Trudna sytuacja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Dyrektor: Małymi krokami chcemy ją naprawiać, ale pracownicy muszą w tym pomóc

Zaognia się spór między związkowcami a dyrekcją Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Marszałkowska instytucja jest potężnie zadłużona, ale marszałek Jakub Chełstowski ucina plotki o zamknięciu szpitala. Dyrektor placówki Jarosław Madowicz mówi: - Sytuacja jest trudna, ale małymi krokami chcemy ją naprawiać. Muszą w tym pomóc też pracownicy szpitala.

FB WSS nr 3 w Rybniku
WSS Rybnik

Związkowcy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku zwołali 12 stycznia 2023 r. zebranie z załogą placówki, na które, jak donosi "Dziennik Zachodni" przyszło kilkaset osób. Szef zakładowej "Solidarności", Piotr Rajman, mówił o tragicznej sytuacji finansowej szpitala, który jest zadłużony na 46 mln zł. Związkowcy obawiają się, że w przypadku rybnickiego szpitala jego właściciel, czyli działający w imieniu zarządu województwa marszałek woj. śląskiego, przewiduje tzw. wariant "tyski", czyli likwidację szpitala i przekształcenie go w spółkę prawa handlowego.

Marszałek: Nie było i nie ma żadnych planów władz województwa zmiany formy funkcjonowania szpitala

Na te opinie ostro zareagował Jakub Chełstowski, marszałek woj. śląskiego, pisząc na Twitterze: "STOP #FakeNews. Pracownicy i pacjenci WSS3 w Rybniku są straszeni i wprowadzani w błąd. Nie było i nie ma żadnych planów władz województwa zmiany formy funkcjonowania szpitala. Pan Piotr Rajman manipuluje przekazując nieprawdziwe informacje. To nieodpowiedzialne zachowanie".

Czy Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 jest w tak tragicznej sytuacji, jak opisują to związkowcy - zapytaliśmy dyrektora placówki, dr. n. med. Jarosława Madowicza, ratownika medycznego i prezesa Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych, który stanowisko w Rybniku piastuje od 1 lipca 2022 r.

- Sytuacja jest na pewno trudna - mówi otwarcie Madowicz. - Gdy ja przyszedłem do szpitala, był on już bardzo zadłużony. I jest dalej zadłużony. Na pewno szpitalowi nie pomogła tzw. lipcowa ustawa podwyżkowa, która nałożyła obowiązek wypłacenia podwyżek personelowi szpitala. Myśmy na początku uznali, że wypłacimy podwyżki według posiadanego wykształcenia, ale zaznaczyłem jednoczasowo, że będzie to uzależnione również od środków finansowych przekazanych przez płatnika. I teraz mamy taką sytuację, że te środki finansowe, po pierwsze nie wystarczają na wszystkie podwyżki, które były w tej ustawie przewidziane. Po drugie, związki zawodowe prowadzą akcję, by podwyżkami objąć nie tylko pielęgniarki z wyższym wykształceniem, ale te też ze średnim i niższym i wysyłają do szpitala Inspekcję Pracy. Inspekcja pracy, odnosząc się do postanowienia Kodeksu Pracy wydaje zalecenia, że należy wszystkim pracownikom wyrównać wynagrodzenie, czyli mamy taką sytuację, że ustawa podwyżkowa spowodowała tak, że właściwie wszystkim pielęgniarkom bez względu na wykształcenie należy wyrównać wynagrodzenie do jednego poziomu. Oczywiście nikt nie definiuje, czy to ma być w górę czy w dół. Gdybyśmy utrzymali ten stan, który jest dzisiaj, szpital musiałby wydawać na pensje dodatkowo ponad 17 mln zł rocznie. Przeliczyliśmy to i niestety będziemy wycofywać się z tych wysokich wynagrodzeń na rzecz wynagrodzeń z tej niższej kategorii i będziemy wprowadzać wypowiedzenia warunków pracy do tego poziomu niższego - dodaje dyrektor Madowicz.

Jednocześnie Madowicz prostuje informację, że dług szpitala wynosi 46 mln. Dokładnie to ok. 43 mln zł. Sytuację szpitala dodatkowo pogarsza szalejąca inflacja, która powoduje zwiększenie kosztów, zamknięty oddział internistyczny oraz poważny remont odbywający się w szpitalu. Placówka nie jest w stanie wywiązać się z całego kontraktu z NFZ-em.

Dyrektor szpitala: Pracownicy muszą trochę ciężaru ratowania szpitala wziąć na siebie

Nie ma jednak możliwości, jak mówi Madowicz, by szpital upadł.

- Obecne prawo tego nie przewiduje. Zawsze jest ktoś, kto ten dług bierze na siebie, czyli w naszym przypadku urząd marszałkowski. Możliwość przekształcenia szpitala w spółkę została zablokowana przez ustawę. Tak więc wariantu "tyskiego" już nie można zastosować. Mówiąc o tym wariancie miałem na myśli taką możliwość, że pewne należności mogą być windykowane po wyroku sądowym przez komorników bezpośrednio z konta szpitala, pozbawiając nas kontroli nad tymi pieniędzmi - dodaje Madowicz.

Wg niego Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku jest zbyt ważny dla subregionu rybnickiego, by można go było go zlikwidować ot tak. - Pracownicy też muszą się jednak liczyć z tym, że trochę tego ciężaru muszą wziąć na siebie, że nie może być tak, żeby płacimy za niepracowanie, za nierozliczenie świadczeń, za przychodzenie późniejsze do pracy. Powołałem zespół ds. (w cudzysłowie) poprawy sytuacji tego szpitala. Składa się on z niektórych ordynatorów, pań oddziałowych, administracji i oczywiście strony społecznej, czyli związkowej. Wszyscy wiedzą, że idą trudne czasy i jako zarząd szpitala, czyli jako pracodawca będę rozliczał pracowników z ich efektywności pracy. Oczekuję efektów pracy, efektów leczenia, efektów terapii, czyli jakości od pracowników. Będziemy pilnować tej rzetelności wykonywania procedur - informuje Madowicz.

Czy szpital może uratować utworzenie tu Centrum Onkologii?

Związkowcy ze szpitalnej "Solidarności' twierdzą, że placówkę mogłoby uratować utworzenie tu Centrum Onkologii, na co ma być przeznaczonych 27 mln złotych.

- Absolutnie nie - twierdzi Jarosław Madowicz. - Już teraz oddział onkologii ma ujemny wynik finansowy. A poza tym nie było mowy o kwocie 27 mln, tylko o 17 mln. Szpital ten projekt składał poza konkursem, w procedurze pozakonkursowej i przeszliśmy pozytywnie ocenę formalną, natomiast nie uzyskaliśmy pozytywnej oceny merytorycznej. I niestety, w tym trybie nie było możliwości odwołania się od tej decyzji. Projekt był dobry dla szpitala, przewidywał wartościowe inwestycje, ale uznano, że to, co się dzieje w przestrzeni systemu opieki zdrowotnej i też wynik finansowy, który jest, mogą powodować, że pewnym momencie już po remoncie oddział trzeba będzie zawiesić, bo system opieki zdrowotnej nie nie umożliwi nam dalszej działalności - wyjaśnia dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku.

Szpital jednak nie wyrzuca projektu Centrum Onkologii do kosza. Jak mówi Madowicz, jest już projekt budowlany, a jeśli zostaną uruchomione pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, albo pojawią się inne możliwości na lokalnym szczeblu, to szpital będzie chciał realizować projekt małymi krokami. - Myślę, że szpital będzie pokazywał dalej, że warto w niego inwestować. My rozwijamy teraz bardzo mocno kardiologię, za chwilę będziemy mieć kolejne fajne rzeczy w szpitalu, o których jeszcze dzisiaj nie chcę mówić. Mamy nadzieję uruchomić internę, która od 2 lat praktycznie jest zawieszona. Szpital ma potencjał, tylko musimy się zmierzyć z problemami. Oczywiście liczymy też na wsparcie właściciela, bo to sami nie wyrobimy tak takiego zysku, żeby spłacić całe zadłużenie, ale jakimiś małymi krokami chcemy wyjść z tej trudnej sytuacji - dodaje Madowicz.

"Wszystkie ręce na pokład"

Kończy rozmowę, dodając, że wszystkie szpitale dzisiaj są zadłużone, jedne bardziej, drugie mniej. - Akurat na nasze nieszczęście mamy dużą część oddziałów, które przynoszą straty, bo takie jest finansowanie - mówi Madowicz. To m.in. oddziały chirurgii, pediatrii, onkologii.

- Sporo rzeczy możemy jeszcze poprawić i myślę, że one się będą przekładać na lepsze funkcjonowanie szpitala. Dla mnie najważniejsze jest, żeby pracownicy mieli świadomość tego, że trzeba stanąć na wysokości zadania. Wszystkie ręce na pokład. Nie ma przerostu zatrudnienia, nie ma wolnych przebiegów, wszyscy musimy pracować. Ja też poczyniłem oszczędności wśród kadry administracyjnej. Robimy oszczędności na prądzie, robimy oszczędności na sprzątaniu w części administracyjnej. To nie są może duże oszczędności, ale jednak złotówka do złotówki i mam nadzieję, że to będzie efekt naszych działań - kończy dyrektor rybnickiego szpitala.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon