Piotr Tarasewicz (FB: Dawid Podsiadło)
Dawid Podsiadło

Tego jeszcze nie grali: Dawid Podsiadło wystąpi na wypełnionym po brzegi Stadionie Śląskim. „Polscy artyści zaczęli pisać fajne piosenki”

W sobotę, 25 czerwca, na Stadionie Śląskim wystąpi Dawid Podsiadło, a „Kocioł Czarownic” wypełni się fanami po brzegi. Choć chorzowski obiekt gościł gwiazdy muzyki światowego formatu – największą publiczność zgromadziło na nim U2 – to dla artystów z Polski przez lata był zbyt duży. Teraz to się zmieniło. Najpierw 43 tys. widzów przyciągnął Miuosh wraz z gośćmi, a teraz przebije to Dawid Podsiadło. – Polscy artyści zaczęli pisać fajne piosenki, które stają się hitami. Nie mówią, że coś im się należy, ale idą własną drogą – podkreśla Hirek Wrona, dziennikarz muzyczny.

I will be with you again – śpiewał na Stadionie Śląskim w Chorzowie Paul David Hewson, znany wszystkim jako Bono, wywieszając na scenie flagę „Solidarności” i kłaniając się publiczności głową do samej ziemi. Wokół niego rozpościerała się gigantyczna biało-czerwona flaga, a było to możliwe dzięki temu, że koncert 6 sierpnia 2009 roku odbył się w ramach trasy „360° Tour”, podczas której muzycy U2 grali na okrągłej scenie, otoczeni ze wszystkich stron fanami.

Nie był to pierwszy raz, kiedy widownia utworzyła w „Kotle Czarownic„ biało-czerwoną flagę podczas utworu poświęconego Solidarności („New year’s day”). Cztery lata wcześniej odbyło się to jako spontaniczna akcja, po której U2 dało ultimatum, że jeśli ma ponownie zagrać w Polsce, to tylko w Chorzowie. Tak też się stało.

Tym razem muzycy byli jednak doskonale przygotowani. Organizatorzy sami wyświetlili biało-czerwoną flagę na telebimie w kształcie walca, widocznym z każdego miejsca na stadionie. Był on zawieszony na przypominającej ogromnego pająka konstrukcji. Całość ważyła około 200 ton i trzeba było kilku dni, żeby ją rozebrać.

Dawid Podsiadło

Może Cię zainteresować:

Po długim oczekiwaniu Dawid Podsiadło wystąpi na Stadionie Śląskim. Na scenie towarzyszyć mu będą inne gwiazdy polskiej muzyki

Autor: Redakcja

15/06/2022

Koncert U2 był ostatnim na Stadionie Śląskim przed modernizacją. Bawiło się na nim 80 tys. osób. Cztery lata wcześniej 65 tys. Tłumy przyciągnęła także Metallica (60 tys.), Red Hot Chilli Peppers (60 tys.) i The Rolling Stones (55 tys.). Przez dekady Stadion Śląski zapełniały gwiazdy światowego formatu. Dla artystów z Polski był on jednak zbyt duży. Legendarny Dżem zagrał jedynie jako support przed The Rolling Stones. W ostatnich latach to się jednak zmieniło.

43 tys. światełek dla Jana „Kyksa” Skrzeka

Bo gdy otwieram oczy, to kocham to, co widzę. Różowe powietrze, tabliczka Katowice – rapował na Stadionie Śląskim Miłosz „Miuosh” Borycki, a fani podnieśli w górę ręce z włączonymi latarkami w telefonach. Było to światełko dla nieżyjącej legendy bluesa ze Śląska – Jana „Kyksa” Skrzeka. A dokładniej: 43 tys. światełek, bo tyle osób pojawiło się na płycie oraz trybunach.

Od momentu, kiedy wpadłem na pomysł zagrania na Stadionie Śląskim, opracowania koncepcji, oddania tego ludziom, którzy zajęli się produkcją, do wejścia na scenę, minęło dziewięć miesięcy. Dla całej ekipy był to trudny, a dla mnie dodatkowo ekscytujący, czas – powiedział później Miuosh w wywiadzie dla RedBulla. – Dziwnie to przeżywałem, bo niespecjalnie się stresowałem tym występem. Na scenie byłem z kolei zachwycony tym, co się dzieje.

Początkowo ten koncert miał odbyć się w innym miejscu, ale współpracownicy doradzili raperowi, że „duże rzeczy robi się w dużych miejscach” i tak padło na Stadion Śląski. Nie spodziewał się on jednak tak dużego zainteresowania.

Żeby jakiś projekt mógł zaistnieć na wielkim stadionie, przede wszystkim trzeba mieć dojrzały produkt – wyjaśnił z kolei na łamach portalu DadHero. – Następnego dnia wstałem, pomyślałem, że było fajnie, a potem uciekłem w pracę. Nie jestem zwolennikiem klepania siebie samego po plecach – dodał.

– Żeby jakiś projekt mógł zaistnieć na wielkim stadionie, przede wszystkim trzeba mieć dojrzały produkt. Następnego dnia wstałem, pomyślałem, że było fajnie, a potem uciekłem w pracę. Nie jestem zwolennikiem klepania siebie samego po plecach – Miłosz „Miuosh” Borycki.

Koncert „Scenozstąpienie” 9 czerwca 2019 r. symbolicznie zakończył kilkuletnią współpracę Miuosha z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia. Wzięli w nim udział m.in. Radzimir „Jimek” Dębski, Andrzej Smolik, Katarzyna Nosowska, Piotr Rogucki, a nawet Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Było to największe w historii Stadionu Śląskiego wydarzenie, gdzie gwiazdą był artysta z Polski.

„Polscy artyści zaczęli pisać fajne piosenki”

Z małego miasta wielkie sny atakują twoje ulice. Wyśniłem sobie ciebie, gdy śpiewałem głośno pod prysznicem – zaśpiewa Dawid Podsiadło podczas koncertu na Stadionie Śląskim, który odbędzie się 25 czerwca 2022 roku. Wraz z nim wystąpi zapewne m.in. Artur Rojek. W sprzedaży zostały ostatnie bilety, a to oznacza, że publiczność będzie jeszcze liczniejsza niż podczas „Scenozstąpienia”. Różnica wynika m.in. z ustawienia sceny, które pozwala na pomieszczenie większej liczby ludzi. Bez wątpienia będzie to największy koncert polskiego artysty w historii „Kotła Czarownic”. Fani Dawida Podsiadły, z powodu pandemii COVID-19 i ciągłego przesuwania terminów, czekali na niego ponad dwa lata.

Irek Dudek, ceniony bluesman, organizator festiwalu Rawa Blues, nie kryje zaskoczenia faktem, że Dawid Podsiadło przyciągnął tak dużą publiczność na Stadion Śląski. – Do tej pory polskie zespoły były zazwyczaj supportem wielkich gwiazd, jak Dżem przed The Rolling Stones. To naprawdę niesamowite – ocenia.

– Na co dzień nie obserwuję polskiego rynku, ale można z tego wysnuć wniosek, moim zdaniem bardzo dla nas pozytywny, że ludzie tęsknią za polskimi wykonawcami. Tęsknią za muzyką w ogóle, ponieważ dwa lata pandemii dały im się we znaki – mówi Irek Dudek. – Ludzie są spragnieni dobrej, polskiej muzyki.
Stadion slaski archiwalne

Może Cię zainteresować:

Tak powstawał Stadion Śląski. Narodziny Kotła Czarownic na unikatowych fotografiach sprzed lat

Autor: Tomasz Borówka

18/03/2024

Z kolei uznany dziennikarz muzyczny Hirek Wrona rozkłada ten fenomen na czynniki pierwsze.

– Po pierwsze, polscy artyści zaczęli pisać fajne piosenki, które stały się hitami. Po drugie, serwisy streamingowe sprawiły, że słuchacze nie muszą wydawać kilkuset złotych na płyty miesięcznie, a za kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych mają nieograniczony dostęp do muzyki, co zwiększyło zasięgi artystów wyjaśnia Hirek Wrona. Po trzecie, młodzi artyści potrafią perfekcyjnie posługiwać się mediami społecznościowymi, przyciągać zainteresowanie odbiorców i tworzyć z nimi więź. Po czwarte, obecnie koncerty w Polsce są produkowane na najwyższym światowym poziomie.

Przypomina również pierwszy stadionowy koncert w Polsce, który Perfect z Grzegorzem Markowskim na czele zagrał w 1987 roku na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Były problemy z nagłośnieniem i oświetleniem, a podczas prób światło w części miasta wysiadło na kilka dni.

W moim pokoleniu dominował bunt i przekonanie, że artyście coś się należy. Młodzi zrozumieli, że tak nie jest, natomiast odbiorcy są ich „żywicielami”. Jeśli będą o nich dbać i dostarczać im dobrą muzykę, to osiągną sukces. Nie mówią, że coś im się należy, ale idą własną drogą tłumaczy dziennikarz.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon