny od odłamków granatu, zmarł w drodze do szpitala.

Czy dawną perłę Górnego Śląska uda się ocalić?

Losy dwóch śląskich uzdrowisk pokazują, że nawet tak neutralne z pozoru obiekty codziennej użyteczności potrafią kryć wiele tajemnic. Dwie historie będące swoim przeciwieństwem – kwitnący, baśniowy obraz sielanki kontra posępny, zimny i opuszczony zakątek zapomnianego świata. Jánské Koupele to negatyw Karlovej Studánki, przejście ze świata rzeczywistego do świata horroru, zupełnie niczym w grze „Silent Hill”. Czy pewnego dnia będzie tak, jak być powinno od dawna i obydwa kurorty staną się równorzędnie cenionym punktem na mapie Śląska i Republiki Czeskiej?

Źródła:

Doktor Vincenz Prießnitz

Może Cię zainteresować:

Bierzesz prysznic - myśl o Śląsku. Wynalazca prysznica Vincenz Priessnitz to dobroczyńca ludzkości

Autor: Tomasz Borówka

07/09/2025

Kłodnica, czerwiec 2025

Może Cię zainteresować:

Joanna Stebel: Owoce z Hałdy Makoszowy, czyli serca miast konurbacji biją na zielono. Nie taki nasz GOP szary

Autor: Joanna Stebel

19/09/2025

Postępy na budowie trasy S1. Gotowy jest kolejny fragment. Otwarcie w drugiej połowie sierpnia

Może Cię zainteresować:

Joanna Stebel: Tam, gdzie dawniej królował przemysł, dziś czwarta przyroda gra pierwsze skrzypce

Autor: Joanna Stebel

22/08/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama